Indika to zdecydowanie jedna z najciekawszych gier, jakie miałem okazję zagrać w ostatnim czasie. Rosyjskie studio wprowadza nas w surrealistyczny świat pełen nienawiści, niesprawiedliwości oraz niepokoju, by opowiedzieć historię o młodej zakonnicy, której towarzyszy… Szatan.
Gry filmowe. Część graczy nienawidzi, część kocha całym sercem. Problem z tym gatunkiem polega na pełnym skupieniu się na warstwie fabularnej, spychając na margines gameplay. Oczywiście, twórcy próbują swych sił i wprowadzają interesujące oraz oryginalne mechaniki, by jakoś urozmaicić rozgrywkę. Jednym z takich przykładów jest właśnie Indika – debiutancka gra od studia Odd Meter, która próbuje mieszać kinowe doświadczenie z chaotyczną przygodówką oraz 8-bitową platformówką. Jak takie połączenie się sprawdza?
Zobacz także: Rise of the Ronin — recenzja gry. Far Cry z kataną
Alternatywna rzeczywistość. Rosja, XIX wiek. Śledzimy losy młodziej zakonnicy zwanej Indiką. Tytułowa bohaterka nie ma łatwego życia – siostry jej nie cierpią, rzadko kiedy dostaje posiłki i ciągle zostaje przydzielana do bezsensownych zadań. Do tego w jej głowie przemawia sam szatan, który prowokuje ją do złych myśli i czynów. Jednak wszystko zmienia się, gdy dziewczyna dostaje misję dostarczenia tajemniczego listu do innego opactwa. Indika pierwszy raz od dawna opuszcza tereny klasztoru. Podczas przemierzenia dzikich obszarów Rosji napotyka na Ilię – rannego żołnierza. Ich drogi krzyżują się i razem wyruszają w niebezpieczną podróż, w której ich wiara w Boga zostanie wystawiona na próbę.
Indika już od początku bardzo niepokoi. Nasza protagonistka, niezdarna i ciągle zamyślona, dręczona jest przez szatana (niebywale przypominającego kreaturę z tworów Bułhakowa czy Dostojewskiego), który pełni w fabule rolę narratora. Nie tylko komentuje poczynania dziewczyny, ale także co chwile krytykuje religię, kościół, ludzką moralność oraz rosyjską mentalność. Indika będzie zmuszona cały czas walczyć, by jej światopogląd nie został przez niego podważony. Pomaga jej w tym Ilia, którego miłość w Boga dopiero niedawno zaczęła rozkwitać.
Zobacz także: Najlepsze filmy 2024 roku
Wątek wiary jest tutaj zdecydowanie najbardziej wyeksponowany. Indika i Ilia to duet pełen kontrastów, choćby jeżeli chodzi o kwestie religijne. Dziewczyna czuje, iż Ojciec ją opuścił, zaś mężczyzna uważa, iż Bóg ma dla niego wielkie plany. Dlatego też ich rozmowy sprowadzają się do rozmyślań na temat duszy czy bożej miłości. Wspaniale napisane dialogi pełne symbolizmu i humoru wciągają od pierwszych minut do samego końca opowieści, oferując niezwykłe i mocne zakończenie.
Indika świetnie realizuje i bawi się motywem drogi. Podczas szalonej podróży nasi bohaterowie drastycznie się zmieniają. Tak samo ich wiara. Zło coraz mocniej wchodzi w umysł Indiki, Ilia traci poczucie sensu podróży, zaś ich konwersacje niekiedy zaczynają mieć charakter wręcz bluźnierczy. Jednakże wspólna próba przetrwania na mrocznych terenach rosyjskich pokazuje, iż łączy ich jedno – żądza wolności i bunt wobec systemów podporządkujących. Z czasem choćby dowiadujemy się o brutalnej przeszłości protagonistki, która pokazuje, dlaczego znalazła się w tak okropnym położeniu.
Zobacz także: The Thaumaturge – recenzja gry. Gotta catch’em all
Lecz żeby za bardzo nie słodzić – gra nie obeszła się bez wad. Twórcy mają problem ze zbalansowaniem tempa, dlatego (mimo iż produkcja jest na 5 godzin) Indika potrafiła być dla mnie chwilami męcząca. Wina przede wszystkim w trzonie gameplayu. Gracz zmuszony jest – w przerwie między kolejnymi dialogami – pokonywać przeróżne przeszkody logiczne bądź platformowe. I są one zwyczajnie średnio wykonane. Doceniam bardzo za oryginalność i kreatywność zagadek, ale ich jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia. Do tego mamy jeszcze kompletnie bezsensowne mechaniki, jak drzewko umiejętności, które nie daje graczowi jakichkolwiek atrybutów.
O wiele lepiej zrealizowanym pomysłem było dodanie 8-bitowych akcentów do gry. Prócz pikselowych punktów, które możemy zdobywać podczas modlenia się czy znajdywania znajdziek, mamy także krótkie, przyjemne poziomy w tej stylistyce, inspirujące się innymi grami 2D. Szkoda, iż jest ich tak mała ilości, gdyż są zdecydowanie ciekawsze niż symulator chodzenia.
Zobacz także: Princess Peach: Showtime! – recenzja gry. Księżniczka niejedną ma twarz
Gra oferuje niebywały klimat nie tylko dzięki fabule, ale także lokacjom. Twórcy przedstawili śnieżne rejony Rosji w wyjątkowo mroczny, klaustrofobiczny sposób. Do tego jeszcze duża różnorodność poziomów nie pozwala grającemu chociaż przez chwilę nie zachwycać się oprawą graficzną. Indika świetnie bawi się silnikiem Unreal Engine i wyciska z niego dosłownie wszystko. Fizyka, modele postaci czy animacja sprawiają, iż jest to jedna z najładniejszych gier tego roku.
Nie można zapomnieć, jaką Indika ma wspaniałą reżyserię. Czuć tu inspirację produkcjami Lanthimosa, Astera czy Aronofsky’ego. Twórcy przesuwają granicę między grą, a filmem, tworząc niebywałe doświadczenie kinowe. Sama ścieżka dźwiękowa jest bardzo nietypowa – choć to chaotyczny zlepek przeróżnych gatunków, złączonych w parę utworów, to w tym chaosie czuć piękno. Na laury zasługuje także rosyjski dubbing. Aktorzy głosowi dali z siebie wszystko, dzięki czemu dialogi jeszcze lepiej wybrzmiewają.
Zobacz także: Alone in the Dark – recenzja gry. Ciemność, ciemność widzę!
Indika to świetne doświadczenie, którego długo nie zapomnę. Przedstawia nam bardzo dobrą historię, która zadaje wiele ważnych pytań, ale na żadne nie odpowiada. To my – gracze – musimy się zastanowić nad naszą naturą. Odd Meter choć umie w filmowe doznania, to jeszcze nad jakością gameplayu musi popracować w przyszłych grach. Jednakże jest to rewelacyjny debiut i mam nadzieję. iż rosyjskie studio w przyszłości da nam kolejne, jeszcze lepsze produkcje. Warto przez te 5 godzin poznać nietypową historię młodej zakonnicy, która próbuje znów poczuć miłość od Boga.