O.Cz.: Skąd wziął się pomysł na założenie Heterodox i jaka misja państwu przyświeca?
M.Cz.: Heterodox nie jest przedsięwzięciem komercyjnym. Od samego początku był projektem politycznym i przejawem zaangażowania w działalność publiczną. Jeszcze nie tak dawno temu obserwując debaty na tematy gospodarcze, można było odnieść wrażenie, iż liberałowie mają monopol na naukowe mówienie o ekonomii.
Uczestnicy dyskusji mogli różnić się pomiędzy sobą w szczegółach i inaczej rozkładać akcenty swoich propozycji, ale funkcjonowali w ramach tego samego paradygmatu – z braku lepszego określenia nazwijmy go neoliberalnym. To się oczywiście przekładało na kształt konkretnych rozwiązań polityk publicznych, projektowanych często w taki sposób, aby na plan pierwszy wysuwać interesy kapitału, kosztem świata pracy.
By nie być gołosłownym, dość przypomnieć w tym miejscu chyba jeden z najbardziej spektakularnych przykładów takiej antyspołecznej polityki, tj. reformę emerytalną z 1999 roku, czy ciągłe blokowanie możliwości wprowadzenia w Polsce progresywnego podatku katastralnego.
Zakładając Heterodox, wychodziliśmy z trzech założeń. Po pierwsze, istnieją realne alternatywy dla paradygmatu neoliberalnego. Mam tu na myśli ekonomistów i ekonomistki spoza głównego nurtu ekonomii, prowadzących badania w ramach różnych heterodoksyjnych „szkół”, które do końca lat 70. XX w. były traktowane jako równoprawne programy badawcze, a które później, z różnych powodów, zostały zepchnięte na naukowy i polityczny margines.
Chodzi przede wszystkim o marksistowską ekonomię polityczną, postkeynesizm, ekonomię feministyczną, stary instytucjonalizm, ale także „szkoły ekonomiczne” powstałe stosunkowo niedawno – jak na przykład neoczartalizm (tj. nowoczesna teoria monetarna, MMT).
Po drugie, dominacja wolnorynkowej opowieści o gospodarce nie wynika z tego, iż jest ona „bliższa prawdy” czy też bardziej „naukowa” (cokolwiek miałoby to znaczyć), ale iż funkcjonuje ona w rozbudowanej otulinie instytucjonalnej, na którą składają się zasady udzielania grantów na prowadzone badania, kryteria zatrudniania na uczelniach, publikowania w czasopismach naukowych i wydawnictwach akademickich, czy wreszcie polityczny mecenat.
Te wszystkie czynniki formatują ścieżki kariery nowych pokoleń ekonomistek i ekonomistów, uczonych jednego sposobu uprawiania ekonomii, którzy z kolei przekazują go nowym pokoleniom studentów i studentek.
Po trzecie wreszcie, lewica w Polsce trochę walkowerem oddała liberałom kwestie gospodarcze. Dużo mówi o tzw. kwestiach światopoglądowych, ale do niedawna prawie w ogóle nie zajmowała się ekonomią, zadowalając się jedynie propozycjami korekt najbardziej antyspołecznych reform. Zawsze nieśmiało, bez odważnych projektów i spajającej myśli, w ciągłej obawie przed oskarżeniami o radykalizm.

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
Heterodox miał być odpowiedzią na te trzy zidentyfikowane powyżej zjawiska. Oczywiście bez żadnej pompatyczności i mocarstwowych planów, zdając sobie sprawę z siły rażenia małego wydawnictwa, ale staramy się robić, co możemy na naszym małym odcinku frontu walki o większy pluralizm w naukach ekonomicznych.
Chcemy umożliwić polskiemu czytelnikowi zapoznanie się z klasycznymi dziełami heterodoksyjnej ekonomii, pokazać, iż istnieją alternatywy dla wolnorynkowych rozwiązań problemów społecznych. Naszym celem jest również wygenerowanie swoistej mody na ekonomię heterodoksyjną wśród osób zaangażowanych w politykę lub zainteresowanych naukami społecznymi.
Chcielibyśmy również stworzyć możliwości publikacji dla młodych ekonomistów i ekonomistek szukających rozwiązań poza głównym nurtem, co mogłoby pomóc im wyrobić sobie nazwisko i pomogło na samym starcie akademickiej kariery.
