Winona Ryder nigdy nie przejmowała się opiniami innych. Podążała za swoją intuicją i wybierała projekty, które podpowiadało jej serce. Choć w szkole dość dobrze radziła sobie z nauką, nie należała do popularnych osób. Wielokrotnie zwracała uwagę w wywiadach, iż jej życie towarzyskie było dość smutne i nieudane. Coraz częstsze występy w filmach nie poprawiały tej sytuacji, wręcz przeciwnie.
Aktorka przyszła na pierwszy casting w wieku 13 lat i zadebiutowała w dramacie "Lucas" z 1986. W wielu swoich wczesnych filmach grała role nietypowych, czasem choćby dziwacznych dziewczyn. Widzieliśmy ją jako ekscentryczną Lydię w filmie "Sok z żuka" z 1988 roku, gdzie po raz pierwszy wzbudziła zainteresowanie krytyków. Ważnym momentem w jej karierze był występ w filmie "Śmiertelne zauroczenie" (1988) u boku przyszłego partnera, Christiana Slatera. Ryzykowną rolę przyjęła wbrew swojej agentce; w obawie o karierę młodej aktorki błagała ją, by nie szła na przesłuchanie. Jak się niedługo później okazało, doświadczona kobieta miała sporo racji. Reklama
Winona Ryder: ten film miał zakończyć jej karierę
Po występie w "Śmiertelnym zauroczeniu" twórcy nabrali do aktorki dystansu i przestali składać jej propozycje.
"Powiedziano mi, iż jeżeli zagram w 'Śmiertelnym zauroczeniu, nigdy więcej nie dostanę pracy" - wspominała gwiazda w najnowszym wywiadzie dla brytyjskiego "Elle".
Ryder wyjawiła, iż miała pojawić się w filmie "Nowicjusz" (1990) z Marlonem Brando i Matthew Broderickiem. Niestety, gdy twórcy zobaczyli "Śmiertelne zauroczenie", zadzwonili do niej i zrezygnowali ze współpracy.
"Uznali, iż film wyśmiewa problem targnięć na życie wśród nastolatków. Byli głęboko urażeni i wycofali ofertę" - opowiadała o ich reakcji.
Choć aktorka początkowo była rozczarowana, nigdy nie żałowała swojego występu w filmie. Do dziś uważa tę produkcję za jedną z najważniejszych w karierze:
"Musiałam bronić swojego stanowiska. Nie zamierzałam przepraszać. Nigdy nie wyłączam tego filmu, kiedy jest emitowany w telewizji. Znam go praktycznie na pamięć".
Zobacz też:
Przyjrzyjcie się uważnie, bo Ryan Gosling znów może nas zaskoczyć!