Henryk Zbierzchowski. - WYSPA

donkiswiatpoezji.pl 2 miesięcy temu






Gdy zachód słońca swym różem przejaśni
Rąbki obłoku tkwiącego w przestworzu,
Obłok się zmienia w jakąś wyspę z baśni,
W seledynowem zagubioną morzu.

I widać jakby w plastycznym odlewie
Najdokładniejszy zarys tych wybrzeży,
O których żaden żeglarz w świecie nie wie,
Bo wyspa „znikąd“ jest i „nigdzie“ leży.


I widać wszystkie wybrzeża zakręty,
Ciche zatoki wśród wodnej rozchwieji
I ten najbardziej w morze wysunięty
Przylądek dobrej słonecznej nadziei.

O gdyby można, gdy słońce zachodzi
I świat nasz cały w bajkę się zamienia,
Na małej, z bajki pożyczonej łodzi,
Usiąść przy sterze naszego marzenia.

O gdyby można szeroko rozwinąć
Pod wiatr jej żaglu nieskalną białość
I do tej wyspy szczęśliwej dopłynąć,
Gdzie nie dochodzi życia tego małość.

Henryk Zbierzchowski.

Idź do oryginalnego materiału