Harley Quinn – recenzja 5. sezonu serialu. Czas podbić Metropolis!

popkulturowcy.pl 3 tygodni temu

Harley Quinn jest jedną z najbarwniejszych postaci z uniwersum DC Comics. Nic więc dziwnego, iż animowany serial produkcji Max Original doczekał się już piątego sezonu. Jak zawsze, nie brakuje tutaj jechania po bandzie, co idealnie wpasowuje się w klimat głównej bohaterki.

Jak poradzić sobie z rutyną w związku? Przed takim pytaniem stają Harley Quinn i Poison Ivy na samym początku piątego sezonu. Gotham płonie po trudnych przeżyciach z poprzednich sezonów, przestępczość kwitnie, a dziewczyny zaczynają zdawać sobie sprawę, iż w ich relacji brakuje fajerwerków. Nic więc dziwnego, iż kiedy nadarza się okazja, żeby wyjechać do Metropolis, dość gwałtownie zapada decyzja. Tym właśnie sposobem najnowsze przygody naszych bohaterek mają miejsce w mieście Supermana. Okazuje się jednak, iż zmodernizowane miasto pod rządami Leny Luthor, siostry Lexa, nie potrzebuje już superbohaterów…

Piąty sezon Harley Quinn adekwatnie w całości dzieje się w Metropolis. Jest to duże odświeżenie względem poprzednich sezonów i chociaż początkowo podchodziłam do tego pomysłu dość sceptycznie, ponieważ totalnie nienawidzę Supermana, to gwałtownie przekonałam się, iż twórcy utrzymują produkcję przez cały czas na bardzo wysokim poziomie. Początkowo głównym złoczyńcą jest Brainiac. Przybysz z kosmosu stracił swoją rodzinę oraz planetę, więc ma za cel zniszczenie wszystkiego, co piękne i szczęśliwe. Jednak dość gwałtownie widzowie mogą nabrać podejrzeń, iż w przypadku Leny nazwisko zobowiązuje, a pod fasadą troskliwej kobiety sukcesu kryje się demon z piekła rodem.

Przeniesienie fabuły w nowe miejsce zdecydowanie wyszło produkcji na plus. Twórcy mieli nowe pole do popisu i nie mieli ograniczeń. Idealne miasto, w którym lądują nasze bohaterki, jest całkowitym przeciwieństwem mrocznego Gotham. Bogactwo szczerzy się naokoło, a jednym minusem metropolii jest ograniczona ilość roślin. Nie jest to jednak długotrwały problem, ponieważ Poison Ivy gwałtownie bierze sprawy w swoje ręce i przyczynia się do zazielenienia przestrzeni. Dziewczyny mają również idealny dom, a choćby stopniowo odnajdują w sobie instynkty macierzyńskie…

Poza Harley i Ivy w Metropolis pojawiają się znane i lubiane postaci z poprzednich sezonów. Bruce Wayne uwikła się w toksyczny związek z Leną Luthor, Clayface wraz z Bane’m przejmą redakcję Daily Planet, Joker wyśle swoje dzieci do dwujęzycznej szkoły z językiem holenderskim, a Shark obciąży tytułową bohaterkę opieką nad swoimi rekinowatymi dziećmi. Osobiście brakowało mi tylko Kite-Mana, który zawsze był dla mnie promyczkiem rozświetlającym tę produkcję. Po otrzymaniu własnego serialu, zniknął z świata Harley Quinn, co bardzo boleśnie odczuwałam przez cały sezon.

Kadr z serialu Harley Quinn

Animowany serial od pierwszego sezonu przeznaczony jest dla widzów dorosłych. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę tematykę i rodzaj żartów. Jak zawsze w Harley Quinn nie brakuje czarnego humoru, wulgaryzmów (często dość niewybrednych), czy nawiązań do szeroko pojętej tematyki seksu. Ponadto bywa krwisto i bezlitośnie. Jednak właśnie te elementy składają się na to, iż serial jest naprawdę udany. W moim odczuciu jest to najlepsze odwzorowanie postaci Harley, jakie do tej pory miało miejsce w inscenizacjach. Jest dzika, szalona, bezwzględna i wulgarna, a z drugiej strony ma serce na odpowiednim miejscu oraz zrobi wszystko dla ludzi, na których jej zależy.

W najnowszym sezonie nie zabraknie również momentów mocnych z emocjonalnego punktu widzenia. Nie chcę zdradzać niespodzianek, ale stracimy jedną z ważniejszych postaci, zyskując tym samym nową… Warto się jednak o tym przekonać samemu i zabrać się za tę produkcję. Dla fanów ekscentrycznej Harley Quinn to pozycja obowiązkowa. Ponadto każdy miłośnik dobrej zabawy i niebagatelnego humoru znajdzie w tym serialu coś dla siebie. Ja bez Harley Quinn nie wyobrażam już sobie uniwersum DC Comics i już czekam na kolejny sezon.

Fot. główna: kadr z serialu Harley Quinn

Idź do oryginalnego materiału