Inaczej być nie mogło

newskey24.com 1 dzień temu

– Cześć, Serafino. Jak się masz? Dawno cię nie widziałam. Córka jeszcze nie zamężna? – zatrzymała przed sklepem dawną znajomą starsza kobieta, przyglądając się jej z wyrazem fałszywej troski.

– Dzięki, obyś zdrowa była. A ty czemu tak wypytujesz? Masz kandydata? Nam byle kto niepotrzebny. Moja Rózia dobrze wychowana, książki mądre czyta – Serafina odpowiedziała tym samym tonem, choć wcale nie ucieszył ją ten temat.

– Nie obrażaj się, od tych książek mało pożytku, Serafino. Rozum do zguby prowadzi. Zbyt długo wybrzydzacie, córka zostanie starą panną, a podziękować ci nie będzie za co.

– Nie wieszaj przysłowiowej kozy. A może to swojego synka chcesz mi podrzucić? – Serafina nie dała się zastraszyć.

– Oj, Serafino, języku ty mój… – westchnęła znajoma.

– Lepiej niech książki czyta, niż po klubach się włóczy. U Janki, córka bez ślubu urodziła, rzuciła dziecko babci na starość i uciekła.

– Ale ty swoją córkę trzymasz jak w klatce, to też niezdrowo – odparowała tamta.

– A ty się nie wtrącaj w nie swoje sprawy. Lepiej pilnuj syna, żeby butelki nie ścigał – Serafina chwyciła siatki i odeszła, mrucząc pod nosem. – Żebym cię nigdy więcej nie widziała…

W domu Serafina postawiła zakupy w kuchni i weszła do pokoju córki.

– Znowu w książkach siedzisz? Mickiewicz mówił, iż rozum do zguby prowadzi – wyrzuciła z siebie.

– Nie Mickiewicz, tylko Słowacki – poprawiła ją Rózia.

– A jaka różnica? Idź do sklepu, mleka nie ma. Albo wyjdź na dwór, siedzisz całe dni, oczy sobie psujesz – rzuciła Serafina z wyraźną urazą.

– Mamo, co cię ugryzło? Raz nie puszczasz, a teraz wypędzasz.

– Aż mnie te rozmowy męczą. Córko, nie mówię, iż masz nie ułożyć sobie życia, ale za kogo wyjść? – Serafina machnęła ręką i wyszła.

Rózia zamknęła książkę i zamyśliła się. Matka wychowywała ją sama. Gdy na coś krzyczała, mówiła, iż córka jest cała w ojca. Mała Rózia prosiła o zdjęcie taty.

– Gdzieś mi się zawieruszyło. Jak znajdę, to pokażę – matka zwykle zbywała ją.

Gdy podrosła, Rózia zrozumiała, iż nie ma żadnego zdjęcia. Że ojciec może choćby nie wie o jej istnieniu.

Może jednak była w niego? W przeciwieństwie do krępej matki, Rózia była drobna, o jasnych, rzadkich włosach. Rzęsy i brwi też blade, przez co twarz wydawała się blada i niepozorna. W liceum pierwszy raz pomalowała rzęsy u koleżanki przed szkolną zabawą.

– Na koleżanki się wzorujesz? Nic dobrego cię nie nauczą. Natychmiast zmyj! – krzyczała matka, widząc podkreślone oczy.

Chłopcy nie zwracali na nią uwagi. Wokół było tyle ładniejszych dziewczyn. Gdy więc okularnik Wiesiek z uczelni zaprosił ją do kina, ucieszyła się. Był taki jak ona – oczytany i nieśmiały. Pewnego dnia zaprosiła go do domu, gdy matki nie było.

Niestety, Serafina źle się poczuła i wróciła wcześniej. Młodzi nic złego nie robili, tylko rozmawiali o literaturze. Ale matka złapała się za serce i udała omdlenie. Wiesiek zniknął, a Rózia wysłuchała tyle, iż postanowiła nigdy więcej nie przyprowadzać chłopaka do domu.

Z Wieśkiem nic z tego nie wyszło. Matka dowiedziała się, iż przyjezdny jest z małej miejscowości, i orzekła, iż tylko o mieszkanie i meldunek mu chodzi.

– Zamelduje się, a potem nie wyrzucisz. Nie dam rozdzielić mieszkania, niełatwo je dostałam.

Po zakończeniu studiów Rózia dostała pracę w bibliotece. Na nauczycielkę była zbyt cicha i mało wymagająca.

– W tej swojej bibliotece nigdy męża nie znajdziesz. Tylko kobiety tam zaglądają. Mówiłam, idź na medycynę. Przynajmniej byś mnie leczyła. Mężczyźni szanują kobiety w białych kitlach.

Ale Rózia nienawidziła medycyny i bała się jej. Za to książki były jej światem. W nich przeżywała życie bohaterów, kochała i cierpiała. W jej głowie zrodził się obraz księcia z bajki, jak u wszystkich romantyczek. Tylko w rzeczywistości taki się nie pojawiał. Znajomi jej to wdowcy albo rozwodnicy, kilka młodsi od matki. A gdy trafiał się młodszy, matka natychmiast znajdowała wady lub ukryte złe zamiary.

Gdy Rózia próbowała się buntować, Serafina mocniej łapała się za serce i przymykała oczy.

– Róziu, musisz odejść od matki. Inaczej nigdy za mąż nie wyjdziesz. Czas ucieka, dziecko powinnaś już mieć… Ile masz lat? – spytała podczas prDopiero gdy Rózia urodziła synka, a Aleksander odnalazł ich i przyjął jako swoją rodzinę, Serafina w końcu zrozumiała, iż prawdziwa miłość nie zna granic ani warunków.

Idź do oryginalnego materiału