It’s a Wonderful Life – o życiu i talencie Marka Linkousa

filmawka.pl 2 tygodni temu

Istnieją na tym świecie artyści niedoceniani. Poważani w profesjonalnym środowisku, nietrafiający jednak do szeroko pojętego mainstreamu. W gronie tym znajdziemy wielu znakomitych producentów muzycznych, a także doskonałych muzyków (także studyjnych), którzy po prostu chcą tworzyć muzykę, niekoniecznie szukając przy tym jak największej sławy. Jednym z nich był Mark Linkous – muzyk, kompozytor, poeta, producent. A przede wszystkim człowiek, taki jak każdy z nas, co najlepiej wybrzmiewa w jego najeżonych emocjami utworach – choć w tym przypadku dominującym stanem było cierpienie, potęgowane przez narastającą przez lata depresję. Słychać to w jego muzyce, która porusza do łez, a uczucie to pogłębia głęboka warstwa liryczna, mająca przeniknąć w głąb umysłu słuchacza. Metaforyczna, ale niezwykle osobista, stanowiąca wizualizację najgłębszych przeżywanych przez twórcę uczuć.

Choć początki muzycznej kariery Linkousa były przede wszystkim rockowe — mając np. na uwadze takie projekty jak Dancing Hoods czy Salt Chunk Mary — to już wtedy w głowie artysty powstawały utwory, które ostatecznie ujrzały światło dzienne pod szyldem Sparklehorse, ale w nieco odmiennej aranżacji. Mimo iż pierwszy z zespołów zdobył popularność na scenie undergroundowej (o czym świadczy wspomnienie w krótkim reportażu CBS News[1]), tak drugi z nich nie wydał choćby żadnej oficjalnej płyty, a jedynie demo, z którego półgodzinny materiał można znaleźć w sieci[2].

Po latach eksperymentów z formą, ustatkowaniu się i ukierunkowaniu kariery w stronę muzyki, kolejnym krokiem było utworzenie przez Linkousa Sparklehorse – indie-rockowego zespołu, w którym, przez cały okres trwania, jedynym stałym elementem była jego postać. Twórczość Sparklehorse wielokrotnie znakomicie operowała kontrastem, łącząc ze sobą często pozytywne, opierające się na skalach durowych brzmienie, z metaforycznie depresyjnym, przygnębiającym tekstem, którego wydźwięk podkreślała odpowiednia intonacja samego Linkousa. Ten, choć nie był wirtuozem, potrafił swoimi aranżacjami, połączeniem charakterystycznego wokalu z nieszablonową muzyką, poruszyć wielu słuchaczy do łez. Sam jestem zresztą jednym z nich.

W muzyce Sparklehorse już od samego początku wybrzmiewała introwertyczna natura bohatera tego tekstu. Jak sam przyznawał w wywiadach – początkowo miał opory przed śpiewaniem choćby w obecności swojej żony. Część utworów powstała zresztą w efekcie nocnych nagrań, gdy Linkous, będąc w domowym studio, szeptem śpiewał do mikrofonu, nie chcąc obudzić śpiącej w sąsiednim pomieszczeniu kobiety. Wykształciło to charakterystyczny „szepczący” wokal artysty, idealnie łączący się z faktem, iż większość utworów powstała w snach Linkousa. Komentarze jego znajomych jednogłośnie stwierdzają, iż to właśnie delikatny śpiew muzyka obnażał jego prawdziwą osobowość. Również same teksty opowiadają często metaforycznie o doświadczeniach Marka, co może podkreślać intymność tworzonych przez niego utworów.

Stars will always hang

In summer’s bleeding fangs

But seas forever boil

Trees will turn to soil[3]

Przykładowo Saint Mary z albumu Good Morning Spider opowiada o dwóch pielęgniarkach, które zajmowały się Linkousem, gdy ten trafił do szpitala w trakcie trasy promującej album Vivadixiesubmarinetransmissionplot, w której kapela supportowała Radiohead. Hospitalizacja była efektem połączenia antydepresantów i alkoholu, co skutkowało m.in. śmiercią kliniczną, która wpłynęła na zdrowie muzyka. Na pewien czas wylądował choćby na wózku inwalidzkim, ale to nie przeszkodziło mu w koncertowaniu. Choć już wtedy Linkous zmagał się z depresją, po latach przyznał, iż przedawkowanie nie było intencjonalną próbą samobójczą. Jaka jednak była prawda, nie wiadomo do dziś i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy.