Obecnie instytucjonalno-polityczna równowaga pomiędzy heterodoksją i ekonomią głównego nurtu jest mocno zachwiana na korzyść tej ostatniej. Celem naszej działalności wydawniczej jest wyrównywanie boiska pomiędzy nimi.
O.Cz.: Wydają państwo głównie tłumaczenia autorów zagranicznych. Czy w planach są także publikacje polskich autorów i autorki?
M.Cz.: W tym roku ruszamy z nową serią wydawniczą, roboczo nazwaną Heterodoksyjne interwencje, w ramach której będą publikowane prace polskich autorek i autorów na konkretne, bieżące tematy ekonomiczne (na przykład kwestia przystąpienia Polski do strefy euro czy skrócenie czasu pracy). Na ostatniej prostej jest świetna monografia Michała Górki na temat nowoczesnej teorii monetarnej (MMT). A poza tym powracamy do klasyki – jeszcze w tym roku w formie broszury wydamy kilka artykułów Michała Kaleckiego, w tym również słynne „Polityczne aspekty pełnego zatrudnienia”.
O.Cz.: Jak wygląda proces wyboru publikacji i codzienna praca w wydawnictwie?
M.Cz.: Nazwy naszych serii wydawniczych odpowiadają najważniejszym w naszym przekonaniu szkołom heterodoksyjnym: Marksizm, Postkeynesizm, Ekonomia feministyczna, Instytucjonalizm, Ekonomia ekologiczna, Schumpeteryzm, Neoricardianizm. Poza tym pozostało historia gospodarcza i historia myśli ekonomicznej, metodologia i filozofia nauk ekonomicznych i biografie. Przy wyborze poszczególnych tytułów musimy brać pod uwagę różny stopień zaawansowania czytelników i czytelniczek, dlatego skomplikowane teksty staramy się równoważyć tytułami bardziej popularyzatorskimi.

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
Dla przykładu na tej zasadzie bardzo techniczny, podręcznikowy wykład Randalla Wraya o nowoczesnej teorii monetarnej wymagający od czytelnika znajomości podstawowych pojęć z zakresu makroekonomii zrównoważaliśmy świetnym „Mitem deficytu” Stephanie Kelton, który przedstawia MMT w sposób przejrzysty i klarowny również dla osób, które pierwszy raz stykają się z tą tematyką.
Wydaje mi się, iż codzienna praca w naszym wydawnictwie nie różni się niczym szczególnym od pracy w innych oficynach: to przede wszystkim ciężka orka tłumaczy, redaktorek i korektorów nad tekstem. Ponieważ większość naszych tekstów to przekłady zagranicznych autorek, to wdrożyliśmy specjalne procedury kontroli jakości tłumaczeń. Wpływa to oczywiście na częstotliwość kolejnych premier, ale wydaje mi się, iż jakość naszych tekstów wyróżnia się pozytywnie na polskim rynku.
O.Cz.: Czy na podstawie dotychczasowej działalności mogą państwo określić profil swojego czytelnika?
M.Cz.: Nasze tytuły trafiają przede wszystkim do dwóch typów czytelników: po pierwsze, są to zawodowi ekonomiści i ekonomistki, po drugie – bardzo młodzi ludzie, politycznie zaangażowani, zainteresowani problemami społecznymi i dopiero kształtujący swój światopogląd. Co ciekawe, w tej pierwszej grupie są również osoby, które publicznie bardzo mocno krytykują ekonomiczną heterodoksję. Bardzo nas to cieszy, bo przecież nie chodzi o to, żeby jeden monopol zastępować drugim, ale aby debata o ważnych społecznie kwestiach uwzględniała perspektywę różnych grup społecznych.
O.Cz.: W Polsce marksizm wciąż budzi kontrowersje. Czy spotykają się państwo z oporem lub niechęcią wobec swoich publikacji?
M.Cz.: Oczywiście, iż tak. Nie ma tu wielkiej tajemnicy: w świadomości znakomitej większości osób istnieje znak równości pomiędzy marksizmem i gospodarczo niewydolną Polską Rzeczpospolitą Ludową. Jest to dość absurdalna klisza – Marks był przecież teoretykiem kapitalizmu, a nie ideologiem Państwowych Gospodarstw Rolnych czy planu sześcioletniego. W Polsce niechęć czy wręcz wrogość do marksistowskiej ekonomii politycznej wynika z przyczyn politycznych, a nie z tego, iż ktoś ma krytyczną opinię na temat schematów reprodukcji kapitału, teorii wartości czy analizy klasowej.
