Hejt jest w modzie? Anna Nehrebecka nie owija w bawełnę po premierze książki

viva.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. RAFAŁ MASŁOW


Choć Anna Nehrebecka zagrała setki ról, to właśnie postać Babońki w serialu „Śleboda” zaskoczyła ją najgłębiej i... poruszyła. Aktorka z charakterem, od lat wierna swoim wartościom, dziś nie tylko wspomina pracę na planie, ale też głośno mówi o marzeniach. Odsłania się – szczerze, do końca, z siłą, jaką mają tylko ludzie naprawdę wolni.

Anna Nehrebecka bez cenzury o hejcie i marzeniach. Wywiad VIVA!

[...]

– W jednym z wywiadów powiedziała Pani, iż rola w serialu „Śleboda” była Pani ostatnią. Zabrzmiało naprawdę ostatecznie.

(Śmiech) Dwa lata temu zagrałam w filmie „Klątwa” dla Viaplay, a w zeszłym roku w serialu „Śleboda”. Nie wierzę w to, iż rola Babońki naprawdę będzie ostatnią... Zafascynowała mnie historia tej postaci i jej tajemnice. Miałam dużą satysfakcję, bo autorzy książki Małgorzata Fugiel-Kuźmińska i Michał Kuźmiński powiedzieli mi potem, iż wyobrazili sobie tę postać dokładnie tak, jak ją zagrałam. Do końca życia będę wdzięczna za to wspaniałe doświadczenie. Fantastyczna ekipa sprawiła, iż czułam się na planie bardzo zaopiekowana. Kręciliśmy „Ślebodę” w różnych warunkach, nie zawsze wygodnych. Niektóre sceny były w takich plenerach, iż choćby słynny kamper, w którym można zjeść, odpocząć i posiedzieć, gdy się nie gra, nie mógł wjechać. Choć bywało trudno, nikomu to nie przeszkadzało. Każdy każdemu pomagał. jeżeli to miałaby rzeczywiście być moja ostatnia rola, to ucieszę się, bo dzięki niej zetknęłam się z fantastycznymi ludźmi.

– Skoro już jesteśmy przy takim temacie, to nie mogę nie zapytać o marzenia. I te zrealizowane, i niezrealizowane.

Marzenia trzeba mieć zawsze! Życie bez nich jest bezsensowne. Ale warto mieć świadomość, iż nie zawsze się spełniają.

– jeżeli się nie spełnią, co wtedy?

Wtedy trzeba zacząć marzyć o czymś innym. W każdym razie nie wolno rezygnować.

[...]

– Niedawno ukazała się książka „Pani Anka. Nehrebecka w rozmowie z Katarzyną Ostrowską”. Ma Pani z hejterami teraz więcej do czynienia?

Parę komentarzy na Facebooku przeczytałam. Staram się nimi nie przejmować, ale myśląc o innych… hejt może być naprawdę groźny.

– Dotyka to Panią?

Jeśli powiem, iż w ogóle się tym nie przejmuję, to skłamię. Ale bardziej zastanawiają mnie przyczyny. Przecież możemy się różnić w swoich poglądach, ale czy od razu musimy się nienawidzić? Ktoś chce się w ten sposób dowartościować? Ktoś bierze za to pieniądze?

– Za pieniądze…

Za pieniądze Cygan dał się powiesić…

– Można się jakoś uodpornić?

Można po prostu nie czytać.

– Jak człowiek wydaje książkę, w której opowiada swoje życie, to chciałby, żeby została przyjęta jak najlepiej.

Pewnie. Ale trzeba być świadomym, iż nie każdemu się spodoba. I to jest oczywiście zupełnie normalne. Ale dzisiaj nie wystarczy, iż ktoś napisze po prostu, iż mu się książka nie podobała. Zaczynają się osobiste wycieczki.

– Dzisiaj ludziom się wydaje, iż mogą, bo są anonimowi w internecie. Kiedyś, kiedy swoją opinię można było powiedzieć co najwyżej komuś na ulicy, ludzie chyba byli mniej skorzy do rzucania się z negatywnymi komentarzami.

Bo mieli do siebie więcej szacunku. A dzisiaj to, co nazywamy hejtem, jest w modzie. Może daje poczucie wyższości? Na szczęście, jeżeli chodzi o książkę, dociera do mnie dużo sympatycznych głosów na jej temat. I nie dlatego, iż ktoś uważa, iż musi powiedzieć coś dobrego.

Rozmawiała Katarzyna Piątkowska.


Całość rozmowy – tylko w najnowszym numerze magazynu VIVA!, dostępnym przez dwa tygodnie od czwartku, 8 maja.

Idź do oryginalnego materiału