Historia chłopca z "Nasz nowy dom" wstrząsnęła widzami. Psycholożka przestrzega rodziców

gazeta.pl 3 tygodni temu
"Nasz nowy dom" pokazał historię Michała, który musi radzić sobie z trudnościami rodzinnymi i szkolnym odrzuceniem. Psycholożka dziecięca podkreśla, jak ważne jest wsparcie i zrozumienie w takiej sytuacji.
Ostatni odcinek programu "Nasz nowy dom" poruszył widzów do głębi. Tym razem jego bohaterem był nastoletni Michał, który po śmierci ojca i chorobie mamy zamieszkał z babcią w starym, wymagającym remontu domu. Chłopiec wyznał, iż w szkole padł ofiarą hejtu ze strony rówieśników. Psycholożka dziecięca dr Aleksandra Piotrowska skomentowała poruszająca historię nastolatka.


REKLAMA


Zobacz wideo Koroniewska dostała program o remontach. Co na to Katarzyna Dowbor?


Chłopiec z "Nasz nowy dom" stał w obliczu szkolnej przemocy. Ekspertka komentuje
Przypomnijmy, iż internauci aktywnie komentowali dramat chłopca, wyrażając współczucie i oburzenie brakiem reakcji dorosłych. W rozmowie z "Faktem" dr Aleksandra Piotrowska, psycholożka dziecięca, komentując historię Michała, przyznała, iż opisana sytuacja budzi w niej ogromny smutek. - Dla mnie to jest przerażające, ale taka jest rzeczywistość współczesnego świata. Dziś choćby najmniejszy powód, z naszego punktu widzenia błahy czy wręcz śmieszny, potrafi wywołać falę agresji. Czasem to dramat, czasem tylko pretekst do żartów, ale efekt jest ten sam - ktoś zostaje zraniony - wyjawiła specjalistka. Dr Piotrowska wytłumaczyła, iż hejt wśród dzieci ma różne źródła. - Dzieci obserwują dorosłych. Widzą, iż przemoc - również słowna - przynosi efekty. Ci, którzy krzyczą najgłośniej, dostają uwagę, stają się widoczni, czasem choćby podziwiani. To nie przypadek, iż młodzi uczą się w ten sposób zdobywać uznanie - wyjawiła.


Chłopiec z "Nasz nowy dom" był ofiarą szkolnej przemocy. Ekspertka wyznaje, iż rozmowa jest niezbędna do jego zdrowego rozwoju
W dalszej części swojej wypowiedzi psycholożka podkreśliła też, iż nie każdy, kto krzywdzi innych, działa z cynizmu. Często to wynik lęku przed odrzuceniem przez grupę. - Część młodych osób naprawdę wierzy, iż bycie złośliwym czy drapieżnym w komentarzach przynosi popularność. To sposób na zdobycie poklasku i posłuchu. Są też tacy, którzy robią to z lęku - boją się odrzucenia przez grupę. Często wiedzą, iż postępują źle, ale nie chcą zostać wyrzuceni z paczki. Ulegają presji, żeby nie stracić akceptacji rówieśników - stwierdziła ekspertka. Największym wyzwaniem pozostaje jednak postawa dorosłych. - Rodzice i nauczyciele chcieliby, żeby po jednym spotkaniu czy rozmowie dzieci nagle przestały hejtować. Ale to tak nie działa. Zmiana wymaga czasu, konsekwencji i stałej pracy nad relacjami - podkreśliła dr Piotrowska, dodając, iż każdy gest wsparcia i słowo empatii mają znaczenie, ale muszą być powtarzane regularnie, by stały się normą.
Potrzebujesz pomocy?
jeżeli potrzebujesz pomocy, codziennie przez całą dobę możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, oprócz konsultacji dla najmłodszych, oferuje też pomoc rodzicom i nauczycielom, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Więcej informacji znajdziesz na stronie fundacji.
Idź do oryginalnego materiału