Heroizm kobiet, mądrość feministek

kulturaupodstaw.pl 1 rok temu
Zdjęcie: fot. Krystian Daszkowski


Jakub Wojtaszczyk: Jesteś w trakcie pisania nowej powieści, „Westalki”. O czym jest?

Emilia Teofila Nowak: Pomysł tak naprawdę jest bardzo stary, ale dopiero teraz, adekwatnie dziesięć lat po napisaniu debiutu, udało mi się go przelać na papier. To kontynuacja przygód Lidii, którą garstka czytelników zna z „Piromanów”.

Główny wątek stanowią trudne relacje między, często niedojrzałymi emocjonalnie, rodzicami a dorastającymi dziećmi.

Mamy do czynienia przede wszystkim z rozmaitymi parami matek i córek – Iwona żyje w wiecznej żałobie, a ambitna Lidka, jej córka, zupełnie nie potrafi zrozumieć, skąd ten olbrzymi smutek. Walczą ze sobą, szarpią się w emocjach. Otylia zupełnie zaniedbuje swoje dzieci, a w nastoletniej Mai gniew i pustka z powodu braku matczynej miłości przeradzają się w uzależnienie i serię bardzo niefortunnych wyborów. Wanda zupełnie straciła kontakt ze swoją córką, Kaśką, która nie potrafiła wytrzymać z osobą, która na piedestale stawia obcych ludzi i każdy jej czyn uwarunkowany jest przez pytanie: „Co ludzie powiedzą…?”.

Emilia Teofila Nowak, fot. Krystian Daszkowski

Judyta z kolei w ogóle nie ma matki, brakuje jej w życiu jakiejś przewodniczki, ojciec boi się jej porywczych reakcji. A Bohdan, Daniel i Przemek to faceci wychowani bez ojcowskiej ręki.

I ten brak bywa bardziej intensywny niż obecność. Na każdego miał ogromny wpływ, ale oddziaływał bardzo zróżnicowanie. Starałam się pokazać też dziwną grę między animą i animusem, czyli pierwiastkiem żeńskim i męskim w psychice człowieka. Główna bohaterka rozpoczyna proces indywiduacji, zaś w jej rodzinnym miasteczku, wielkopolskim fikcyjnym Pustkowie, dochodzi do kolejnych kryzysów… A tak naprawdę „Westalki” to po prostu kolejna powieść o odnalezieniu siebie i miłości. Głównie własnej.

JW: Piszesz też o siostrzeństwie. Czy wątek feministyczny jest istotny w twojej twórczości?

ETN: Podziwiam heroizm kobiet, mądrość feministek i niesamowite psychiczne oparcie. Więź prawdziwej przyjaźni między kobietami jest absolutnie wyjątkowa i potężna. Myślę, iż ma uzdrawiającą moc.

Sama wielokrotnie doświadczyłam, jak ważna w moim życiu była pomoc kobiet, ich głębokie zrozumienie na wielu poziomach, wykraczająca daleko poza ego.

Emilia Teofila Nowak, fot. Krystian Daszkowski

Niestety, często w życiu zawodowym lub takim sąsiedzkim, małomiasteczkowym, bywa, iż ego gra pierwsze skrzypce. I w ten sposób słyszę, iż jakaś znajoma mówi: „Nie lubię pracować z kobietami”, „Matki są najgorsze”, „Mam po dziurki w nosie koleżanek”. Jest mi przykro, gdy to słyszę, bo to oznacza, iż kobieta skrzywdziła kobietę. A w siostrzeństwie właśnie chodzi o to, by traktować tę drugą poniekąd jako siebie. Zamiast kopać dołki, udowadniać, która jest lepsza w oczach mężczyzn, pomogę tej drugiej stać się lepszą, dam jej wszystkie możliwe ku temu zasoby. Niech będzie jak najlepszym człowiekiem! Ale do takiego podejścia pozostało długa droga, bo najpierw trzeba w sobie rozbudzić absolutną pewność, iż sama jestem co najmniej wystarczająco dobra.

A u nas kobiety są przeokropnie niedowartościowane i często pozbawione wiary we własną wartość…

W „Westalkach” przychodzi moment, kiedy główna bohaterka wie, iż jej przyjaciółka popełnia błąd. Jest zaślepiona i nie posłucha mądrej rady. Lidia może więc tylko obserwować, co dzieje się z Judytą. A gdy stanie się to, co podejrzewała od samego początku, w nieszczęściu wesprze przyjaciółkę, zamiast mówić: „A nie mówiłam”. Myślę, iż takie zachowanie to już bardzo dużo. Nie osądzajmy, tylko złapmy się za ręce i ciągnijmy w górę.

JW: W „Westalkach” pojawia się katastrofa ekologiczna, putinowska infiltracja… Nie boisz się współczesnych tematów, nawiązań?

Emilia Teofila Nowak, fot. Krystian Daszkowski

ETN: Nie chcę zwracać niczyjej uwagi na jakiekolwiek problemy – jest ich tyle, iż wystarczy włączyć telewizor albo zescrollować social media, by pogrążyć się w czarnych myślach. Dlatego też ludzie wypierają złe informacje – to adekwatnie cecha pierwszego stadium żałoby… Nie, te zjawiska to po prostu tło naszej codzienności. Nie poruszając tych tematów, odrealniłabym moją książkę już zupełnie, a zdarzają się w niej elementy realizmu magicznego, i napisałabym baśń, a nie powieść współczesną.

