Gotowi na wszystko. Exterminator – recenzja

bielecki.es 6 lat temu

W prowincjonalnym miasteczku

Gotowi na wszystko. Exterminator przedstawia nam historię czterech kumpli – choć w chwili, w której ich poznajemy to określenie nieco na wyrost. Mieszkają w prowincjonalnym Kochanowie, będącym nomen omen stolicą polskiego ziemniaka. Kiedyś tworzyli obiecujący zespół heavy metalowy – Exterminator, który w spektakularny sposób rozpadł na najważniejszym koncercie ich życia. Dziesięć lat! Tyle czasu potrzebowali skonfliktowani ze sobą muzycy by usiąść przy jednym stole. A okazją do tego była stypa po pogrzebie dawnego lidera zespołu – Cypka.

Nieogar, Multipla, chwilówka i psychol

Tak w uproszczeniu można określić czterech panów, którzy próbują reaktywować zespół Exterminator. Lider – Marcyś (Paweł Domagała) dorabia sobie w sklepie komputerowym ojca, a wszelkie zarobione pieniądze wydaje na retro pamiątki, czym przyprawia o palpitację serca swoją dziewczynę (Agnieszka Więdłocha). Basista Jaromir (Krzysztof Czeczot) właściciel multipli odpowiada za produkcję pianki poliuretanowej, a po pracy realizuje się jako mąż i ojciec. Lizzy (Piotr Żurawski) to ekspert od niskoprocentowych „chwilówek”, które potrafi wcisnąć bez mrugnięcia okiem choćby kumplowi z zespołu. Pozostał jeszcze Makar – mający problemy z otaczającą go rzeczywistością perkusista (Piotr Rogucki), który najlepiej czuje się w psychiatryku.

Oferta z haczykiem

Choć łatwo nie jest, to niespodziewanie z pomocą w reaktywacji zespołu Exterminator rusza burmistrz miasteczka, która oferuje zacną sumę pieniędzy w ramach projektu unijnego na „kulturę”. Oferta marzeń, która ponownie ich połączy ma jednak ukryte zapisy niczym chwilówka w banku. W przypływie euforii podpisują kontrakty, z czego wywiązują się nie lada kłopoty. Heavymetalowcy zmuszeni zostają do grania przebojów Kombi, Piaska czy choćby Papa Dance. Całkowicie muszą zapomnieć o swoich ciężkich rytmach.

Gotowi na Wszystko. Exterminator

Od pierwszego kadru i wywodu na temat gumy Turbo i turbuwek (sam je kiedyś zbierałem) – zasypuje nas inteligentny, cięty a przede wszystkim często absurdalny żart sytuacyjny. Wszystko w Kochanowie biegnie niespiesznie wręcz momentami leniwie, od czasu do czasu przyśpieszając tempa na próbach zespołu. Gwarantuję Ci ciężko będzie powstrzymać się od śmiechu.

Bez spoilerowania

Film ma niewątpliwie trzy mocne atuty. Pierwszym z nich jest muzyka. Jej przekrój – od heavymetalu, przez polskie klasyki rocka, pop po disco polo, a całość podana w niekonwencjonalnych aranżacjach. Drugi to dialogi. Często groteskowe, absurdalne i wywołujące salwy śmiechu. Ostatni to gra aktorska. Tutaj wszystkich na głowę bije dla mnie grany przez Piotra Roguckiego Makar – połączenie spojrzenia, fryzury i mowy ciała sprawia, iż naprawdę się zastanawiamy nad tym czy on jest zdrowy na ciele i umyśle. Pozostali członkowie zespołu? Każdy z nich ma swoje smaczki. Pani burmistrz – nieporadna w swojej decyzyjności i uzależniona od swojego zastępcy, który cały czas chodzi w tandetnym garniturze i z ulizaną fryzurą. Nie można zapomnieć także o Wisienkach – chórku złożonym ze starszych pań, czy Ryśku z Klanu, który jest szefem psychiartyka.

Czy warto?

Oczywiście, iż warto. Dawno temu nie było tak niekonwencjonalnego filmu. To pełna humoru przewrotna historia o współczesnych mężczyznach, o marzeniach z młodości, miłości i przyjaźni, która wystawiona zostaje wielokrotnie na próbę, tak z czasem jak i rosnącymi ambicjami poszczególnych członków zespołu.

Fot. Materiały prasowe


Idź do oryginalnego materiału