Mark Linkous i Steve Albini, w trakcie nagrywania albumu Bird Machine, wydanego ostatecznie 13 lat po śmierci założyciela Sparklehorse / fot. Instagram Antirecords oraz sparklehorse.official

Powróćmy jednak do początków zespołu. Vivadixiesubmarinetransmissionplot, debiutancki album Sparklehorse, nagrany i wyprodukowany w głównej mierze przez duo Marka Linkousa (który napisał każdy z utworów) oraz jego przyjaciela Davida Lowery’ego (z zespołu Cracker, gdzie Linkous był technicznym, odpowiedzialnym głównie za sprzęt gitarowy), miał stanowić nowy początek dla Marka, już wtedy walczącego z uzależnieniem od narkotyków. Porzucił całe dotychczasowe życie, poświęcając się całkowicie muzyce. Nie posiadał żadnego konkretnego, wyuczonego zawodu i dorabiał wcześniej w pracy przy remontach, czy też jako kominiarz. W trakcie wykonywania tych działań wylewał swoje emocje w sposób artystyczny, pisząc teksty i komponując w głowie muzykę, która dawała mu ukojenie po ciężkich dniach pracy fizycznej.

Vivadixiesubmarinetransmissionplot spotkało się ze znakomitym odbiorem zarówno krytyków, jak i pozostałych słuchaczy. Ludzi poruszyła nie tylko warstwa liryczna, ale i eksperymentalna forma muzyczna – Mark Linkous inspirował się swoimi snami i wizjami, odkrywając przy tym własne, niepodrabialne brzmienie. Każdy ze znanych mi osobiście fanów zespołu, wyciąga z poszczególnych utworów inne wartości. Ja sam nie spotkałem się z żadnym inną grupą muzyczną, celowo tworzącą w konwencji oniryzmu, która sprawiała, iż czułem się jakbym sam znajdował się w trakcie snu i wędrował po baśniowej krainie. Słuchanie Sparklehorse jest dla mnie za każdym razem innym doświadczeniem, zależnym od warunków i otoczenia, w którym włączam tę muzykę. Sam artysta po latach powiedział, iż początkowo nie do końca wiedział, co robi – po prostu tworzył. W rozmowie z Neilem Mccormickiem, dziennikarzem brytyjskiego The Telegraph, przyznał, iż chce jedynie tworzyć piękną muzykę, w tym pełnym brzydoty świecie. I przez lata powtarzał, iż jest coraz bliżej ideału, który chce osiągnąć.[4] Nigdy jednak nie przyznał, jak go definiuje i czy ostatecznie osiągnął perfekcję, do której dążył.

Prawdopodobne opus magnum Sparklehorse i kariery Marka Linkousa, kwintesencję jego talentu, stanowi wydany w 2001 roku album It’s a wonderful life. Płyta ta uznawana jest wielu fanów, w tym i mnie, za arcydzieło, a wspomniany wkład muzyka polegał nie tylko na wspięciu się na osobiste wyżyny w kwestii kompozytorskiej i poetyckiej, ale i stricte muzycznej. Linkous grał w studiu na kilkunastu instrumentach, od takich jak gitara, perkusja czy melotron, po różnego rodzaju syntezatorach i elektrofonie Optigan. Ponadto, każda piosenka otrzymała teledysk, każdy zrealizowany przez innego reżysera. Dobrze podkreśla to niejednolity styl albumu – It’s a wonderful life ciężko zaklasyfikować do jednego gatunku, słysząc w nim brzmienia charakterystyczne dla takich nurtów jak indie rock, chamber pop, shoegaze czy choćby industrial. Aby uzyskać wymarzone brzmienie, Linkous zaprosił także do współpracy takich artystów jak John Parish, Alan Weatherhead, Adrian Utley, Dave Fridmann, Nina Persson, Tom Waits czy PJ Harvey. To właśnie jeden z dwóch utworów nagranych wspólnie z nią – Piano Fire – sprawił, iż po długich latach od premiery albumu muzyka Sparklehorse zahaczyła o mainstream. Piano Fire pojawiło się bowiem w dość charakterystycznej scenie, kultowej już gry wideo, Life is Strange. Drugą, równie emocjonalną kompozycją, w której pojawił się głos Harvey było Eyepennies – kolejny wart polecenia, wzruszający utwór.

