
Kto lubi taki amerykański epicki heavy metal w klimatach Manilla Road, Gatekeper, Cirith Ungol czy Dark Forest, ten śmiało może sięgnąć po nowe dzieło amerykańskiego High Council. "Cruel and Unusual" to powrót po 7 latach od wydania debiutu. Sam band jest już na scenie od 2003r i jakoś nie udało mu się zdobyć większej popularności. Band gra solidny heavy metal w epickim wydaniu i czas się przekonać, czy nowy album to bilet do pierwszej ligi epickiego heavy metalu.
Na pewno robotę robi okładka frontowa, która zachęca by sięgnąć po owy album. Samo brzmienie takie typowe dla tego produkcji. Jest klimat, jest trochę brudu i takiego rycerskiego charakteru. Może to się podobać. W tym wszystkim jest nastrojowy wokal Boba Saundersa, który dwoi się i troi by budować odpowiedni klimat i nadać całości nutki tajemniczości. Troszkę zawodzi duet gitarowy Saunders/Donahue, który troszkę często odpływa w rejony progresywne, często brakuje jakiegoś pomysłu, żeby na dłużej porwać słuchacza. Bywają interesujące pomysły, ale brakuje gdzieś konsekwencji, by stworzyć coś porywającego. Do grona ciekawych utworów na pewno należy wymienić "Wildspace" i to jest mocna rzecz. Mocny riff robi robotę. Instrumentalny utwór, a tyle euforii dostarcza. Dobrze sprawdza się "Cruel and unsual" w roli otwieracza. Jest melodyjny i z pomysłem. Więcej mocy i drapieżności znajdziemy w dynamicznym "To From Whence" i to jest bardzo udana kompozycja. Mamy też rozbudowany i bardziej progresywny "Liberator" czy ponury "Jackal", który ociera się o bardziej stylistykę doom metalu.
High Council to band solidny , który grać potrafi. Niby wszystko mają, a jakoś nie potrafią stworzyć materiału, który w pełni rozwali na łopatki. Jest kilka ciekawych momentów, kilka mocniejszych utworów, kilka bardziej rozbudowanych, ale brakuje pomysłów na kompozycje i elementu zaskoczenia. Solidny album i nic ponadto. Szkoda.
Ocena: 6/10