"Grzechy sąsiadów" mają w sobie więcej, niż widać na pierwszy rzut oka – recenzja serialu Polsat Box Go

serialowa.pl 1 rok temu

Przedmieścia, nieważne jak bardzo idylliczne, często są miejscem, w którym nie brakuje zbrodni i tajemnic. To motyw, który znamy już z wielu seriali, a „Grzechy sąsiadów” postanowiły o tym przypomnieć.

Polsat Box Go nie zwalnia tempa i na koniec tego roku serwuje widzom kolejną serialową nowość. Tym razem są to „Grzechy sąsiadów”, produkcja oparta na książce Saskii Noort, popularnej holenderskiej autorki kryminałów. Holandia nie kojarzy się z nimi tak jak Skandynawia i faktycznie, 10-odcinkowy serial (widziałem całość przed premierą) charakteryzuje się klimatem, który na pierwszy rzut oka niekoniecznie przypomina produkcje kryminalne. A gdy dodamy do tego fakt, iż serial wyreżyserował Borys Lankosz („Rewers”), możemy być pewni, iż nie będzie to kryminał jak każdy inny.

Grzechy sąsiadów – o czym jest serial Polsat Box Go?

„Grzechy sąsiadów” zabierają nas na warszawskie przedmieścia, na Osiedle Słoneczne, gdzie młode małżeństwo, Ewa (Marianna Zydek, „Warszawianka”) i Piotr (Michał Żurawski, „Kruk”) nabywają właśnie nowy dom, w którym mają spełnić swoje marzenia o uwiciu rodzinnego gniazdka, jeszcze zanim powitają na świecie swoje dziecko. Ich sielanka nie trwa jednak zbyt długo – Ewa rodzi zbyt szybko, a ich córeczka niedługo później umiera. Od tego momentu w życiu tych dwojga zacznie pojawiać się coraz więcej nieporozumień, a małżonkowie zaczną się od siebie oddalać.

„Grzechy sąsiadów” (Fot. Polsat Box Go)

Niespodziewanie w tym trudnych dla nich czasie znajdą oparcie w swoich nowych sąsiadach. Judyta (Marta Żmuda Trzebiatowska, „Na dobre i na złe”) i Szczepan (Sebastian Fabijański, „Ultraviolet”) wspólnie wychowują syna, Kubę, i prowadzą z pozoru życie idealne. Ona jest okoliczną ambasadorką zdrowego trybu życia, prowadzi cieszące się popularnością zajęcia sportowe. Oboje ukrywają jednak przed sobą nawzajem pewne sekrety, które oczywiście z czasem zaczną powoli wychodzić na światło dzienne. Na pierwszy rzut oka Ewę i Piotra od Judyty i Szczepana będzie dzieliło wszystko, ale te dwa małżeństwa gwałtownie się do siebie zbliżą. Bardziej, niż moglibyśmy się tego spodziewać.

Czy ta bliskość nie doprowadzi jednak do tragedii? Wiele na to wskazuje, bo już na początku pierwszego odcinka widzimy, iż w serialu najprawdopodobniej doszło do morderstwa. Kto zginął i dlaczego? Tego oczywiście nie dowiemy się tak szybko, bo natychmiast dochodzi do klasycznego cofnięcia się w czasie o kilkanaście tygodni – widzowie będą mogli obserwować wydarzenia, które poprzedziły ten dramat. Na początku kolejnych odcinków – wzorem chociażby „Wielkich kłamstewek” – będziemy widzieli fragmenty z przesłuchań bliskich głównych bohaterów, które z jednej strony mogą podsuwać widzom pewne tropy, z drugiej – totalnie je mylić.

Grzechy sąsiadów to mieszanka styli i gatunków

Próg wejścia do „Grzechów sąsiadów” może być dość wysoki – paradoksalnie dlatego, iż na początku wydaje się… zbyt niski. Nowa produkcja Polsat Box Go nie na wszystkich zrobi dobre pierwsze wrażenie, bo stylistyką przypominać będzie telenowele czy wręcz paradokumenty, w których ktoś zapomniał jedynie o wypowiedziach aktorów/uczestników do kamery. Gdy już jednak przyzwyczaimy się do tego trochę kiczowatego stylu, oswoimy się z czołówką jakby żywcem wyjętą z seriali sprzed 20 lat, zorientujemy się, iż ten serial ma jednak zdecydowanie więcej do zaoferowania.

