„Heweliusz” na Netfliksie: państwo, które zawsze kłamie. Nieważne, kto rządzi – obywatel i tak zostaje sam
Serial „Heweliusz”, dostępny na Netfliksie, to nie tylko rekonstrukcja tragicznych wydarzeń z 1993 roku. To film o Polsce – o kraju, w którym władza zawsze znajdzie sposób, by zatuszować własne błędy, a prawda tonie w morzu urzędniczych kłamstw i politycznych układów.
Dla wielu widzów ten serial nie będzie zaskoczeniem. Nie dlatego, iż jest przewidywalny, ale dlatego, iż schemat, jaki pokazuje, znamy aż za dobrze. Niezależnie od tego, kto siedzi w fotelu premiera – czy to rząd Tuska, Kopacz, Morawieckiego czy Kaczyńskiego – mechanizm jest identyczny: zaprzeczyć, rozmyć odpowiedzialność, obwinić ofiary, zamknąć temat.
Katastrofy mijają, ale system tuszowania trwa
Władza w Polsce nie ponosi odpowiedzialności. Katastrofa promu „Heweliusz”, tragedia smoleńska, pożary, zawalone kamienice, wypadki w kopalniach – zawsze kończy się tak samo. Zamiast odpowiedzialnych – komisje. Zamiast winnych – raporty. Zamiast prawdy – propaganda.
„Heweliusz” pokazuje to z brutalną szczerością. Z jednej strony mamy dramat ludzi, którzy stracili bliskich, z drugiej – państwo, które udaje, iż wszystko ma pod kontrolą. Dokumenty giną, świadkowie są zastraszani, a winę próbuje się przerzucić na ofiary.
Serial, który boli, bo pokazuje Polskę bez złudzeń
To nie jest tylko historia o morzu, sztormie i błędach kapitana. To opowieść o państwie pozorów, które działa dokładnie tak samo dziś, jak trzydzieści lat temu.
O instytucjach, które mają bronić obywatela, a w praktyce bronią siebie nawzajem. O politykach, którzy – niezależnie od kolorów partyjnych – nigdy nie płacą za swoje decyzje.
Czy oglądając „Heweliusza”, można nie pomyśleć o Smoleńsku? O tysiącach rodzin, które od lat czekają na prawdę i sprawiedliwość, a dostają tylko polityczne spektakle i medialne emocje? Serial Holoubka nie mówi tego wprost, ale każdy, kto pamięta tamte dni, zrozumie aluzję.
Obywatel – zawsze przegrany
W Polsce od dekad nic się nie zmienia. Rządzący wymieniają się miejscami, a obywatel wciąż stoi w tym samym miejscu – oszukany, bezsilny, pozostawiony sam sobie.
Nie ma znaczenia, kto podpisuje decyzje i kto występuje w telewizji. Gdy dochodzi do tragedii, system się zamyka, a ludzie są spychani na margines.
„Heweliusz” pokazuje właśnie to – iż w obliczu dramatu państwo przestaje być instytucją służącą obywatelom. Staje się machiną obrony własnych interesów, w której liczy się tylko jedno: by winni nie mieli nazwisk.
Dlaczego warto obejrzeć ten serial?
Nie dlatego, iż odkrywa nowe fakty. Ale dlatego, iż przypomina o starych mechanizmach, które przez cały czas działają. To nie tylko historia o katastrofie sprzed lat, ale lustro współczesnej Polski – tej, w której każda tragedia jest polityczna, a każde kłamstwo można przykryć kolejną konferencją prasową.
Obejrzeć „Heweliusza” warto po to, by zrozumieć, jak łatwo jesteśmy manipulowani. By zobaczyć, jak bardzo nic się nie zmieniło. I by zadać sobie pytanie – czy kiedykolwiek w tym kraju ktokolwiek naprawdę odpowie za swoje czyny?
Autor: Daniel Szysz
eŚwinoujście.pl | Opinie i komentarze
- Dramatycznie długie kolejki do specjalistów w Świnoujściu















