Ginny była najgorszą postacią w filmach o Potterze. Aktorka mówi, jak powinni pokazać ją w serialu

natemat.pl 2 tygodni temu
Serial "Harry Potter" zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim zupełnie nowe wersje kultowych postaci. A to oznacza, iż fani książek mogą w końcu dostać... fajną Ginny Weasley. Najwyraźniej zdaje sobie z tego również sprawę filmowa ukochana Harry'ego, czyli Bonnie Wright. 33-letnia aktorka wyjawiła, jak jej zdaniem twórcy produkcji HBO powinni pokazać Ginny oraz co dodać do jej romantycznej relacji z Potterem. Odpowiedziała również na pytanie, czy pojawi się w serialowej adaptacji.


Discovery+ i HBO Max, które zmieniło się w platformę streamingową Max, ogłosili w ubiegłym roku, iż planują rzucić nowe światło na książkową serię "Harry Potter". Fani mogą spodziewać się zatem serialu, który znów przedstawi historię znaną z siedmiu tomów powieści J.K. Rowling.

To nie spodobało się niektórym fanom. W końcu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II", ostatnia część cyklu z Danielem Radcliffem, Emmą Watson i Rupertem Grintem, miała premierę zaledwie 13 lat temu. "To za wcześnie, by adaptować coś tak kultowego" – oceniła w naTemat Zuzanna Tomaszewicz w tekście "Na serial o Harrym Potterze jest za wcześnie. Ale ten pomysł może o dziwo wypalić".

Dalsza część artykułu poniżej.

Jak powinni zmienić Ginny Weasley w serialu "Harry Potter"? Bonnie Wright odpowiada


Mimo iż filmy "Harry Potter" (2001-2011) są powszechnie uwielbiane i kultowe, to jedna postać zawiodła praktycznie wszystkich czytelników powieściowej serii: Ginny Weasley.

"[...] Ekranowa Ginny Weasley była zupełnie inna od żywej, temperamentnej, dzikiej (w dobrym tego słowa znaczeniu) Ginny stworzonej przez J.K. Rowling: Bonnie Wright zagrała ją jako bojaźliwą, nieśmiałą dziewczynę, zupełnie pozbawioną charakteru. To jednak niekoniecznie może być wina samej aktorki, a po prostu scenariusza" – pisaliśmy w naTemat w zestawieniu "Nie ma między nimi ŻADNEJ chemii. Oto sześć najgorszych filmowych par".

Pierwsze miejsce zajęli właśnie Harry Potter i Ginny Weasley. "Ich interakcje były pozbawione iskry i emocji, a co gorsza były dramatycznie nudne i bezbarwne [...] Relacja Harry'ego i Ginny została również znacznie przyspieszona, przez co trudno było uwierzyć, iż między bohaterami jest wielka miłość" – czytamy.

Najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę Bonnie Wright, czyli filmowa Ginny. 33-letnia brytyjska aktorka opowiedziała "Variety", co jej zdaniem twórcy serialu powinni zmienić w serialu. Miała dużo przemyśleń.

Dalsza część artykułu poniżej.

Przede wszystkim Wright trzyma kciuki za to, iż w nowej adaptacji zobaczymy "więcej rozwoju relacji Ginny i Harry'ego". – (W książkach) są subtelne momenty, w których zaczynają się zakochiwać – podkreśliła.

Filmowa Ginny chciałaby także zobaczyć więcej scen, w których Weasleyówna "staje się prawdziwą, lojalną towarzyszką Harry’ego, naprawdę rozumie i zna jego historię, wie, kim on jest i jest dla niego najlepszą partnerką".

– Mam więc nadzieję, iż zobaczymy ewolucję tej postaci – i tylu innych postaci – mówiła w rozmowie z "Variety", wyrażając ubolewanie, iż "filmy nie mogły trwać pięciu godzin". – Jest tyle postaci, które mają moje ulubione momenty z książek, jak Neville i Luna, więc jako fanka powieści mam nadzieję, iż zobaczę ich więcej – wyznała Bonnie Wright.

Brytyjka wyjawiła również, iż sama z niecierpliwością czeka na serialowego "Harry'ego Pottera". – Naprawdę nie mogę się doczekać, żeby tym razem być po drugiej stronie i co tydzień oglądać to w telewizji jako widz. Mam nadzieję, iż interpretacje będą inne – żywe, nowe i świeże – podkreśliła.

Wright powiedziała również wprost: nie zamierza pojawić się w serialu o Harrym Potterze, choćby w epizodzie. Stwierdziła, iż podoba jej się fakt, iż zagrają w nim "zupełnie nowi ludzie". Jej zdaniem "mogłoby to być trochę mylące", gdyby oryginalna obsada pojawiła się w innym charakterze. – Mogłoby to być dziwne. Więc nie, z przyjemnością będę to tylko oglądać – powiedziała w rozmowie z "Variety".

Wcześniej inne gwiazdy filmów odpowiedziały na pytanie, czy chciałoby zagrać w nadchodzącym reboocie. Przecząco odpowiedział Daniel Radcliffe, czyli Harry Potter. Zainteresowanie wyrazili jednak m.in. odtwórca Draco Malfoya, czyli Tom Felton i odtwórca Neville'a Longbottoma – Matthew Lewis. Ten pierwszy jest zresztą faworytem fanów do roli Lucjusza Malfoya, czyli swojego filmowego ojca (w serii wcielił się w niego Jason Isaacs).

Co na razie wiemy o serialu "Harry Potter" HBO?


W czerwcu ogłoszono pierwsze osoby z ekipy produkcyjnej serialu "Harry Potter" HBO. Na pokładzie znaleźli się scenarzystka i showrunnerka Francesca Gardier, a także reżyser Mark Mylod. Oboje pracowali nad "Sukcesją" – Gardier była członkinią zespołu produkcyjnego, zaś Mylod nakręcił kilka odcinków hitu uważanego z jeden z najlepszych seriali w historii telewizji.

"Istnieje więc nadzieja, iż serial "Harry Potter" nie będzie klapą. Wskazuje na to doświadczenie pierwszych osób, które zajmą się produkcją rebootu powieści" – przewiduje w naTemat Zuzanna Tomaszewicz.

Reboot "Harry'ego Pottera" ma mieć również wątki z książek, których nie było w filmach. – [...] Mamy nadzieję, iż będzie to wyjątkowa produkcja, która da nam możliwość zapoznania się w większym stopniu z książkami i cieszenia się serialem, który je zgłębia – mówił producent David Hayman.

Premierę serialu "Harry Potter" zaplanowano na 2026 rok.

Idź do oryginalnego materiału