„Grzechy sąsiadów” (Fot. Polsat Box Go)

Wystarczy trochę podrapać, by pod jego powierzchnią znaleźć wątki, które do tej pory w polskich serialach zbyt często się nie pojawiały. Z każdym kolejnym odcinkiem atmosfera w serialu robi się coraz gęstsza, coraz bardziej duszna, a my orientujemy się, iż Osiedle Słoneczne to miejsce sielankowe tylko z pozoru. Już „Gotowe na wszystko” nauczyły nas, iż domy na przedmieściach mogą skrywać wiele tajemnic, których czasem lepiej byłoby nie poznać. „Grzechy sąsiadów” również odzierają te przedmieścia z ich bajkowości i pokazują, iż poczucie bezpieczeństwa, które towarzyscy ich mieszkańcom, jest bardzo złudne.

Serial Borysa Lankosza, choć na początku kilka na to wskazuje, staje się w pewnym momencie prawdziwą gatunkową mieszanką. Znajdziemy w nim oczywiście elementy kryminału – nie może być inaczej, skoro już pierwsza scena jest sugestią, iż doszło do zbrodni – ale także romansu czy wręcz thrillera erotycznego. Widać, iż jego reżyser bardzo dobrze odnajduje się w tej międzygatunkowej żonglerce, wręcz co jakiś czas dokłada sobie kolejne piłki, a im ich więcej, tym bardziej interesujący staje się sam serial. jeżeli ktoś szuka tutaj klimatu szarych, mrocznych kryminałów ze Skandynawii, nie znajdzie tego, bo Lankosz zdaje się czerpać ogromną przyjemność z serwowania widzom kontrastów, często wykorzystując do tego wręcz ekstremalnie jasną paletę barw.

Grzechy sąsiadów – czy warto oglądać polski serial?

Przyznam szczerze, iż miałem pewne obawy odnośnie obsady „Grzechów sąsiadów”, ale ta finalnie bardzo dobrze wywiązała się ze swojego zadania. Szczególne kontrowersje może budzić postać grana przez Sebastiana Fabijańskiego, ostatnio kojarzonego raczej z tematów pozaekranowych. Jego Szczepan został narysowany najgrubszą kreską, momentami jest niemal karykaturalnym twardzielem, ale jak się okazuje choćby i twardziel może mieć sporo do powiedzenia w temacie życiowych wartości i tego, jak powinny wyglądać relacje ludzi będących w związku.

„Grzechy sąsiadów” (Fot. Polsat Box Go)

Bo „Grzechy sąsiadów” wyraźnie lubią poruszać takie wątki. Mamy więc w serialu konflikt religijnej tradycji z postępem, mamy swobodne czy też przynajmniej odbiegające od normy podejście do seksu i monogamii – przy okazji serial pyta także, co tą normą być powinno. Widać, iż materiał źródłowy nie powstał w Polsce, ale chwała twórcom, iż postanowili nie wybijać mu zębów. Dzięki temu coś, co początkowo może przypominać serial obyczajowy, na który możemy natknąć się w telewizji przypadkiem, skacząc po kanałach, gwałtownie zaczyna nabierać wyrazu i głębi.

Podsumowując, serial Polsat Box Go to produkcja, która ze względu na swój bardzo specyficzny klimat i zabawę gatunkami nie wszystkim przypadnie do gustu. Jestem wręcz przekonany, iż niektórzy od „Grzechów sąsiadów” odbiją się jak od ściany, nie znajdując tu wiele dla siebie. Z drugiej strony, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż ta produkcja ma na siebie pomysł i jest to pomysł na tyle ciekawy, iż wyróżnia „Grzechy sąsiadów” na tle wielu znacznie głośniejszych polskich tytułów. Ten serial udowadnia, iż czasem mrok może kryć się tam, gdzie nikt go nie szuka – w słońcu.

Grzechy sąsiadów – odcinki co piątek na Polsat Box Go

Idź do oryginalnego materiału