Historia tego, jak odeszłam od męża z dwójką dzieci

przytulnosc.pl 9 miesięcy temu

Odeszłam od męża, gdy miałam 36 lat. Mówią, iż zwykle to mężczyzna jest inicjatorem rozwodu, ale nie w tym przypadku. Spędziliśmy razem 13 lat, w ciągu których urodziliśmy dwójkę dzieci. Nie powiedziałabym, iż była jakaś krytyczna sytuacja, która skłoniła mnie do tego pomysłu. Po prostu postanowiłam odejść, bo zakochałam się w kimś innym.

Wszystko działo się bardzo szybko. Już po miesiącu podpisywaliśmy niezbędne dokumenty, a następnego dnia pakowałam rzeczy, by lecieć z dziećmi na nasze pierwsze, po tylu latach, wakacje. Pełniła mnie radość, ale do ostatniej chwili nie wierzyłam, iż wreszcie zobaczę morze i będę mogła pełnię zrelaksować się.

Na miejscu w hotelu czekał na nas on! Oczywiście, nie można go przedstawiać jako szczególnie przystojnego milionera. To był pewny siebie i silny mężczyzna. Dziewczyny to zrozumieją, bo to wyczuwalne od razu i bardzo przyciągające. Po prostu wziął mnie za rękę i poprowadził, pokazując nasz pokój. W tamtej chwili nagle stało się mi tak spokojnie i dobrze…

Wreszcie się zrelaksowałam. Dzieciom z pewnością pozwolił na zabawę na swoim drogim tablecie. Ja nie mogłam uwierzyć, iż to wszystko dzieje się ze mną.

Tydzień wakacji minął jak jeden dzień. Byliśmy tak szczęśliwi i zakochani, iż ludzie stale składali nam komplementy. Nie mogliśmy się nawzajem dosyć. Często powtarzał, iż w życiu jestem o wiele piękniejsza niż na zdjęciach.

To on nauczył mnie rozwiązywania problemów nie krzykiem i pięściami, ale spokojną rozmową. Po prostu nigdy nie rozumiałam, iż można to tak robić.

Co do dzieci, od razu go polubiły. Dobroć i czułość zjednywały im go. Często bawił się z nimi, i naprawdę wyglądaliśmy jak prawdziwa rodzina. choćby dzieci zauważyły, iż z ojcem nie mieli takich ciepłych relacji, jak z tym mężczyzną.

Ale wakacje kiedyś się kończą i musieliśmy się pożegnać. Rozumiałam, iż najprawdopodobniej z tym mężczyzną już się nie zobaczymy, bo poważne związki na odległość nie są możliwe. A jednak chciałoby się go tylko przytulić i nigdy nie wypuszczać! Ledwo powstrzymywałam łzy, gdy żegnaliśmy się na lotnisku, ale trzymałam się. Przecież jestem silna.

Po powrocie do domu nie mogłam się pozbierać, ciągle płakałam i nie wierzyłam, iż tak piękna historia mogła tak gwałtownie się zakończyć. Wtedy nagle obudził się mój mąż. Zdał sobie sprawę, iż stracił rodzinę i iż już nie wrócimy. Zaczął biegać i przepraszać, czołgać się na kolanach i wręczać kwiaty. Ale już było za późno, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.

Moje odmówienie bardzo go rozzłościło, i wybrał inną taktykę: chodził do wszystkich moich krewnych i zwyczajnie mnie brudził. Opowiadał im, iż jestem zdrajczynią i w ogóle okropną osobą. A co do tego, iż nie płaci nam alimentów, postanowił milczeć.

Po kilku dniach zadzwonił do mnie mój cudzoziemiec. Opowiadał, iż był nieopisane szczęśliwy z naszych wspólnych wakacji, ale przerwałam go i powiedziałam, iż nasze związki są po prostu niemożliwe. Bo jesteśmy na ogromnej odległości. I tu, po raz pierwszy w życiu, krzyknął na mnie. Mówił, iż jestem głupia i nie ma sensu w tej dumie. Po co rozbijać związki od razu po pojawieniu się pierwszych trudności?

Po miesiącu zaprosił mnie z dziećmi do siebie w gości. Poznaliśmy się z jego rodziną. Bardzo nas ciepło i radośnie przyjęli. W Europie świetnie się bawiliśmy i znowu się rozstaliśmy. Teraz musimy boleśnie czekać na kolejne spotkanie, ale wierzę, iż nam się uda!

Jestem szczęśliwa!

Czy odważyłabyś się na taką przygodę?

Idź do oryginalnego materiału