Into the Emberlands – recenzja gry. Powolne błądzenie w ciemności

popkulturowcy.pl 1 dzień temu

Into the Emberlands to gra typu point and click z elementami roguelite. Rozgrywka skupia się na eksploracji i taktycznym planowaniu każdego kolejnego ruchu

Fabuła gry Into the Emberlands jest prosta. Świat przedstawiony kiedyś był spokojną i piękną krainą zamieszkaną przez istoty żyjące w harmonii. Nagle jednak pojawił się Miazmat, który pochłonął wszystko, co napotkał, pozostawiając Ziemię pogrążoną w ciemnościach. Tylko jedna mała wioska wciąż ma święty ogień, który wydaje się jedyną tarczą przed mrokiem. Jako osoba niosącą światło, zabierasz kawałek wielkiego ognia do latarni i wyruszasz na poszukiwania zagubionych mieszkańców, by sprowadzić ich z powrotem.. Musisz także odkryć tajemnicę pochodzenia tej ciemności. Gra nie skupia się jednak mocno na fabule, która pełni raczej rolę tła i motywacji do eksploracji.

Fot. kadr z gry

Into the Emberlands to klasyczna gra typu point‑&‑click z elementami roguelite. Poruszasz się, przeszukujesz i zarządzasz ekwipunkiem dzięki pojedynczych kliknięć. Gra stawia raczej na planowanie i decyzje niż akcję. Rozgrywka wymaga czasu i przemyślenia naszych kolejnych ruchów. Jej sednem jest eksploracja proceduralnie generowanych obszarów z Miazmatem. Na początku wybieramy naszą postać i w trakcie rozgrywki możemy odblokowywać nowe. Zbieramy zasoby i szukamy zaginionych osadników, dzięki czemu rozwijamy wioskę. W trakcie wędrówki latarnia stopniowo traci paliwo, a gdy się wyczerpie(,) to giniemy i zaczynamy ponownie. Jedyna rzecz, która nie cofa się po śmierci, to rozwój wioski. Na przykład można odblokować sklep dający za darmo zasoby startowe i narzędzia (siekiera, kilof).

Podczas eksploracji napotykasz losowe wydarzenia i stwory, a czasem można zdobyć też nowe narzędzia. Niestety jest ich mało i często się powtarzają. Wydarzenia nagradzają nas tzw. „Ember Crystals”, które trzeba oddać, by ulepszyć latarnię, plecak czy worek na monety. W miarę rozbudowy wioski rosną oczywiście też jej potrzeby. Wszystko kosztuje więcej zasobów. Wymusza to, z kolei coraz dalsze wyprawy. Na szczęście latarnia w rogu ekranu wskazuje powrotną drogę do wioski. Miazmat sprawia, iż łatwo się zgubić, co buduje atmosferę.

Po opanowaniu podstaw możemy odkrywać dalsze biomy z unikatowymi zasobami i narzędziami. Wioska rozwija się w międzyczasie i pojawia się szybka podróż między biomami. Poznajemy nowe grywalne postacie, każda z innym bonusem na starcie. Istotne jest, iż zasoby porzucone w wiosce pozostają na kolejną rundę.

Fot. kadr z gry

Into the Emberlands to przyjemna dla oka gra ze względu na bajkową oprawę graficzną, która tworzy wyjątkowy klimat. Ciepły i przytulny, ale jednocześnie pełen tajemniczości i niebezpieczeństwa. Projekty postaci i przedmiotów, są proste, ale mają jakiś swój charakter. Animacje są delikatne, płynne, ale celowo powolne. Lokacje różnią się między biomami, zachowując spójną stylistykę. Każdy nowy obszar odkrywany przez gracza sprawia wrażenie nieco innego rozdziału tej samej opowieści. Ścieżka dźwiękowa to z kolei minimalistyczny ambient, który idealnie wpisuje się w atmosferę gry.

Jak dla mnie wszystko powinno działać w tej grze, ale jednak po kilku godzinach poczułem znużenie. A dlaczego? Ta gra to niestety pętla kurierskich zadań. Idź, znajdź, przynieś, ulepsz, powtórz. Do tego poruszanie się postaci jest stosunkowo powolne. Na dalsze wyprawy idzie się i idzie. Brakuje tu jakiegoś stałego ulepszania statystyk naszej postaci. Po którejś już porażce z rzędu miałem dość, bo znowu czekał mnie żmudny proces ulepszania od zera.


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z firmą PressEngine. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne (Daedalic Entertainment)

Idź do oryginalnego materiału