Heweliusz – recenzja serialu. Zmarli nie mogą się bronić

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Polski serial Heweliusz stał się hitem w ciągu zaledwie kilku dni. W aż 65 krajach znalazł się on w topce Netflixa. Czy tak wysoki wynik świadczy również o proporcjonalnie dobrej jakości produkcji, którą dostajemy? Tak być powinno, prawda?

Serial Heweliusz jest inspirowany prawdziwą historią związaną z katastrofą polskiego promu kolejowo-samochodowego MS Jan Heweliusz. Do nieszczęśliwych wydarzeń doszło w styczniu 1993 roku na Morzu Bałtyckim. Statek wypłynął ze Świnoujścia do szwedzkiej miejscowości Ystad, jednak podczas silnego sztormu przechylił się i zatonął. Katastrofa była jedną z największych tragedii morskich w historii polskiej żeglugi. Zginęło 56 osób, a tylko garstce załogi udało się uratować. W wyniku śledztwa i analiz ujawniono poważne zaniedbania techniczne oraz błędy organizacyjne, które mogły przyczynić się do wypadku.

kadr z serialu

Już pierwszy odcinek serialu wywołuje bardzo silne emocje. Ukazane w nim sceny są niezwykle realistyczne, aż do takiego stopnia, iż można odnieść wrażenie przebywania tam razem z bohaterami. To tak mocne odczucie, iż dopiero po chwili człowiek zdaje sobie sprawę, iż to aktorzy, a nie osoby rzeczywiście przeżywające tę tragedię. Nie spodziewałam się również, iż już w pierwszym epizodzie zobaczymy aż tak drastyczne sceny, które będą nas nakierowywać na częściowe wyjaśnienie przyczyn niektórych aspektów tej historii.

Każdy z odcinków Heweliusza jest bardzo emocjonujący, a zarazem niezwykle wciągający. Pojawiają się w nich liczne zwroty akcji, które nakłaniają do dalszego oglądania. Ten serial pokazuje nam nie tylko samą katastrofę statku MS Jan Heweliusz, ale również to, co działo się tuż przed nią. Widzimy, jak przeróżne zbiegi okoliczności, złe decyzje oraz niezbyt legalne działania doprowadzają do wspomnianej tragedii. Jest to również produkcja, która pokazuje to, co dzieje się już po katastrofie. Możemy tam zobaczyć między innymi medialną nagonkę, konsekwencje ekonomiczne, rozwój stresu pourazowego czy też żałobę ukazaną z wielu różnych perspektyw.

Wydarzenia mające miejsce zarówno przed, jak i po katastrofie dają do myślenia. Widzimy, jak zgodnie z powiedzeniem ręka rękę myje, wszędzie są jakieś układy, a pieniądze i władza są ważniejsze od dobrego imienia czy też ludzkiego życia. Drastyczny obraz naszej codzienności pokazany w pięciu odcinkach. Mimo tego, iż do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się na tym statku, przedstawione w serialu wydarzenia niestety nie są wyssane z palca, a proces, który dane jest nam oglądać, miał miejsce naprawdę. Ta świadomość jest niezwykle przygnębiająca.

Wielkie pokłony należą się twórcom oraz aktorom tego miniserialu. Zrobili oni, moim zdaniem, wszystko, aby ta polska produkcja osiągnęła poziom światowy. Sceny katastrofy są perfekcyjnie zrealizowane, a niebieski i lekko rozmazany obraz oddaje czasy, w których te wydarzenia mają miejsce. Co do aktorów, Borys Szyc mnie nie irytował (a to już dużo!), Michał Żurawski przeszedł samego siebie, a Justyna Wasilewska bardzo mnie zaskoczyła. Co prawda, zdarzyły się aktorskie niedociągnięcia, jednak nie na tyle duże, aby wpłynęły na cały serial.

kadr z serialu

Podsumowując, Heweliusz to jedna z lepszych polskich produkcji ostatnich lat. Co prawda, gwałtownie nie wrócę do tego serialu, gdyż takich tematów nie porusza się na co dzień. Wiem jednak, iż jest to produkcja, którą każdy powinien obejrzeć. Myślę, iż taki seans otworzy oczy i da możliwość zobaczenia, iż żyjemy w świecie, w którym wartości zawsze były te same. Za to zasoby i środki do ich osiągnięcia się różnią


Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe Netflix

Idź do oryginalnego materiału