"Był tak zabawny, czuły i ciepły, jak każda postać, którą grał w filmach i telewizji" - mówił Sudeikis. "Jest takie stare powiedzenie, by 'nie spotykać swoich bohaterów, bo zwykle cię zawiodą'. Nie tyczyło się ono jego".
"Był dla mnie niesamowitym wzorem" - dodał później, w rozmowie z KSHB-TV Houston. "Nauczył mnie, iż aktorstwo jest kariera, którą możesz mieć, jeżeli naprawdę o nią dbasz. Zawsze utrzymywał kontakt ze swoją rodziną, swoimi korzeniami — i z Chicago, z którego pochodził, i z okresem, który spędził tutaj, w Rockhurst University w Kansas City".Reklama
"Bardzo mi go brakuje, bo szczerze go kochałem" - zakończył.
W wydarzeniu uczestniczył także Paul Rudd, odtwórca roli Ant-Mana w Kinowym Uniwersum Marvela. On także poświęcił Wendtowi kilka słów. "Jego nieobecność jest w tym roku bardzo odczuwalna. [...] To był naprawdę, naprawdę słodki gość. Kochałem go".
George Wendt. Amerykanie uwielbiali go za jedną rolę
Urodzony 17 października 1948 roku Wendt szkolił się w improwizacji w The Second City w Chicago. Karierę aktorską rozpoczął w latach 80. XX wieku, gdy zaczął się pojawiać w filmach i serialach. W 1982 roku otrzymał rolę swojego życia. W "Zdrówku" wcielał się przez 11 lat w Norma Petersona, stałego bywalca tytułowego baru. Powracającym dowcipem były wejścia jego postaci. Gdy zjawiał się w barze, mówił "dzień wieczór wszystkim", na co pozostali odkrzykiwali "Norm!". Później ktoś pytał, jak jego życie, a on odpowiadał w wisielczym stylu, np. "jakby przyłapało mnie w łóżku ze swoją żoną, nalej mi".
Rola w "Zdrówku" przyniosła Wendtowi sześć nominacji do nagrody Emmy. Powtórzył ją później w serialach "The Simpsons", "Frasier" i "Family Guy — Głowa rodziny".
Wendt zmarł we śnie 20 maja 2025 rojku w wieku 76 lat.