Trzeci album mogę spokojnie powiedzieć, iż przesłuchany, odhaczony i zapomniany. Nic tam nie ma co by sprawiło, iż chce się więcej. Dosyć monotonny na jedno kopyto zagrany deathgrind. Niby tylko 34 min ale po 1/3 długości czujesz, iż siwiejesz i rośnie ci broda jak u pierdolonego krasnala.
Wszystko co najlepsze wydarzyło się wiele lat temu a potem starczyło na sztos debiut. w tej chwili szkoda czasu.
Statystyki: autor: Hajasz — 14 min. temu