Ile sezonów będą mieć „Bridgertonowie”? Twórcy mówili, iż chcieliby zekranizować wszystkie książki Julii Queen i nakręcić aż osiem serii, ale czy to jeszcze w ogóle możliwe?
Przed dwoma laty ekipa serialu „Bridgertonowie” zdradziła, iż planem jest realizacja ośmiu sezonów. Choć oficjalnie nic się w tej kwestii nie zmieniło, na drodze do zrealizowania ambitnego przedsięwzięcia stoją przeszkody. Czy twórcy dadzą radę?
Bridgertonowie – czy będzie osiem sezonów serialu?
Jak sugeruje serwis Screen Rant ambitny plan ekipy „Bridgertonów” może okazać się trudniejszy do zrealizowania, niż zakładano, choćby jeżeli dopisze oglądalność. Przypomnijmy, plan ma związek z tym, iż twórcy chcieliby przenieść na ekran wszystkie książki Julii Quinn i opowiedzieć historię miłosną każdego z rodzeństwa.
— Serial oparty jest na serii składającej się z ośmiu książek i myślę, iż to byłaby wielka radość, móc opowiedzieć w kolejnych sezonach historie wszystkich z tego rodzeństwa – powiedział były już showrunner Chris Van Dusen.
Czemu szanse na osiem sezonów właśnie maleją? Po pierwsze, nakręcony już 3. sezon nie doczekał się jeszcze daty premiery. Co więcej, jedna z gwiazd serialu podzieliła się ostatnio w tej kwestii złą wiadomością – nowych odcinków nie zobaczymy w tym roku z uwagi na strajk aktorów i ograniczone w tym czasie możliwości promowania serialu.
Choć antologiczny format serialu o miłosnych perypetiach Bridgertonów nieco ułatwia ośmiosezonowy plan filmowców (zakładający, iż w każdym z nich fabuła skupiać będzie się na innej postaci), to ostatnie wydarzenia w przemyśle filmowym mogą sporo namieszać w zamiarach twórców. Przy obecnym tempie produkcji kolejne sezony „Bridgertonów” pojawiają się w streamingu co dwa lata (pierwszy sezon debiutował w 2020 roku, drugi w 2022, zaś trzeci trafi do nas najpewniej w przyszłym roku).
Biorąc pod uwagę kontynuację trendu, 8. i zarazem ostatni sezon serialu miałby pojawić się na Netfliksie w 2034 roku, czyli czternaście lat po debiucie pierwszej serii. Wiąże się z tym kilka potencjalnych problemów. Po pierwsze, w przeciwieństwie do większości innych platform Netflix wypuszcza dość krótkie sezony w całości, zrywając z popularnym schematem odcinka wypuszczanego co tydzień, co pozwoliłoby utrzymać widzów przez wiele tygodni, a czasem i miesięcy.
Oznacza to, iż w dalszej perspektywie przerwa między sezonami „Bridgertonów” będzie się wydłużać, co z kolei może przekładać się na utratę zainteresowania widzów (nie wspominając oczywiście o potencjalnych opóźnieniach, jak to przed 3. sezonem z powodu strajków). Kolejnym problemem jest starzenie się aktorów. jeżeli wziąć pod uwagę potencjalne czternaście lat między pierwszym a ostatnim sezonem, jasnym staje się, iż bynajmniej nie będzie to ułatwienie.
Choć najmłodsi członkowie rodziny Bridgertonów to aktorzy dziecięcy, mieliśmy już przykłady artystów, którzy zrezygnowali z dalszego udziału w serialu z powodu innych planów życiowych. Dokładnie to zrobiły gwiazdy 1. sezonu, Regé-Jean Page (książę Hastings) i Phoebe Dynevor (Daphne). Co więcej, tak samo jak widzowie, tak i aktorzy mogą nie chcieć wiązać się z projektem na tak długi okres czasu. Z roli Franceski zrezygnowała Ruby Stokes, którą od 3. sezonu zastąpi Hannah Dodd („Eternals”).
Dwa pierwsze sezony „Bridgertonów” skupiały się kolejno na Daphne i Anthonym (Jonathan Bailey). W centrum nadchodzących odcinków zobaczymy z kolei ich brata Colina, w którego wciela się Luke Newton, który będzie romansować z Penelope (Nicola Coughlan). Co jeszcze czeka fanów hitu Netfliksa? Jak zapewniła Coughlan, to będzie najbardziej skandaliczny sezon do tej pory.