Super Ziemia to ostoja pokoju i demokracji. To także utopijna przestrzeń dla wszystkich ludzi pragnących wieść spokojne, doczesne życie. W osiągnięciu pełnej idylli przeszkadzają im jedynie… niezliczone roje kosmitów, pustoszących wszystkie napotkane kolonie. Czas położyć temu kres.
Helldivers 2 to najnowsza kooperacyjna strzelanina z trzeciej osoby, osadzona w satyrycznej, alternatywnej przyszłości. Studio Arrowhead pracowało prężnie przez ostatnie 8 lat, by dostarczyć graczom godnego następcę ukochanego oryginału. Od dnia premiery ponad milion graczy na PC oraz na PS5 zdążyło już zdesantować się na liczne planety w celu walki z insektoidami. I choć nie obyło się bez pewnych problemów na start, jest tutaj duży potencjał, by pokazać środowisku gamedevowemu, jak należy podchodzić do gier z długoterminowym modelem wspierania.
Rekrutacja
Do walki z kosmicznymi robalami władze Super Ziemi utworzyły projekt Helldivers. Opiera się on na ochotnikach zgłaszających chęć obrony kosmicznej demokracji. Wolontariusze muszą przejść krótkie, ale intensywne szkolenie, w celu zwiększenia efektywności bojowej. Od pierwszych minut na poligonie w ruch idzie ostra amunicja, bo nic tak dobrze nie wyrabia odruchów, jak oberwanie prawdziwym pociskiem. Kadet musi również po raz pierwszy stanąć twarzą w twarz z żywymi robalami. Zaliczenie wszystkich etapów szkolenia nie jest może przesadnie trudne, ale za to znakomicie nakreśla naszą rolę w wielkiej machinie zbawienia wszechświata. Jesteśmy bowiem jedynie wymiennymi trybikami, a na miejsce każdego zepsutego (zabitego w akcji) znajdzie się mrowie innych, w dodatku ochotników. Ostatecznie schodzimy z placu treningowego w akompaniamencie fanfarów, otoczeni przez salutujące posągi.
Wraz z przyznaniem rangi kadeta, otrzymujemy do dyspozycji niszczyciel bojowy, który od tego momentu staje się naszym centrum dowodzenia. Działa to na podobnej zasadzie co pokład statku w Warframe, tylko w znacznie uproszczonej formie. Przy odpowiednich panelach możemy odblokowywać ulepszenia okrętu, pakiety wsparcia zsyłane na pole bitwy, a także zarządzać wyposażeniem startowym. Pośrodku natomiast znajduje się interaktywna mapa taktyczna, na której możemy zaplanować działania bojowe od wyboru planety, po rodzaj misji, którą zdecydujemy się podjąć.
System wyboru celu i rodzaju operacji również jest całkiem dobrze przemyślany. Możemy dołączyć do publicznego lobby otwartego przez innego gracza lub utworzyć własne, do którego będą mogli dołączyć inni. Jednak najciekawsze rzeczy dzieją się wokół. Obierając cel taktyczny, możemy przez szybę kokpitu obserwować nasz okręt przemieszczający się w czasie rzeczywistym nad powierzchnią planety lub wykonujący skok w nadprzestrzeń. Co więcej, nad planetą unoszą się także statki innych graczy, których działania bojowe również możemy obserwować w trakcie przygotowywania się do misji.
Sekret powyższych rozwiązań tkwi nie tylko w ich prostocie, ale tez w szybkości użycia. W momencie, gdy niektóre misje na planetach potrafią trwać do 40 minut, wszystkie operacje związane z odblokowywaniem zaopatrzenia jesteśmy w stanie załatwić w kilka minut. Dzięki temu balans czasu rozgrywki został idealnie zachowany, a my możemy skupić się na prawdziwej esencji gry.
Ku chwale demokracji
Po wybraniu celu i wyposażenia, przyszedł czas na desant na planetę. W podobnie widowiskowej sekwencji do startu rundy w Apex Legends, lądujemy na wybranym obszarze. Od tego momentu musimy polegać jedynie na sobie i swoich towarzyszach. Do wykonania jest zwykle kilka prostych sekwencji w obrębie ograniczonej przestrzeni, a czas na ich wykonanie jest limitowany. Od nas jedynie zależy, jak zdecydujemy się do nich podejść. Możemy udać się bezpośrednio do głównego celu i próbować wykonać zadanie w jak najkrótszym czasie. Mamy również możliwość rozbudzić w sobie duszę eksploratora i wykorzystać pozostałe minuty na zwiedzenie terenu w poszukiwaniu cennych próbek, czy też zrealizowanie ukrytych zadań pobocznych. Ta niesamowicie przemyślana i dopracowana główna pętla rozgrywki zapewnia unikalność każdego kolejnego podejścia. Choćbyśmy po raz trzydziesty podchodzili, np. do zlecenia odpalenia pocisków międzykontynentalnych, będzie ono całkowicie różne od wszystkich poprzednich.
