"Good Boy" to amerykański horror w reżyserii Bena Leonberga, a w głównej roli występuje jego własny pies – Indy, retriever z Nowej Szkocji, który wciela się w samego siebie. Choć uroczy psiak nie miał wcześniej żadnego doświadczenia aktorskiego, Leonberg bez wahania obsadził go w głównej roli.
Pomysł na film zrodził się, gdy reżyser ponownie obejrzał kultowego "Ducha" z 1982 roku i zauważył, iż psy w filmach o nawiedzonych domach często jako pierwsze wyczuwają duchy. Postanowił więc odwrócić perspektywę i stworzyć tradycyjny horror opowiedziany z punktu widzenia psa.
Leonberg wraz z Alexem Cannonem rozpoczął prace nad scenariuszem w 2017 roku, koncentrując się bardziej na akcji i obserwacji świata niż na dialogach. Celem było, by widz mógł poczuć się jak pies – nie rozumiejący słów, ale reagujący na emocje i atmosferę otoczenia. W ten sposób powstał "Good Boy", trwający zaledwie godzinę i 18 minut.
Akcja rozgrywa się głównie w domu w lesie. To właśnie tam Todd (Shane Jensen) – młody mężczyzna z przewlekłą chorobą płuc – wprowadza się po śmierci dziadka. niedługo odkrywa, iż w domu czai się złowroga, nadprzyrodzona siła, która powoli przejmuje nad nim kontrolę. Jego wierny pies Indy zrobi wszystko, by uratować swojego pana.
"Good Boy" już w polskich kinach. Tak horror o psie oceniają widzowie
"Good Boy" trafił do amerykańskich kin 3 października, a film – który nie należy do żadnej dużej wytwórni – do tej pory zarobił prawie 8 milionów dolarów przy budżecie 750 tysięcy dolarów. Krytycy przyjęli go z dużym entuzjazmem, chwaląc oryginalny pomysł, stronę wizualną i emocjonalny wymiar historii, a także poruszającą "grę" Indiego. Nie obyło się jednak bez uwag – niektórzy narzekali na zawiłą narrację i problemy z tempem opowieści.
Na Rotten Tomatoes film ma aż 92 procent pozytywnych opinii od krytyków i 82 procent od widzów. "'Good Boy' to wizualnie oszałamiający i emocjonalnie wstrząsający horror, który odrzuca gatunkowe schematy, by dostarczyć niepowtarzalnie niepokojące i ambitne w założeniu doświadczenie filmowe" – czytamy w agregatorze.
31 października, dokładnie w Halloween, horror o psie trafił do polskich kin. Jak przyjęli go widzowie? Choć oceny na razie nie zachwycają – 5,8/10 na podstawie niespełna dwóch tysięcy głosów i 6,6 od krytyków na Filmwebie – warto pamiętać, iż film dopiero co zadebiutował nad Wisłą, a oceny mogą być wyższe.
Opinie Polaków, którzy widzieli już horror, są w większości umiarkowane lub mieszane, ale wszyscy zgodnie zachwycają się uroczym psem Indym. W recenzjach często pojawiają się też porównania do kanadyjskiego horroru "Skinamarink" z 2022 roku.
"Pomysł świetny, ale gorzej z realizacją, przez co choćby tak krótki metraż potrafi zmęczyć. Ale psiak fantastyczny", "6 za vibe, klimatyczne zdjęcia i cudownego psiaka. Historia taka sobie", "Piesio robi robotę, naturalne, przy tym film wygląda jak film, a nie dziecięcy eksperyment. Żeby nie było tak miło, to mimo wszystko metraż męczy, ale Indy jest kochany i w dodatku niezły z niego aktor (...), "Dobry, choć liczyłem na więcej" – piszą użytkownicy Filmwebu.
"Oryginalny pomysł, żeby pies był głównym bohaterem. Tylko jak na horror to trochę za mało straszy. Ma jakąś nutkę tajemnicy w sobie, ale w sumie tyle. Psiak kradnie show i za niego 6/10", "Horror straty ludzkiego przyjaciela. Nie tyle eksperyment, co świeże i popisowo nakręcone kino gatunkowe, które nie wstydzi się emocji. Psi Oscar dla Indy'ego!", "Bardzo dobry – oby więcej takich horrorów", "Uroczo, ale zbyt sennie", "Pomysł na film banalny i genialny w swej prostocie. Główny aktor to bez pytania dostaje tytuł The Goodest Boi of the Universe" – oceniają inni.














