Ci co mają słabość do kalmah, Gorgon czy aephanemer to powinni posłuchać to co prezentuje niemiecki Gravecloud na debiutanckim albumie zatytułowanym "a tear in the veil". Płyta ukazała się 28 lutego i imponuje jakością i świeżością. To płyta skierowa do miłośników melodyjnego death metalu i symfonicznego metalu. Do każdego kto kocha melodyjne odmiany metalu.
Band, czy też projekt muzyczny powstał w 2021r i tworzą go dwie osobistości. Justys Barth odpowiada za wszystkie partie instrumentalna i cała muzyczna otoczkę. Za partie wokalne odpowiada Fabian Reinecke. Panowie znakomicie się uzupełniają. Fabian dostarcza agresję i aspekt death metalu. Justys stoi na straży melodyjności i podniosłości. Ma interesujące pomysły i to przedkłada się na jakość.
Co od razu przyciąga uwagę to bez wątpienia miła dla oka okładka. Zachęca by sięgnąć po debiutancki album Gravecloud. Brawa się należą za mocne i dopieszczone brzmienie. Sam materiał zróżnicowany i dopracowany. Jest czym się zachwycać.
Intro ,"blood horizon" robi odpowiednie wprowadzenie i robi smaka na całość. Imponuje pomysłowość i przebojowość w "Smoke and iron". Brzmi to naprawdę świetnie i chce się więcej. Potem mamy 3 częściowy utwór "The tower". Trylogia zaczyna się od tajemniczego "ashen rain", który wykazuje progresywne elementy. Troszkę nijaki jest " evolving chaos",który niczym się nie wyróżnia. O wiele ciekawszy w swojej konstrukcji jest "into the eventide", który kipi energią i agresją. Dalej mamy prosty i bardzo melodyjny " the covert King", który nieco przypomina Kalmah. Kolejny killer na płycie to " Night sky apostle". "Jest agresja i interesujące aranżacje. Dobrze prezentuje się "Divine Dogma", gdzie band znów zaskakuje mocnym riffem i pomysłową melodią. Został jeszcze tytułowy utwór, który pokazuje iż można w takiej stylizacji stworzyć interesujący i wciągający kolos. Dużo dobrego się tutaj dzieje.
W kategorii melodyjnego death metalu debiut Gravecloud zasługuję na uwagę. Band ma pomysł na siebie, na swój styl. Jest agresja, podniosłość i dbałość o detale. Zdarzają się słabsze momenty, ale całość robi wrażenie.
Ocena: 8/10