Gracie Abrams – The Secret of Us – recenzja albumu

popkulturowcy.pl 2 miesięcy temu

Gracie Abrams cieszy się wciąż rosnącą popularnością. Niewątpliwie przyczynił się do tego udział młodej wokalistki w trasie Taylor Swift. Na znajomości dwóch kobiet zyskał również warsztat Gracie, bowiem wpływy Swift są zauważalne na albumie The Secret of Us. Sam krążek przypomina pamiętnik, w którym Abrams dzieli się cząstką siebie ze słuchaczem. Choć piosenki są szczere i można się w nich odnaleźć, brakuje im jednak głębi muzycznej.

Od kilku lat obserwuję tendencję do dyskredytowania kobiet w muzyce ze względu na ich powiązania ze sławnymi osobami. Świeży zespół The Last Dinner Party został okrzyknięty kolejną „roślinką przemysłu”. Solowe piosenkarki (przykładowo Clairo czy Maya Hawke) nazywane są dziećmi nepotyzmu. Ta druga łatka została przyklejona również do Gracie Abrams – córki znanego producenta filmowego. Czy te gwiazdy byłyby w stanie utrzymać wysoką pozycję i nieustannie powiększać swój fanbase, gdyby ich sukces opierał się jedynie na znajomościach? Jestem przekonana, iż wymaga to przynajmniej odrobiny talentu. Jestem zmuszona bronić Gracie, bo uważam, iż zdolności jej nie brakuje. Muszę niestety przyznać, iż jej najnowszy album może nie być wystarczający, aby udowodnić to szerszej publice.

Nietypowo zacznę tę recenzję od końca. Płytę zamyka utwór Close to You – singiel, na który fani czekali 8 lat. Może jest to efekt zakazanego owocu – w końcu pragniemy tego, czego nie możemy mieć. Właśnie dlatego fani oszaleli na wieść, iż piosenka, która nie miała nigdy ujrzeć światła dziennego, doczeka się jednak swojej premiery. Przyznam, iż kilka sekund kawałka, które usłyszałam na TikToku, mocno zapadły mi w pamięć. Po faktycznym wypuszczeniu singla byłam oczarowana. Oczywiście sam refren jest bardzo chwytliwy, jednak całość również wpada w ucho – i właśnie to czyni Close to You idealną, wakacyjną propozycją. Mam wrażenie, iż cały szum wokół tej piosenki przyćmił potencjał reszty utworów. Tak naprawdę The Secret of Us to płyta, której dobrze się słucha… i to tyle.

Felt Good About You wita słuchacza typowym dla Gracie delikatnym, szeptanym głosem. Ot, przyjemna dla ucha piosenka, która gwałtownie ustępuje miejsca kolejnej pozycji. Risk był natomiast pierwszym singlem. Potrzebowałam kilku przesłuchań, żeby faktycznie przekonać się do tej piosenki. Nazwałabym to bezpiecznym utworem, bo Gracie sięga po dobrze znaną przez fanów gitarę akustyczną. Nie ma tutaj niczego nowego. Mam nieodparte wrażenie, iż utwór ten został stworzony do śpiewania z publicznością. Sama autorka przyznała, iż chciałaby osiągnąć swoją twórczością to, co Taylor Swift pokazuje na każdym z jej koncertów – niesamowitą więź z fanami.

Mam coś do trzecich piosenek na albumach. Z jakiegoś powodu to właśnie track numer 3 jest zawsze jednym z moich ulubionych. Ta płyta nie jest wyjątkiem. Blowing Smoke jest spokojniejsze od wcześniejszego utworu. Głos wokalistki gradacyjnie nabiera siły, tworząc małą historię w obrębie utworu. Coś podobnego słyszę w I Love You, I’m Sorry – wokal piosenkarki wyraża zrezygnowanie i smutek, może choćby gorycz. Warstwa muzyczna niczym się nie wybija. Na szczęście emocje Gracie ratują te 2 piosenki.

W centrum albumu zawarta jest piosenka us. z Taylor Swift. Utwór ten mógłby spokojnie pojawić się na płycie Folklore czy Evermore. Wydaje mi się, iż wokalistki planowały uczynić z tej piosenki wiodący element The Secret of Us – tekst nawiązuje do nazwy albumu, a sam utwór zdaje się zawierać wszystkie cechy charakterystyczne dla tej płyty. Głosy kobiet przyjemnie ze sobą współgrają. Osobiście za jedną z najmocniejszych elementów muzyki Swift uważam bridges jej piosenek; tutaj, choć śpiewana przez Gracie, również ta partia najmocniej zapada w pamięć.

Let It Happen przenosi nową płytę Abrams gdzieś w tył moich myśli. Zaczyna robić się mocno monotematycznie, i choć utwór jest poprawny, nie jest w stanie zwrócić na siebie większej uwagi. kilka więcej mogę powiedzieć o I Knew It, I Know You. Z kolei Tough Love, Gave You I Gave You I czy Normal Thing walczą o wyższą pozycję w moim rankingu. Brakuje mi tu jednak zdecydowania. Piosenki te zdają się dryfować i szukać swojego miejsca w odpowiedniej luce, jednak jeszcze nie dotarły do celu. Moim zdaniem Gracie Abrams wciąż jest na etapie odkrywania swojego dźwięku.

Zobacz również: Najciekawsze koncerty 2024 roku w Polsce. Metallica, Justin Timberlake, Rod Stewart i więcej!

Good Luck Charlie od razu przynosi mi na myśl sitcom Disneya. Nastrój utworu jest jednak zdecydowanie mniej wesoły niż ten w serialu dla dzieci sprzed 10 lat. Sama Gracie potwierdziła zresztą, iż te 2 rzeczy nie są ze sobą powiązane. Free Now to przedostatnia piosenka na albumie. Wybija mnie ona lekko z sennego transu, w który wpadłam przez poprzednie pozycje. Szkoda, iż tak późno.

Wydanie The Secret Of Us 21 czerwca potraktowałam jak urodzinowy prezent. Skończyłam właśnie 20 lat, a chyba nic nie tak nie wprowadza w nowy rozdział jak seria utworów o zmaganiach właśnie na tym etapie życia. Od Gracie zyskałam zrozumienie. Teksty, które ze mną rezonują i w których mogłam się odnaleźć. Jestem pewna, iż nie jestem jedyna i iż to właśnie słowa piosenkarki przyciągają do niej tłumy nastolatek na całym świecie. Lirycznie album wypada lepiej niż muzycznie.

Abrams sięga po to, co dobrze zna – w prawie każdym utworze przeważa gitara i szeptany wokal. Nie brzmi to źle. Piosenki z The Secret of Us są przyjemne dla ucha, a produkcja jest poprowadzona porządnie i świadomie. Myślę, iż młoda piosenkarka potrzebuje jeszcze czasu, aby dopracować swoje brzmienie i wyrobić sobie renomę w branży muzycznej. Potencjał na pewno już ma. Do albumu będę wracać – być może uda mi się do niego bardziej przekonać.

Fot. główne: materiały prasowe // Universal Music Polska

Idź do oryginalnego materiału