Jak wygląda powrót do roli po 17 latach przerwy? Aktorzy z serialu „Glina. Nowy rozdział” opowiadają o ponownym wcieleniu się w bohaterów z kultowej produkcji. Zobaczcie, co miał do powiedzenia Maciej Stuhr o Arturze Banasiu.
„Glina. Nowy rozdział” to powrót kultowego serialu TVP, którego poprzedni sezon mogliśmy oglądać 17 lat temu. Nowe odcinki, których scenariusz ponownie napisał Maciej Maciejewski, a wspólnie wyreżyserowali Władysław Pasikowski i Dariusz Jabłoński, możecie oglądać tym razem w serwisie SkyShowtime. Fani „Gliny” powinni być usatysfakcjonowani, bo w produkcji wraca większość dobrze już znanych postaci. Redakcja Serialowej miała okazję zapytać część obsady, jak to jest powrócić do swoich ról po tak wielu latach.
Glina – Maciej Stuhr komentuje powrót do swojej roli
Można powiedzieć, iż pałeczkę w sztafecie pokoleń w „Glinie” przejął Maciej Stuhr, którego Artur Banaś wciąż pracuje w warszawskich „zabójcach” i ściga morderców po ulicach stolicy. Aktor opowiedział nam, czy powrót do tej postaci po niemal dwóch dekadach był dla niego trudnym zadaniem.
— To jest dziwne zadanie. Może nie tyle trudne, co dziwne. Znaleźć się, skontaktować się ze sobą samym, w ogóle jako człowiek sprzed wielu lat, zastanowić się kim się było wtedy, kim się jest teraz, co się tam wtedy zagrało i w związku z czym, jak na tego bohatera ten upływ czasu podziałał. Czy podobnie jak na mnie, czy inaczej? (…)
To była też interesująca kombinacja dla tych postaci, które wracają na ekran, żeby sobie ten czas wyobrazić. Po pierwsze, napisać jakiś scenariusz swój tamtego czasu, którego widzowie nie oglądali, i zastanowić się, jak ten scenariusz wpłynął na ich człowieczeństwo, kim oni dzisiaj są. Taki Artur Bamaś na przykład, ile on trupów widział przez te 17 lat, jak go to zmieniło? To niemożliwe, żeby go nie zmieniło, musiało go jakoś zmienić. I co, stał się fajniejszy, weselszy i milszy? Raczej nie. To była największa frajda przy tym 3. sezonie, właśnie zagrać ten wiek i ten czas.
Także Agnieszkę Pilaszewską, która ponownie wciela się we współpracującą z głównymi bohaterami patolog Olgę Seifert, zapytaliśmy, podobnie jak to jest po tylu latach przerwy ponownie wejść w buty tej samej postaci.
— Nie wiem, jak buty Macieja [Stuhra], ale moje są perfekcyjnie czyste. I stoją przygotowane, żebym mogła w nie wskoczyć w każdym momencie, w każdej chwili, kiedy tylko tego pragnę, albo kiedy się tego ode mnie wymaga. To jest duża frajda wrócić do tej postaci, ja tak to odbieram, odczuwam, bo kocham tę postać. Jest to jedna z niewielu postaci dramatycznych w moim dorobku, więc tym bardziej ją cenię, tym bardziej ją uwielbiam, bo to jest naprawdę wielka przyjemność grania.
Z kolei Nela Maciejewska, która w tym sezonie dołączyła do obsady „Gliny”, mierzyła się z zupełnie innym zadaniem – jak wpasować się w ten zbudowany już świat pełen charakterystycznych bohaterów.
— Zarówno w przypadku moim osobistym, ale też w przypadku postaci aspirant Rudnik, we dwie adekwatnie dołączałyśmy do zespołu już bardzo doświadczonych, wybitnych w swoim fachu, profesjonalistów. Ja jako aktorka, Tamara jako aspirantka, co oczywiście też mogłam naturalnie przetransponować ze swojego prywatnego życia na postać Tamary, to mi trochę pomogło. Też oczywiście to było ogromne przeżycie i to nie jest żadna tajemnica, już to mówiłam. Praca z Maćkiem, ale też z Jackiem, to było coś niesamowitego. Pierwszy raz w życiu miałam okazję tak się rozsiąść w takiej roli.

A jeżeli jesteście ciekawi, czy „Glina. Nowy rozdział” to faktycznie udany powrót kultowego serialu, koniecznie sprawdźcie naszą recenzję: Glina. Nowy rozdział – recenzja serialu.