I woke up in a horse’s stomach one foggy morning
His eyes were crazy, and he smashed into the cemetery gates

And all I want is to be a happy man
All I want is to be a happy man
[5]

Sam Linkous wspominał, iż zapraszał do współpracy podziwianych przez siebie muzyków. Chciał w ten sposób urozmaicić album i jednocześnie sprawić, iż będzie jeszcze lepszy, niż gdyby nagrał go samodzielnie. Występujący razem z nim artyści zresztą inspirowali go do jeszcze cięższej pracy. W tym momencie warto wspomnieć o tym, skąd brały się utwory Sparklehorse. Według opowieści Marka Linkousa oraz muzyków, z którymi współpracował, piosenki po prostu pojawiały mu się w głowie, najczęściej w trakcie snów, a proces nagrywania był próbą odtworzenia tego, co wykreowała jego wyobraźnia. Najlepiej odwzorowanym w ten sposób utworem zdaniem samego muzyka miało być Sea of Teeth. Udało się w nim odwzorować dźwięki, które powstały właśnie w trakcie snu Marka, podobnie jak tekst, który został zapisany od razu po przebudzeniu.

Po It’s a Wonderful Life przyszedł czas na dwa kolejne albumy. Pierwszy z nich, Dreamt for Light Years in the Belly of a Mountain został wydany po pięciu długich latach, a cały proces opóźniony był przez depresję Linkousa. Nie był to jednak w całości świeży materiał – prawie połowa z 55-minutowego albumu ukazała się już wcześniej w postaci m.in. dodatków do reedycji różnych wcześniejszych wydawnictw. W problemach z weną i brakiem motywacji Linkousowi pomógł Danger Mouse (Brian Burton), będący osobiście ogromnym fanem Sparklehorse.

Kadr z filmu „This Is Sparklehorse”, reż. Alex Crowton, Bobby Dass

Mark, ogarnięty zachwytem nad jego wydawnictwem The Grey Album (które było mashupem Black Albumu Jaya-Z i beatlesowego White Albumu)[6], odezwał się do Burtona. Wspólnie dokończyli pracę nad Dreamt for Light Years in the Belly of a Mountain, tworząc równocześnie Dark Night of the Soul – ostatni album wydany za życia Linkousa. Zupełnie odmienne w brzmieniu (w czym słychać prawdopodobnie wpływ Danger Mouse’a) wydawnictwo był efektem kolaboracji wielu artystów, nie tylko ze świata muzyki.

Obok Iggy’ego Popa, Suzanne Vegi czy Niny Persson, na dwóch utworach (Dark Night of the Soul oraz Star Eyes (I Can’t Catch It)) usłyszymy wokal nie kogo innego, jak samego Davida Lyncha. Znajomość kultowego reżysera z Markiem Linkousem była krótka, choć bardzo owocna. Sam Lynch przyznał w udzielonym później wywiadzie, iż muzyk był jedną z tych niewielu osób, z którymi od razu łapie się więź porozumienia i już na samym początku rozmowy czuje się, iż to ktoś wyjątkowy. Stwierdził także, iż Linkous był zarazem wrażliwym, ale bardzo smutnym człowiekiem, od którego czuć było, iż brakuje mu poczucia własnej wartości. Jednocześnie uważał go za muzycznego purystę, którego czułość i wrażliwość była wyraźnie widoczna w jego utworach, wyróżniając Marka spośród innych ludzi.

Sometimes I get so sad

Sometimes you just make me mad

It’s a sad and beautiful world

It’s a sad and beautiful world [7]

Kilka miesięcy po wydaniu Dark Night of the Soul, Mark Linkous stracił swojego długoletniego, najbliższego przyjaciela, muzyka Vica Chesnutta, który w dniu świąt Bożego Narodzenia w 2009 roku przedawkował leki. Vic pełnił w życiu założyciela Sparklehorse także inną, wyjątkową rolę. W trakcie gdy pod koniec lat 90. Linkous po przedawkowaniu wylądował na wózku inwalidzkim, to Chesnutt był jego inspiracją. Jako niepełnosprawny muzyk, który przez lata tworzył i występował na żywo, pokazał Linkousowi, iż brak sprawności fizycznej nie musi oznaczać bierności i zawieszenia aktywności muzycznej. Obecność Vica wpływała na samopoczucie, nadzieję i motywację Marka, który po ponad dekadzie wciąż zmagał się z problemami motorycznymi po przeżytej śmierci klinicznej.

Kadr z klipu „North Carolina” autorstwa Sparklehorse, reż. Scott Minor

Tracąc przyjaciela, którego podziwiał zarówno jako człowieka, jak i artystę, Mark Linkous znalazł się w najmroczniejszym miejscu w swoim życiu. W miejscu, z którego już niestety nie zdołał się wydostać. Za namową przyjaciół, martwiących się o wyraźnie pogarszający się stan muzyka (który, według różnych źródeł, był także w trakcie rozstania z żoną po długoletnim związku), przeprowadził się on do Knoxville, gdzie planował przenieść także swoje studio, by pracować nad dalszym materiałem.

Niestety, 6 marca 2010 roku okazał się być datą tragiczną dla świata muzyki. W trakcie popołudnia spędzonego w towarzystwie burbonu, Scotta Minora (kolegi z zespołu, u którego Linkous tymczasowo nocował) oraz Dewitta Burtona (wspólnego znajomego, technicznego z zespołu R.E.M), Mark otrzymał serię SMSów, które spuentował krótkim zdaniem: „Jest niedobrze”. Potajemnie wziął ze swojego pokoju broń i wymknął się na spacer. Usiadł w alejce przebiegającej za domem Scotta Minora, wypalił swojego ostatniego papierosa i wykonał nieodwracalny krok, którego zapowiedź wielokrotnie wybrzmiewała między wersami jego utworów. Zakończył swoje życie.

W tym momencie można by skończyć ten tekst, rzucając truizmami i dociekając, jakie emocje siedziały w głowie założyciela Sparklehorse. Światło na ten temat rzucił jednak Matt Linkous, brat Marka, który po latach odnalazł materiały nagrane przez muzyka. Wspólnie ze swoją żoną Melissą wydali najpierw utwór It Will Never Stop, a później, w 2023 roku cały album (który otwierała wspomniana piosenka) Bird Machine. Prawdziwe epitafium Marka Linkousa i całego projektu Sparklehorse, doskonale podsumowujące całą jego twórczość.

I came to drink more whiskey than water
Nailed up and confused, like a horse on a highway
Come to me my lamb, I’ll wait in the magnolia
I’ve swallowed a phantom and I forgot how to breathe

Oh, where were you, my kind ghosts,
When I needed you?[8]

W moim odczuciu to właśnie Bird Machine – nieopublikowane wcześniej materiały, powstające przez lata, często ukrywane przez samego muzyka – stanowią najlepszy pomnik postaci Marka Linkousa. To przepiękna, baśniowa w swym brzmieniu muzyka, za którą stoi metaforycznie autobiograficzny, często mroczny tekst, który nabiera zupełnie innego znaczenia, gdy poznamy życiorys artysty. Bird Machine to pełna autorefleksji historia, stanowiąca zwieńczenie przepięknej kariery genialnego, nieszablonowego umysłu muzycznego. A jednocześnie wzruszająca historia walki z samym sobą, która w ostatecznej konfrontacji zakończyła się porażką.

Już same tytuły piosenek, takie jak Falling Down, I Fucked it up czy Everybody’s Gone to Sleep mogą świadczyć o zamiarach artysty. Cały album jednak ma wydźwięk stricte poetycki i zasługuje w moim odczuciu na szersze uznanie. Tak jak sam Mark Linkous. Artystę po śmierci wspominały największe tuzy świata muzycznego, choć między nimi pojawiały się również inne osoby z showbiznesu, jak wspomniany już w tekście David Lynch. Aktorką wypowiedzi, która jednak najbardziej zapadła mi w pamięć, a która najlepiej odwzorowuje Sparklehorse, była amerykańska wokalistka Patti Smith. Nazwała ona muzykę Marka Linkousa „mroczną niczym węgiel skompresowany do postaci diamentu, błyszczący w ciemnej nocy niczym rozpryskujące się poranne gwiazdy”[9].