Swoją drogą jest to dość paradoksalne, iż jedyny naprawdę istotny polski wkład w światową ekonomię zawdzięczamy właśnie ekonomistom marksistowskim – Róży Luksemburg, Michałowi Kaleckiemu, a także środowisku jego uczniów i współpracowników. Szkoła Główna Planowania i Statystyki (obecnie Szkoła Główna Handlowa w Warszawie) w latach 60. XX wieku dzięki Kaleckiemu i jego wpływom intelektualnym była znana na całym świecie jako socjalistyczne Cambridge.
W Stanach Zjednoczonych marksistowska ekonomia polityczna jest po prostu programem badawczym jak każdy inny, jej zwolennicy mają swoje czasopisma, konferencje naukowe, publikują i prowadzą zajęcia na najbardziej prestiżowych uczelniach – dość wymienić Stephena Marglina z Uniwersytetu Harvarda, Richarda Wolffa z Uniwersytetu Massachusetts Amherst, czy wreszcie Anwara Shaikha z The New School for Social Research w Nowym Jorku.
Moje osobiste zdanie jest takie, iż o ile jakaś teoria społeczno-ekonomiczna nie uwzględnia w swoich analizach relacji władzy, to tak naprawdę ma kilka interesującego do powiedzenia o otaczającym nas świecie. W marksizmie relacje władzy są w samym centrum rozważań nad gospodarką. o ile ktoś ze względów ideologicznych odrzuca en bloc Marksa lub też powołujących się na niego ekonomistów, to OK, ale jego wizja świata będzie z konieczności wybrakowana.
Chciałbym też podkreślić, iż w Heterodoxie nie zamierzamy uprawiać jałowej marksologii, polegającej na reprintach tekstów z przełomu XIX i XX wieku, czy zastanawianiu się, CO NAPRAWDĘ Marks miał na myśli na 476 stronie III tomu „Kapitału”. Chcielibyśmy raczej publikować współczesnych autorów, próbujących stosować analityczne narzędzia marksistowskie do nowych zjawisk gospodarczych. Niedawno podpisaliśmy licencję na polskie wydanie książki „The Eye of the Master: A Social History of Artificial Intelligence” Matteo Pasquinellego, będącej próbą przedstawienia historii rozwoju sztucznej inteligencji z punktu widzenia marksistowskiej ekonomii politycznej.
Wracając do Polski i do twojego pytania: niedawno jedno z towarzystw ekonomicznych poprosiło nas o objęcie matronatem konkursu ekonomicznego dla licealistów. W ramach współpracy zobowiązaliśmy się do ufundowania nagród rzeczowych (zestawów książek) dla laureatów konkursu. W ostatnim momencie organizatorzy zdecydowali się usunąć naszą nazwę i logotyp z materiałów promocyjnych wydarzenia (jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie – „za marksizm” właśnie). Ufundowanych przez nas książek jednak nie zwrócono, a my się specjalnie o to nie upominaliśmy – mamy po prostu nadzieję, iż przysłużą się do poszerzenia horyzontów intelektualnych uczestników konkursu.
O.Cz.: Jak wygląda państwa kooperacja z Fundacją im. Edwarda Lipińskiego?
M.Cz.: Fundację im. Edwarda Lipińskiego na rzecz promocji pluralizmu w naukach ekonomicznych powołaliśmy w 2020 roku do realizowania dokładnie tych samych celów, które stawiamy przed wydawnictwem, ale dzięki narzędzi innych niż wydawnicze.
Jako fundacja zorganizowaliśmy cztery edycje Letniej Szkoły Nowoczesnej Teorii Monetarnej, w których uczestnicy na żywo mogli uczestniczyć w wykładach i warsztatach twórców tej teorii (m.in. Warrena Moslera i Randalla Wraya). W tym roku, wspólnie z jednym z najwybitniejszych współczesnych postkeynesistów i członkiem naszej rady naukowej, prof. Louis-Philippe Rochonem zorganizowaliśmy pierwszą edycję Poznańskich Warsztatów Ekonomii Postkeynsowskiej.

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
Od dwóch lat wspólnie z panią Elżbietą Osiatyńską organizujemy konkurs na najlepszą pracę dyplomową z zakresu ekonomii heterodoksyjnej – Nagrodę im. Profesora Jerzego Osiatyńskiego.