Przemierzanie terenów planety należy dobrze rozplanować. Na większości dostępnego na czas misji obszaru czają się bowiem różne rodzaje insektoidów. Od pozornie niegroźnych drobnych robali, po większe, szybsze i bardziej opancerzone bestie, do których poskromienia będziemy potrzebowali wszystkich dostępnych zasobów. Te z kolei również są mocno ograniczone, co znacznie podbija wyzwanie przy każdym podejściu. Przede wszystkim, wbrew przyzwyczajeniom ze współczesnych strzelanek, nasz Helldiver nie uzupełnia brakującej amunicji w magazynku, tylko zwyczajnie wymienia go w całości. Z kolei zaopatrzenie oraz wszelkie wsparcie z gwiezdnego niszczyciela ma określony czas regeneracji do ponownego użycia. Poskromienie niektórych przeciwników wymaga też specjalistycznego sprzętu i podstawowy karabin może najzwyczajniej nie wystarczyć. Zatem, oprócz standardowego strzelania do hordy, mamy tutaj duży nacisk na podejście taktyczne i zarządzanie zasobami.
Warto zaznaczyć, iż od strony technicznej, ciężko o drugi tytuł, który w ostatnim czasie, niemal od dnia premiery, działał równie płynnie. Oprócz solidnego fundamentu gameplayowego jest to kolejny aspekt wyróżniający Helldivers 2 na tle live-service’owej konkurencji. Przez cały czas spędzony z tym tytułem nie uświadczyłem choćby drobnego spadku klatek ani innego podobnego problemu, wpływającego na jakość rozgrywki. choćby w sekwencjach intensywnej walki z licznymi grupami wrogów roznoszących w pył w pełni destrukcyjne elementy otoczenia, gra zachowała swoją początkową płynność.
Jedynym mankamentem na ten moment występującym dość regularnie jest połączenie z serwerami gry. Z uwagi na moduł always-online, jest ono wymagane do uczestniczenia w rozgrywce. W przypadku nagłej utraty połączeni, możemy natomiast zostać wyrzuceni z lobby gry aż do ekranu startowego. Co gorsza, nasz progress z misji prawdopodobnie przepadnie. Na szczęście developerzy w oficjalnym oświadczeniu zaadresowali tę kwestię i zapewnili, iż pracują nad rozwiązaniem, które wyeliminuje podobne komplikacje, jak również usprawni połączenie między platformami.
Wojna Totalna
Helldivers 2 zachwyca również ilością treści dostępną już na start od dnia premiery. Na ten moment gracze działają w dwóch odblokowanych sektorach, a ich sukcesy zwiększają procent oczyszczenia kolejnych planet. Gdy wszystkie planety w sektorze będą wolne od robactwa, gra automatycznie udostępni kolejne. Jak do tej pory, pomimo aktywnie działających kilkuset tysięcy graczy, wspólnymi siłami udało się odblokować jeden obszar. A twórcy już zapowiedzieli długotrwałe wsparcie i stałe rozwijanie zawartości. W planach jest też cały nowy obszar z nowym, nieznanym dotąd zagrożeniem. Najmniej imponująco prezentuje się arsenał broni. Przy raptem kilku wartych uwagi egzemplarzach na start, tutaj widzę największy potencjał rozwoju przy kolejnych aktualizacjach treści.
Długoterminowe plany rozszerzania gry o dodatkową zawartość zwykle wiążą się z wewnętrznym systemem mikrotransakcji lub dodatkowymi opłatami w różnej formie. Szef studia Arrowhead zaznaczył jednak, iż zespół dołożył wszelkich starań, aby gra nie stała się na dłuższa metę pay-to-win. I rzeczywiście, na ten moment ekwipunek dostępny bazowo w zupełności wystarcza do ukończenia dowolnej wybranej misji. Dodatkowo, każda walutę z wewnętrznego sklepu, z wyjątkiem jednej, można spokojnie zebrać podczas wykonywania zadań na planetach.
Podsumowanie
W ciągu zaledwie tygodnia Helldivers 2 przeskoczyło z kategorii gier, które balansują na granicy zwrotu kosztów produkcji, do ponad miliona sprzedanych kopii i przytłaczająco pozytywnych opinii ze strony graczy. Wszystko to jest w pełni zasłużone, gdyż developerom ze studia Arrowhead udało się udowodnić, iż jest miejsce na rynku dla nowych tytułów live-service tak długo, jak będą podparte solidnym fundamentem gameplayowym. Szalenie satysfakcjonująca, wręcz uzależniająca rozgrywka wywołała u mnie syndrom jeszcze jednej misji po zaledwie kilku godzinach gry.
Drzemie tu niesamowity potencjał do samodzielnego tworzenia niezapomnianych doświadczeń. Mnogość możliwości bezpośredniej współpracy między graczami również zapewnia, iż jeżeli znajdą się gracze chętni do wspólnego eksterminowania kosmicznych najeźdźców, to całościowa frajda z rozgrywki może być dodatkowo spotęgowana. Wierzę, iż Helldivers 2 to tytuł zdolny zapewnić urozmaiconą rozrywkę przez dobre kilkadziesiąt godzin.
Źródło obrazka głównego: PlayStation