Katastrofa ekologiczna to fakt.

Tak samo jak to, iż putin (mała litera z premedytacją) zatrudnia farmy trollów do prowadzenia fikcyjnych kont w mediach społecznościowych, by propagować swoją chorą ideologię i prać ludziom mózgi. To się po prostu dzieje. I nie boję się, ale jestem interesująca odbioru czytelników, zwłaszcza iż często nawiązuję w książce do pandemii.

JW: Jak „Westalki” łączą się z twoimi poprzednimi książkami? Ewoluujesz jako pisarka?

ETN: Chciałabym. Na pewno przez dekadę pisania trochę się nauczyłam. Westalki są podobne do moich poprzednich książek, a to oznacza, iż jest w nich sporo odniesień do popkultury i literatury wszelakiej, również z wyższej półki. Tak jak w przypadku „Piromanów”, każdy rozdział rozpoczyna się cytatem, ale tym razem ograniczyłam się tylko do największych polskich artystów (może z dwoma czy trzema wyjątkami, gdy posługuję się słowami ukraińskich twórców).

Już wcześniej, zwłaszcza w obyczajowym „Grand Hotelu Granit”, odwoływałam się do ważności życia przodków i posiłkowałam motywem duchów.

Emilia Teofila Nowak, fot. Krystian Daszkowski

Bliski mojemu sercu jest też oniryzm. W przypadku „Westalek” odgrywa on, jak do tej pory, największą rolę w mojej twórczości. Bywa, iż bohaterka nie wie, czy to, co przeżywa, jest jawą. Chciałam, żeby i czytelnik miał niezłą zagwozdkę, zwłaszcza na sam koniec…

JW: Nie tylko piszesz, ale też uczysz kreatywnego pisania. Jakie tematy w tej chwili są dominujące wśród początkujących autorek i autorów?

ETN: Ludzie cały czas piszą o tym samym: o miłości! Nieważne, czy jest to kryminał (między opowieścią o morderstwie przeważnie wije się historia romansu, a czasem jest to choćby ten sam wątek), epickie fantasy czy wspomnienia alkoholika. Ale to tylko mój punkt widzenia. Mogę być stronnicza, w końcu mam do czynienia jedynie z wycinkiem twórczości początkujących autorek i autorów. Pewnie przyciągam do siebie takie, a nie inne osoby.

JW: Jakie są kwestie, które najbardziej zajmują uczestników i uczestniczki warsztatów?

Emilia Teofila Nowak, fot. Krystian Daszkowski

ETN: Na warsztatach poruszamy przeróżne tematy. Staram się dzielić jak najobszerniej wiedzą z zakresu teorii i historii literatury. Mówię, czego możemy nauczyć się od wielkich pisarzy i dlaczego warto czytać ich dzieła.

Drążymy schemat napięcia fabularnego, psychologię postaci, rzeźbimy dialogi i opisy…

Ale przede wszystkim drążymy siebie, by jak najlepiej siebie poznać, a przez to dotrzeć do naszego indywidualnego stylu. Są rzeczy ważniejsze niż forma. Czasem jest to przesłanie. A kiedy indziej tekst nie ma aż takiego znaczenia jak to, iż jego twórca odważył się przyjść na warsztaty. Podzielić własną historią. Spełnić swoje małe marzenie o tym, iż trafia do ludzi, którzy wreszcie rozumieją jego dylematy, ponieważ w swoim środowisku nie znajduje osób z podobną wrażliwością. Czasem nie wiadomo, czego człowiek nie wie, ale jedno jest pewne: na warsztatach się tego dowie.

Trafiają się grupy, gdzie ktoś z osób uczestniczących jest po sześćdziesiątce, a mamy i nastolatki.

To, iż mogą ze sobą wtedy porozmawiać, wymienić doświadczeniami i stworzyć coś wspólnie, jest niesamowitą przygodą. W naszym podzielonym kraju brakuje okazji do swobodnej dyskusji w bezpiecznej przestrzeni. Starzy mają swoje racje, młodzi mają swoje racje, a nie o to chodzi, żeby mieć rację, tylko żeby budować dialog, uczyć się od siebie wzajemnie dobrego życia, i pisanie jest do tego naprawdę doskonałą okazją.

Emilia Teofila Nowak – urodzona pod liściem paproci autorka powieści („Piromani”, „Hotel Aurora”, „Grand Hotel Granit”) i opowiadań („O trzech wykastrowanych kotach”, „Niepokonana Helena Stein”). Promuje czytelnictwo, kulturę oraz autoterapię z dziennikiem. Od ponad 10 lat prowadzi bloga fabrykadygresji.pl, na którym pisze o pisaniu i zamieszcza treści lifestyle’owe. Uważa, iż literatura to więcej niż życie: to rozwój i magia. Zawodowo prowadzi warsztaty kreatywnego pisania, a także jest specjalistką od content marketingu i strategii budowania marki. Pisanie ma dla niej wymiar użytkowy i duchowy. Bez względu na obszar działań pokazuje, iż słowa mają moc. Prywatnie uwielbia podróże, również po rubieżach własnego umysłu. IG: @emiliateofila

Idź do oryginalnego materiału