Hej, Djo! – recenzja komiksu

najlepszekomiksy.pl 1 tydzień temu

Marzena Sowa, znana przede wszystkim z autobiograficznej serii Marzi, po raz kolejny udowadnia, iż potrafi opowiadać historie o dojrzewaniu i emocjach z niezwykłą czułością i wyczuciem. Jej najnowszy komiks, „Hej, Djo!”, wydany w serii Plansze Europy, to subtelna, mądra i poruszająca opowieść drogi, w której prostota codzienności przeradza się w poetycką podróż w głąb relacji ojca i syna.

Tytułowy Djo to trzynastoletni chłopak, który – jak większość nastolatków – chciałby spędzić wakacje po swojemu: z dala od obowiązków, dorosłych i ich świata. Perspektywa spędzenia lata w kabinie ciężarówki, w towarzystwie ojca kierowcy, wydaje mu się najgorszym możliwym scenariuszem. Jednak już od pierwszych kilometrów tej wspólnej podróży, coś zaczyna się zmieniać.

Sowa buduje historię powoli, z wyczuciem. Z pozoru zwykła trasa po francuskich drogach staje się tłem dla stopniowego zbliżenia między ojcem i synem. Krajobrazy przemykające za oknem kabiny, rozmowy przerywane szumem silnika, zapach asfaltu i ciepłego powietrza – wszystko to tworzy intymny nastrój pełen niedopowiedzeń, spojrzeń i milczenia, które mówi więcej niż słowa.

W tej prostocie kryje się magia – opowieść o dorastaniu, odkrywaniu świata dorosłych i próbie zrozumienia samego siebie. Djo dojrzewa na oczach czytelnika – z niechętnego dziecka staje się młodym człowiekiem, który zaczyna dostrzegać, iż jego ojciec też ma swoje słabości, zmęczenie i marzenia.

Choć komiks porusza tematy poważne – samotność, dorastanie, trudne relacje rodzinne – to nie brakuje w nim lekkości i humoru. Marzena Sowa umiejętnie wplata w fabułę sceny codzienne, pełne drobnych, zabawnych obserwacji, które rozbrajają emocje i nadają historii autentyczności.

Nie ma tu sztucznego dramatyzmu ani moralizowania. Autorka pokazuje życie takim, jakie jest – z jego rytmem, absurdami i chwilami czułości, które pojawiają się znienacka. W ten sposób Hej, Djo! przypomina najlepsze europejskie filmy drogi – kameralne, skupione na emocjach, ale pełne energii i ciepła.

Choć to przede wszystkim historia oparta na emocjach i dialogach, strona graficzna doskonale oddaje jej ton. Rysunki są miękkie, z lekko akwarelową paletą barw, pełne ciepłego światła i letniego powietrza. Francuskie pejzaże – pola, miasteczka, autostrady – tchną realizmem, ale też pewną poetyckością.

Kreska jest subtelna i naturalna, a kolorystyka – stonowana, momentami nostalgiczną. Każdy kadr zdaje się oddychać, a rytm opowieści współgra z tempem jazdy ciężarówki – raz spokojnym, raz przyspieszonym, jak puls emocji bohaterów.

„Hej, Djo!” to nie tylko historia o podróży po Europie, ale przede wszystkim – o podróży emocjonalnej. To komiks o tym, jak trudne bywa porozumienie między dorosłymi i dziećmi, jak łatwo zgubić się w codzienności i jak wiele znaczą drobne gesty.

Marzena Sowa pokazuje, iż dojrzewanie to proces, w którym nie chodzi tylko o wiek, ale o zrozumienie siebie i drugiego człowieka. A ojcostwo – to nie tyle rola, co relacja, którą trzeba budować każdego dnia, choćby w ciasnej kabinie ciężarówki.

  • Data wydania: 24 wrz 2025
  • Seria/Cykl: PLANSZE EUROPY
  • Oprawa: twarda
  • Tłumacz: Ernest Kacperski
  • Ilustrator: Geoffrey Delinte
  • Scenarzysta: Marzena Sowa

Dziękujemy wydawnictwu Story House Egmont za udostepnienie egzemplarza do recenzji.

Idź do oryginalnego materiału