Tego typu barwne opisy pojawiały się wielokrotnie. Piosenkarka Gemma Hayes, zwracała uwagę na wrażliwość Linkousa, opowiadając, iż nie potrafił odciąć się od świata zewnętrznego i całego zła, które przynosi. Jako wrażliwy człowiek z otwartym sercem, przeżywający każdą chwilę, mocniej znoszący wszystkie emocje, tworzył co prawda wspaniałą i poruszającą muzykę, ale nie miał wykształconego żadnego naturalnego mechanizmu obronnego. Przepiękne, choć niezwykle smutne wersy, pochodzące wprost z samego środka serca muzyka, obrazowały to, jak postrzegał rzeczywistość, jak wielkie brzemię na nim spoczywało i jak smutna była dla niego codzienność.

Nam przy tym pozostaje jedno – pamiętać o nim i jego muzyce. Bo choć osoba potrafi odejść, tak stworzone przez nią dzieło jest wieczne. A twórczość Sparklehorse jest przy tym poruszająca, skłaniająca do refleksji, wzruszająca i, w największym uogólnieniu, po prostu wyjątkowa. Niezależnie od preferencji muzycznych, poetyckie wersy Marka Linkousa potrafią trafić do serca każdego słuchacza, a prosta, choć baśniowo (za sprawą charakterystycznych dźwięków melotronu) zaaranżowana muzyka zaskakuje swoją uniwersalnością i przystępnością. Dlatego też celem tego tekstu jest nie tylko przedstawienie sylwetki Marka Linkousa, ale i zachęcenie do sięgnięcia po jego utwory. Bo muzyka, mimo tragicznego zakończenia, wciąż będzie trwać – niczym w otwierającym wydany pośmiertnie album Bird Machine utworze It Will Never Stop.


Tekst został opracowany na podstawie własnej analizy utworów Sparklehorse, filmu This is Sparklehorse (https://sparklehorsefilm.com/), strony Marklinkous.com oraz niezliczonych artykułów i wywiadów (których przykłady znajdują się poniżej). Cytaty pojawiające się w tekście zostały przetłumaczone przez jego autora.

https://pitchfork.com/features/interview/6489-sparklehorse/

https://pitchfork.com/features/article/9745-the-sad-and-beautiful-world-of-sparklehorses-mark-linkous/

https://www.stereogum.com/2226727/posthumous-sparklehorse-album-bird-machine-announced/music/

https://www.hollywoodreporter.com/news/music-news/remembering-sparklehorses-mark-linkous-65396/


[1] Donald Short, (2012). Dancing Goods on CBS News. Youtube. [dostęp 12.08.2025]. https://www.youtube.com/embed/wY2_8K6B5Rs

[2] Block perce, (2019). Salt Chunk Mary [Early Sparklehorse] – Demo Tape 1990 (Full Album). Youtube. [dostęp 12.08.2025] https://www.youtube.com/embed/D2XV-ggEbkk

[3] Sparklehorse – Sea of Teeth (It’s A Wonderful Life, 2001)

[4]Neil Mccormick, (2010). Sparklehorse: a fitting tribute to a brittle talent https://www.telegraph.co.uk/culture/music/rockandpopfeatures/7890591/Sparklehorse-a-fitting-tribute-to-a-brittle-talent.html [dostęp 22.06.2025].

[5] Sparklehorse – Chaos of the Galaxy / Happy Man (Good Morning Spider, 1998)

[6] Tworząc „The Grey Album” Danger Mouse wykorzystał ścieżki wokalne Jaya-Z z albumu The Black Album oraz podkłady muzyczne pochodzące z White Albumu Beatlesów

[7] Sparklehorse – It’s a sad and beautiful world (It’s A Wonderful Life, 2001)

[8] Sparklehorse – Kind Ghosts (Bird Machine, 2023)

[9] https://marklinkous.com/quotes/6/ [dostęp 12.08.2025]


Korekta: Magdalena Wołowska

Idź do oryginalnego materiału