Powołaliśmy również Społeczny Komitet Budowy Pomnika Kaleckiego w Warszawie. Projekt był bardzo bliski realizacji w 2022 roku – mieliśmy już lokalizację w centrum Warszawy, obietnicę pomocy ze strony spółdzielni mieszkaniowej, do której należał grunt, a także wsparcie władz samorządowych. W ostatnim momencie, z powodów politycznych, wycofała się jednak publiczna instytucja finansująca. Projekt pomnika jest więc chwilowo zamrożony, ale absolutnie się z niego nie wycofujemy – największy polski ekonomista zasługuje na godne upamiętnienie w publicznym miejscu.
O.Cz.: Współpracują również państwo z ruchami studenckimi. Proszę opowiedzieć o tej kooperatywie.
M.Cz.: Tak, trochę na uboczu naszej głównej działalności, niejako w trybie interwencyjnym, opublikowaliśmy dwie książki („Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego” i „Kamionka zostanie. Rok studenckich okupacji”) będące próbą analizy i relacją ze studenckich okupacji w obronie akademików: Jowity w Poznaniu i Kamionki w Krakowie.
Tak jak wspominałem na początku, Heterodox jest projektem politycznym (czego nie ukrywamy i o czym mówimy z otwartą przyłbicą), dlatego kooperacja z ruchem studenckim, mającym na celu zwrócenie uwagi na fatalne warunki mieszkaniowe studentów, prywatyzację akademików i zwijające się usługi publiczne, była dla nas czymś oczywistym. Tym bardziej, iż członkinią naszego zespołu wydawniczego jest jedna z liderek strajku w Jowicie – Magdalena Radomska.

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
Trochę mamy nadzieję, iż wspomniane książki będą źródłem inspiracji dla kolejnych pokoleń studentów, podejmujących swoje polityczne walki w przyszłości. Oba tytuły są dostępne w formie e-booków na naszej stronie internetowej całkowicie za darmo – a to dzięki współpracy z polską filią Fundacji im. Róży Luksemburg.
Książki o strajkach w Jowicie i w Kamionce stanowią zaczyn planowanej przez nas nowej serii wydawniczej, roboczo nazywanej przez nas Ekonomią polityczną polskiego szkolnictwa wyższego, której redaktorem zostanie prezes Fundacji im. Edwarda Lipińskiego – doktor Krystian Szadkowski.
O.Cz.: Jakie książki poleciliby państwo osobie, która dopiero zaczyna przygodę z krytyczną ekonomią?
M.Cz.: Wskazałbym na trzy nasze publikacje. Stworzony przez studentów zaangażowanych w międzynarodowy ruch Rethinking Economics podręcznik „Pomyśleć ekonomię od nowa. Przewodnik po głównych nurtach ekonomii heterodoksyjnej” jest dobrym początkiem przygody z ekonomicznymi herezjami. Każdy rozdział stanowi przystępne wprowadzenie do jednej z heterodoksyjnych szkół: od marksizmu, przez postkeynesizm i ekonomię feministyczną, po ultrawolnorynkową szkołę austriacką.
„Mit deficytu. Nowoczesna teoria monetarna i gospodarka zaspokajania potrzeb” Stephanie Kelton jest z kolei najlepszym wprowadzeniem do MMT dostępnym na polskim rynku. Książka jest co prawda mocno osadzona w amerykańskim kontekście instytucjonalnym, ale chyba nikt lepiej nie obala mitów dotyczących długu publicznego, inflacji i deficytu niż właśnie Kelton.
I wreszcie nasz bestseller czyli „Przedsiębiorcze państwo” Mariany Mazzucato z przedmową premiera Mateusza Morawieckiego. Tu główna teza jest mniej więcej taka: za wszystkimi wynalazkami i technologiami, które można by określić jako rewolucyjne (loty w kosmos, biotechnologia, internet, przełomowe leki itd.), stoją państwa, ich urzędnicy i publiczne finanse, a nie sektor prywatny. Wydaje się, iż w USA i w Europie Zachodniej twierdzenie to w tej chwili nie jest już specjalnie odkrywcze, natomiast w Polsce przez cały czas budzi kontrowersje.
O.Cz.: Jakie wyzwania stoją przed niezależnym wydawnictwem takim jak Heterodox?
