Halny namiętności

filmweb.pl 10 miesięcy temu
Już pierwsze minuty filmu Marcina Koszałki zapowiadają, iż nie będzie to kolejna polska rozprawka historyczna pełna patetycznych haseł i marionetkowych postaci. Reżyser wie, jak gwałtownie i skutecznie przykuć uwagę zabieganej publiczności. Krótka adnotacja i oto stajemy przed majestatem Tatr. Za te oszałamiające zdjęcia Koszałka zostanie znienawidzony przez wszystkich obrońców przyrody, którzy uważają, iż na Podhalu już teraz za dużo turystów. Nie zdziwi mnie, jeżeli sale kinowe rozświetli łuna włączanych telefonów komórkowych widzów, którzy na widok piękna polskich gór poczują nieodpartą potrzebę natychmiastowego zarezerwowania wczasów w Tatrach.
  • Adam Golec

Chwilę później poznajemy naszych bohaterów. Koszałka buduje ich historię ze znanych elementów. Mamy dwa góralskie rody, które czasem łączyły sojusze, czasem dzieliły konflikty. Są dwaj, różni jak ogień i woda, bracia. I jest kobieta, która kocha jednego z nich, ale zostaje przeznaczona drugiemu. Wyjątkowy dar Koszałki do opowiadania wciągających historii ujawnia się, kiedy okazuje się, iż te stare jak świat motywy konfliktów rodzinnych powinności i potrzeby serc nie wypadają mdło i wtórnie. "Biała odwaga" kipi od emocji. Relacje między postaciami, choćby jeżeli budowane są na oczywistych schematach, są wiarygodnie.

Co więcej, Koszłace udała się sztuka, która w polskim kinie historycznym ostatnich dekad jest prawdziwą rzadkością. W większości bohaterowie "Białej odwagi" nie są tu jedynie symbolami idei i koncepcji, którym podporządkowana jest fabuła. Przeciwnie, to osoby z krwi i kości i jak prawdziwi ludzie raz potrafią być szlachetnymi altruistami, innym razem samolubnymi draniami. Są niczym góry, na których tle rozgrywa się opowieść: nieprzewidywalni, zachwycający, bezlitośnie niebezpieczni.

Czasami jednak twórcy filmu idą na skróty i rezygnują z wieloaspektowych portretów psychologicznych na rzecz łatwych symboli. Największą ofiarą tego podejścia jest ojciec Bronki (kobiety, która stała się powodem braterskiego konfliktu). Jedna ze scen z jego udziałem mocno rozczarowuje, oferując banalne, a przez to kontrastujące z resztą portretów, przedstawienie skrajnie trudnego problemu. Są to jednak potknięcia, które zdarzają się choćby najlepszym taternikom. Istotne jest to, iż nie są to błędy nieodwracalne. Fantastyczna oprawa wizualna i dźwiękowa są tu wystarczającym zabezpieczeniem przed upadkiem.
  • Adam Golec

Oczywiście nie sam Koszałka jest odpowiedzialny za triumf, jakim jest "Biała odwaga". Filip Pławiak i Julian Świeżewski jako skonfliktowani bracia oraz Sandra Drzymalska jako Bronka okazali się perfekcyjnymi odtwórcami ról, jakie przypadły im w udziale. Czerpiąc ze znanych schematów o miłosnych trójkątach i konfliktach różnych racji, jednocześnie pozostali na tyle otwarci, by nadać bohaterom autentyczności. To właśnie dzięki nim trudna historia Górali w czasach niemieckiej okupacji nie ma znamion taniej tabloidyzacji i nie ocieka tanią propagandą. Okrucieństwo wyborów, przed którymi stają bohaterowie, jest – na dobre i na złe – częścią ich skomplikowanych żywotów, często niczym więcej niż konsekwencją skumulowanych cierpień i pragnień.

Może zabrzmi to dziwnie w kontekście tematu filmu, ale "Biała odwaga" jest dla mnie dziełem krzepiącym. Wzmacnia bowiem moją wiarę w polskich twórców, którzy mogą opowiadać o bolesnej przeszłości, nie zapominając przy tym o ludziach. "Biała odwaga" to przecież przede wszystkim żywa, pełna skomplikowanych emocji opowieść o konkretnych osobach, które uwikłane są w wichry historycznych tragedii. I to jest kino!
Idź do oryginalnego materiału