Influencerzy kontra medycyna

filmweb.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: plakat


Jakie emocje wzbudziłaby w Was osoba, która pomimo absolutnego braku kompetencji przez kilka lat stawiała siebie w pozycji autorytetu medycznego, oszukując swoich zwolenników na całym świecie? Kim trzeba być, by – celem udowodnienia własnej wyjątkowości – karmić kłamstwami poważnie chore osoby, jednocześnie bogacąc się ich kosztem? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć "Ocet jabłkowy", najnowszy serialowy hit Netfliksa, opowiadający historię Belle Gibson (Kaitlyn Dever), niegdysiejszej australijskiej influencerki, twórczyni aplikacji The Whole Pantry, którą sąd skazał za liczne oszustwa.

  • Netflix

Filmowe i serialowe historie o tym, iż social media są siedliskiem zła i zepsucia stanowią już niemal odrębny ekranowy podgatunek. Żyjemy w rzeczywistości nieustannie przetwarzanej przez instagramowe filtry, karmiąc się życiem kompletnie nieznanych nam osób, które stają się dla nas autorytetami. Można się temu poddać, można się zżymać i biadolić nad upadkiem ludzkości, można też – jak twórczyni "Octu jabłkowego" Samantha Strauss – wziąć lupę i przyjrzeć się temu zjawisku z bliska, poszukując odpowiedzi na nurtujące pytania. Dlaczego tak łatwo omamić miliony ludzi? Dlaczego tak łatwo uwierzyć im w daną historię, jeżeli tylko trafia ona w ich potrzeby?

"Ocet jabłkowy" rozpoczyna się efektowną sekwencją montażową, de facto historią Belle Gibson w pigułce: udawane objawy, badania, nagrania w mediach społecznościowych, błyskawicznie rosnąca liczba followersów i wejście na szczyt, a także niemal równie błyskawiczne i niezwykle brutalne uderzenie o dno, kiedy na jaw wychodzą wszystkie kłamstwa i oszustwa kobiety, której rzekomo udało się pokonać raka. Belle poznajemy w momencie, gdy zmuszona jest współpracować ze specjalistą od wizerunku, by ratować resztki tego, co niegdyś pewnie można było określić mianem reputacji. Ale "Ocet jabłkowy" nie pozwala nam zbyt długo przebywać w tej przestrzeni czasowej – regularnie (może choćby nieco zbyt często) przerzuca się nas nie tylko pomiędzy różnymi momentami z okresu aktywności Gibson, ale także pomiędzy bohaterami. Wyreżyserowany przez Jeffreya Walkera serial to bowiem historia zjawiska, którego Belle była tylko jedną z liderek.

  • Netflix

O ile twórczyni aplikacji The Whole Pantry w pewnym momencie stała się prawdziwą gwiazdą wellness i alternatywnej medycyny w świecie mediów społecznościowych, o tyle nie była jedyną ani choćby pierwszą tego typu "osobowością". W rzeczywistości pomysł na siebie niemal skopiowała od innej znanej influencerki. W serialu nazywa się ona Milla Blake (Alycia Debnam-Carey), a wzorowana była najprawdopodobniej na postaci Jess Ainscough, australijskiej dziennikarki i propagatorki ruchu alternatywnego leczenia nowotworów. I choć "kariery" tych dwóch kobiet na wielu polach wydają się niemal bliźniacze, różnił je jeden podstawowy fakt: Milla Blake (czyli Jess Ainscough) rzeczywiście miała raka, Belle Gibson zaś konsekwentnie kłamała na ten temat.

"To prawdziwa historia oparta na kłamstwie" – tym zdaniem, wypowiadanym przez różnych bohaterów serialu wprost do kamery, rozpoczyna się każdy z odcinków "Octu jabłkowego". Jest to więc przede wszystkim opowieść o życiu w nieprawdzie, w permanentnym wyparciu, w fałszywym przeświadczeniu o alternatywie wobec medycznych rozwiązań, wypracowywanych na przestrzeni dekad przez najtęższe umysły naukowe całego świata. W centrum tej historii jest chorobliwa wręcz mitomania Belle Gibson, będącej nie tylko sprawną oszustką, ale i zaprawioną w boju manipulantką, zdolną przykryć swoją niekompetencję błyskawicznie wymyślanymi kłamstwami. I właśnie owa mitomania, ta wrodzona nieumiejętność autorefleksji i całkowity brak pokory czynią z Gibson jedną z najbardziej odpychających ekranowych (anty)bohaterek ostatnich lat.

  • Netflix

"Ocet jabłkowy" to ten rzadki rodzaj dzieła, które, choć dalece niedoskonałe, nie chce wyjść z głowy widza jeszcze długo po seansie. Serial Samanthy Strauss jest bowiem nierówny, i to zarówno formalnie (efekciarskie rozwiązania montażowe, triki graficzne, burzenie czwartej ściany, wszystko to stosowane często zupełnie przypadkowo), jak i tekstualnie. Niektóre wątki – jak choćby chorej na raka piersi Lucy (Tilda Cobham-Hervey) – są poprowadzone niechlujnie i niejako porzucone w trakcie, innym z kolei poświęcono zbyt dużo miejsca, przez co niepotrzebnie zwiększono metraż tej historii.

Z drugiej strony Strauss i Walker wiedzą, jak opowiadać o swoich bohaterach. Tak, bohaterach, gdyż nie tylko o głównych postaciach kobiecych mówi się tu dużo i wnikliwie. Na uznanie zasługuje sposób ukazania takich osób jak mąż Lucy, Justin (Mark Coles Smith), który odegra ogromną rolę w odkryciu kłamstw Gibson, czy partner Belle, Clive (znany z "Sukcesji" Ashley Zukerman), trwający przy ukochanej mimo mnożących się wątpliwości. "Ocet jabłkowy" jest zresztą mocno przewrotny w tym, jak opowiada o swych bohaterkach – pozornie silnych kobietach, dysponujących sporymi majątkami i władzą nad milionowymi społecznościami. W swej narracji serial pozostaje jednak bardzo daleki od klasycznego mitu #girlpower – to raczej opowieść o kobietach, które miały swój los we własnych rękach, ale nie umiały tego wykorzystać.

  • Netflix

Choć "Ocet jabłkowy" to produkcja niepozbawiona wad, zawiera w sobie mnóstwo refleksji nad kondycją dzisiejszego globalnego społeczeństwa. Wracając do początków ery Instagrama, ukazuje, z jaką łatwość już wówczas manipulowało się opiniami mas. Stworzony przez Samanthę Strauss serial zdaje się jednak powstrzymywać od jednoznacznie krytycznego stosunku do wyborów, jakich dokonują bohaterki w zderzeniu z brutalną diagnozą. Pokazuje mimo wszystko, iż iluzja alternatywy, jaką przez kilka lat budowały Belle Gibson, Milla Blake i im podobne "autorytety", pozostaje właśnie tym: iluzją, kłamstwem. Na końcu jedyny wybór, jaki nam pozostaje – tak jak chorym na raka bohaterkom "Octu jabłkowego" – to ten pomiędzy życiem w kłamstwie a akceptacją własnego losu.
Idź do oryginalnego materiału