M.Cz.: Tu nie będę oryginalny. Największym problemem każdego „misyjnego” wydawnictwa w Polsce są kanały dystrybucyjne i finanse. Indywidulane księgarnie niechętnie współpracują bezpośrednio z wydawnictwami, bo oznacza to dla nich więcej pracy i obowiązków księgowych. Wolą kupować książki bezpośrednio od hurtowników. Z kolei duże hurtownie narzucają małym wydawnictwom rabaty rzędu 50% (i więcej) ceny okładkowej książki, co oznacza często konieczność sprzedaży ze stratą, poniżej kosztów produkcji.
Ponieważ znakomitą większość naszych tytułów wydajemy własnym sumptem, bez zewnętrznych źródeł finansowania, jesteśmy skazani na sprzedaż za pośrednictwem naszego sklepu internetowego (serdecznie zapraszam!), a także zaledwie kilku księgarń stacjonarnych: Spółdzielni Ogniwo w Krakowie, Księgarni Odkrywcy w Łodzi, Księgarni Bęc Zmiana i Księgarni Ekonomicznej Kazimierz Leki w Warszawie oraz Tajnych Kompletów we Wrocławiu.
O.Cz.: Czy planują państwo działania popularyzujące, np. spotkania autorskie, wydarzenia, projekty online?
M.Cz.: Wspólnie z Fundacją im. Edwarda Lipińskiego i kanadyjskim Monetary Policy Institute organizujemy coroczne Szkoły Letnie poświęcone makroekonomii, bankowości centralnej i teorii pieniądza. Zapraszamy do Polski również naszych autorów i autorki, gościliśmy m.in. Steve’a Keena („Ekonomia neoklasyczna. Fałszywy paradygmat”), Aarona Bastaniego założyciela Novara Media i autora „W pełni zautomatyzowanego luksusowego komunizmu”, czy wreszcie Randalla Wraya („Nowoczesna teoria monetarna MMT. Wprowadzenie do makroekonomii suwerennych systemów monetarnych”).

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
W przyszłym roku zamierzamy zaprosić do Poznania Rosie Collington, współautorkę (razem z Marianą Mazzucato) książki „Wielka ściema. Jak firmy konsultingowe odbierają sprawczość rządom”.
Jesteśmy również otwarci na współpracę z klubami czytelniczymi, studenckimi kołami naukowymi i kółkami samokształceniowymi. Nasze tytuły przekazujemy m.in. Kołu Naukowemu Ekonomii Heterodoksyjnej z Uniwersytetu Warszawskiego i klubowi czytelniczemu „Dwie Lewe Ręce” z Poznania.
O.Cz.: Jakie są plany i marzenia dotyczące przyszłości wydawnictwa?
M.Cz.: To może zacznę od planów, to znaczy projektów już w pewnym stopniu skonkretyzowanych. Przede wszystkim chcielibyśmy zwiększyć liczbę naszych publikacji – w przejściowym okresie do sześciu premier rocznie, docelowo do dwunastu tytułów. Zamierzamy się otworzyć w większym stopniu na polskich autorów i autorki. Jest to niezbędne, o ile naszym celem ma być wpływ na polską debatę publiczną o gospodarce. Wspólnie z Fundacją im. Edwarda Lipińskiego chcielibyśmy organizować dwie stacjonarne szkoły letnie – jedną dotyczącą ekonomii postkeynesowskiej, drugą poświęconą nowoczesnej teorii monetarnej.

Marcin Czachor, fot. Marek Lapis
Wśród marzeń wydawniczo-fundacyjnych wymieniłbym budowę pomnika Michała Kaleckiego. Nieustannie powtarzam, iż brak jakiejkolwiek formy upamiętnienia tego największego polskiego ekonomisty w sferze publicznej to swoisty błąd w systemie. Kalecki jest znany i ceniony na całym świecie (nie tylko przez ekonomistów heterodoksyjnych), a jego ogromny wkład w ekonomię jest niezaprzeczalny.
Po drugie, od jakiegoś już czasu sondujemy możliwość zorganizowania olimpiady wiedzy ekonomicznej dla licealistów uwzgledniającej perspektywę różnych szkół heterodoksyjnych. Wielkim marzeniem i swoistym zwieńczeniem naszej działalności będzie powołanie stacjonarnej Szkoły Ekonomii Politycznej, w której prowadzone będą regularne i ustrukturyzowane kursy z nauk społecznych i ekonomii heterodoksyjnej, wyrabiające w młodych ludziach zdolność do krytycznej analizy zjawisk gospodarczych i przygotowujących ich do udziału w debacie publicznej.






