Gwiazda TVN wskazała największy grzech polskich rodzin. Tak od pokoleń psujemy swoje mieszkania

viva.pl 6 godzin temu

Pogromcy chaosu to nowy program Doroty Szelągowskiej, w którym projektantka wraz z grupą ekspertów odgracą polskie domostwa. Ekipa produkcji przekonała się na własnej skórze, jak wiele naszych mieszkań jest przeładowanych rzeczami. Remonty w nich nie są możliwe, dopóki właściciele nie zdecydują pozbyć się ogromnej części tego, co nagromadzili przez lata. Jakie są największe grzechy Polaków w tym temacie?

Dorota Szelągowska o niedobrych zwyczajach Polaków. Co powinniśmy zmienić?

Gdy podczas konferencji nowego programu projektantki zapytaliśmy ją, o to, jak nazwałaby największe grzechy części polskich rodzin, odpowiedziała bez zastanowienia. „To bylejakizm i tumiwisizm, czyli to, iż my się poddajemy bardzo szybko. Albo tłumaczymy sobie, iż zawsze coś było, to dlaczego to zmieniać. Czyli wprowadzamy się gdzieś, zauważamy problem, ale w pewnym momencie on przestaje przeszkadzać. Nie kombinujemy, choćby nie próbujemy nic zmieniać. Nie sprzątamy w szafce, bo mówimy sobie „a po co, skoro jak już zacznę, to zaraz trzeba będzie robić generalne porządki””, mówi VIVIE.pl Dorota Szelągowska i dodaje, iż generuje to w niej przykre emocje.

„I to jest smutne, bo szukamy wymówek. Zrzucamy wszystko na to, iż nie mamy kasy, iż nie mamy przestrzeni, nie mamy miejsca. Za przeproszeniem: g*wno prawda. To nie jest tak. Zaczyna się od siebie i zaczyna się od małych rzeczy, od małego kroku. Naprawdę da się”, usłyszeliśmy przed naszą kamerą.

Artur Zawadzki/REPORTER

Czy to oznacza, iż Polacy mają często w mieszkaniach syf? To właśnie słowo pojawiło się dwa razy w pierwszym odcinku Pogromców chaosu. „Nie. Syf to jest już następstwo totalnego bałaganu. Syf to już jest, jak się lepi. Syf to jest już naprawdę takie grube słowo. Natomiast myślę, że większość z nas ma chaos i ma bałagan, który wynika z tego, iż to jest pokłosie wojny i to jest pokłosie PRL-u. Czasów, w których nam wszystko zabrano. Niczego nie było i zaczęliśmy oszczędzać. I wiem, iż to jest bardzo dosadne porównanie, ale to jest trochę jak z tym, iż moja cioteczna babka, która przeżyła na wojnie straszne rzeczy, do końca swojego życia nosiła chleb z cukrem w torebce. My tak gromadzimy rzeczy w domach. Bo mogą się jeszcze przydać. Mamy pełne piwnice, pełne pawlacze. Tylko tam nigdy nikt nie zagląda, tam jest tylko warstwa kurzu. Tak nie powinno być”, opowiada nam Dorota.

Podkreśla też, iż dziś bardzo wiele rzeczy jest na wyciągnięcie ręki. Są dostępne w sklepach online, można je kupić w sieciówkach. Obsesyjne kupowanie to kolejne zagrożenie. „Przynajmniej te rzeczy, które zbieraliśmy kiedyś, miały jakąś wartość. Przynajmniej znajdujesz coś, co było dobrze wykonane albo miało jakąś wartość. Nagle możesz teraz sprzedać to za grube miliony. Natomiast nigdy w życiu, to co można kupić dziś w sieciówkach, których nazwy wszyscy znamy, nie będzie nic warte. To tylko w Bangladeszu powiększy te góry ubrań, które tam są i które tak naprawdę pogrzebią naszą planetę”, zaapelowała Dorota Szelągowska w rozmowie z Rafałem Kowalski z VIVY.pl.

Więcej na naszym YouTubie.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału