Wiele mówiło się o rozmachu, z jakim Netflix podszedł do historii polskiego promu, i trzeba przyznać – „Heweliusz” rzeczywiście porywa widzów. Okazuje się, iż na planie też było niebezpiecznie.
„Heweliusz” powstawał w warunkach, które dla niejednego aktora mogłyby okazać się nazbyt karkołomne. Z wywiadu, który Gazeta.pl przeprowadziła z Borysem Szycem, wynika, iż przy realizowaniu scen katastrofy nie było zbyt wiele do grania – zamiast tego gwiazdorzy naprawdę walczyli o życie.
Heweliusz – jak powstały sceny katastrofy?
W rozmowie Szyc, który wciela się w tragicznie zmarłego w katastrofie promu kapitana Ułasiewicza, wyjaśnił, iż choć część najbardziej widowiskowych scen powstała w Warszawie, w ramach specjalnej, „przechylonej” scenografii, akcja ratunkowa była kręcona w wyspecjalizowanym, głębokim na dziewięć metrów basenie w Belgii.
Aktorzy, odpowiednio przeszkoleni przez kaskaderów i rozmaitych specjalistów, grali zatem w warunkach, w których naprawdę uderzały w nich fale – i to niemałe, bo zdolne osiągnąć ponad dwa metry wysokości – i silny wiatr. Borys Szyc wspominał zwłaszcza współpracę z koordynatorem kaskaderów, Maciejem Maciejewskim.
— Był dla nas ogromną pomocą i opoką. Znamy się z Maćkiem już od lat. Pierwsze rzeczy robiliśmy razem, to było ze 20 parę lat temu, i myśleliśmy, iż wszystko przeżyliśmy, a tutaj obaj zostaliśmy wrzuceni na głęboką wodę. Jestem mu wdzięczny – momenty, kiedy tonę jako kapitan Ułasiewicz i już później muszę się wydostać prywatnie na powierzchnię, to zawsze pierwsza ręka, która była pod spodem, była właśnie jego.
„Heweliusz” (Fot. Netflix)Swoimi wrażeniami, tym razem w rozmowie z Trójką, podzielił się też Michał Pawlik, grający w serialu Zawadzkiego.
— Najbardziej dojmujące było to, iż można było dostać choroby morskiej, bo mózg nie rozróżnia, czy jest na morzu czy na bezpiecznym basenie. Nasz cykl pracy wyglądał tak, iż spędzaliśmy w wodzie trzy, cztery godziny, a później było półtorej godziny przerwy.
Łukasz Lewandowski, który wcielił się w serialu w rolę Waldemara Skrzypczyńskiego, dodał z kolei, iż i jemu najbardziej zapadły w pamięć sekwencje sfilmowane we wspomnianym zbiorniku wodnym w Brukseli.
— Na nas też ten basen zrobił ogromne wrażenie, ale myślę, iż z każdym dniem wrażenie robi co innego: jak oni dali radę? Nie wiem. Wspinam się, jestem taternikiem. Wspinałem się w Alpach, parę razy śmierć gdzieś była na moim ramieniu, widziałem różne straszne wypadki i kalectwo, widziałem śmierć, ale tego sobie nie wyobrażam.
„Heweliusz” (Fot. Netflix)Abstrahując od obrazów katastrofy promu, „Heweliusz” w znacznej mierze przygląda się intymnym i publicznym następstwom tej tragedii. Ile w nich prawdy? O tym opowiedzieli już twórcy serialu.
Na tle fikcyjnych bohaterów wyraźnie rysuje się wspomniany kapitan Ułasiewicz. Borys Szyc zdradził, iż przygotowaniom do roli towarzyszyły liczne wzruszenia – zaczęły się już po uruchomieniu nagrania z głosem prawdziwego kapitana promu.
A jak produkcja Netfliksa wypada w naszej ocenie? jeżeli jesteście ciekawi, rzućcie okiem tutaj: Heweliusz – recenzja serialu.














