Ilona Wrońska i Leszek Lichota mają dwoje dzieci. Nie chodzą do szkoły od lat

gazeta.pl 2 godzin temu
Ilona Wrońska i Leszek Lichota są zwolennikami edukacji domowej. Początki tej ścieżki nie były proste, o czym sami zainteresowani wspominali w mediach.
Ilona Wrońska i Leszek Lichota zaskoczyli fanów informacją o zakończeniu związku, o której dowiedzieliśmy się 2 października. Nie mieszkają razem, ale mają wspólny biznes oraz dzieci - córkę Nataszę (urodzoną w 2006 roku) i syna Kajetana (urodzonego w 2008 roku), którzy nie uczęszczają do szkoły. Jak wygląda rzeczywistość młodych? Przypomnijmy, co wiadomo na ten temat.


REKLAMA


Zobacz wideo Dzieci Bohosiewicz o "TzG". Tak na to patrzą


Ilona Wrońska i Leszek Lichota edukują dzieci poza szkołą. Oto plusy
Od 2015 roku dzieci byłej już pary nie chodzą do szkoły. Aktorzy chętnie opowiadają o zaletach takiego systemu, choć nie ukrywają, iż wdrażanie się było wyzwaniem dla pracujących rodziców. - Na poziomie podstawowym mogłem naszym dzieciakom pomóc. Ale potem okazało się, iż nie mam tyle czasu, ile bym chciał, żeby ich uczyć - ujawnił dawniej Lichota. Wrońska przypomniała z kolei, iż dzieci w domu mają więcej czasu w to, aby opanować dany temat. - W edukacji domowej jest pozwolenie na nierozumienie. jeżeli dziecko czegoś nie rozumie, to po prostu to nie jest ten czas - dodała. Co ciekawe, znani rodzice postanowili zatrudnić korepetytorów od przedmiotów ścisłych. Podejście aktorów do edukacji spotkało się z dużym zainteresowaniem innych rodziców. Była para stworzyła choćby materiały na YouTube'a, aby uświadomić Polaków na temat tej innowacyjnej formy nauczania.


Ilona Wrońska i Leszek Lichota i ich podejście do pieniędzy dla dzieci. Taki przyjęli system
Kwestia kieszonkowego w każdej rodzinie jest postrzegana inaczej. Dawny duet przyjął pewną zasadę, która wiąże się z wiekiem dzieci. - Kiedy jedno miało 11 lat, dostawało 11 złotych tygodniowo, drugie miało 13, więc dostawało 13 złotych tygodniowo. Ważne też były nasze uzgodnienia, na co są te pieniądze, na jakie wydatki. Czyli kiedy idziemy do kina, bilety kupujemy my, rodzice, a przekąski już oni. Jakieś wyjazdy, nad morze np., to pamiątki oni kupują za swoje kieszonkowe. (...) jeżeli wydadzą kieszonkowe przed upływem terminu, to jest ich sprawa, muszą poczekać na następne - wyjaśniła Wrońska na YouTubie.
Idź do oryginalnego materiału