Gierowski: zmarnowane stulecie. Największej retrospektywy doczekał się… w Chinach

polityka.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: mat. pr.


Stefan Gierowski, klasyk powojennej malarskiej awangardy, zmarł w 2022 r. Przez ponad trzy lata w Polsce nie odbyła się żadna większa retrospektywa prac słynnego artysty. Wystawy od lat organizuje głównie Fundacja Stefana Gierowskiego (FSG), powołana jeszcze za życia artysty. W swej siedzibie przy placu Dąbrowskiego w Warszawie działa od 2017 r. Jest jednym z ważniejszych podmiotów prywatnych w naszym kraju, świetne przestrzenie gościły już wiele wystaw, które zostawały w pamięci na długo po wyjściu z galerii. Co istotniejsze, nie były to wyłącznie pokazy sztuki zmarłego w 2022 r. patrona, program kuratorski jest znacznie szerszy.

Czytaj też: Muzeum Susch, czyli u Grażyny Kulczyk na końcu świata. Tego sukcesu mało kto się spodziewał

Gierowski: zaskakująco skromnie

W przestrzeniach FSG wciąż odbywa się jubileuszowy pokaz „Malowanie jest radością!”. Sęk w tym, iż to jedyna duża wystawa w całym 2025 r. poświęcona Stefanowi Gierowskiemu. I ma się już ku końcowi. Mniejszy pokaz przygotowano jeszcze tylko w Toruniu, gdzie Muzeum Okręgowe do połowy października prezentuje kilkanaście obrazów (Gierowski był doktorem honoris causa toruńskiego UMK). Tak więc mamy dwie wystawy, w tym jedną w siedzibie prywatnej fundacji samego twórcy.

Zaskakująco skromnie jak na artystę tej ligi. Przede wszystkim mamy do czynienia z wybitną postacią, jedną z najważniejszych po 1945 r. W jednym z tekstów Piotr Sarzyński przedstawił Gierowskiego w następujący sposób: „bodaj największy klasyk polskiej powojennej awangardy malarskiej”. Twórczość tego czołowego abstrakcjonisty znalazła się w kolekcji m.in. Centrum Pompidou.

Ale był również pedagogiem. Gierowski zawodowo związał się z warszawską ASP, przez jego pracownię przewinęło się wielu twórców, których śmiało można już określić mianem klasyków, jak Jarosław Modzelewski czy Marek Sobczyk z kultowej Gruppy. Okazja do zorganizowania przekrojowej wystawy z dawnymi studentami także nie została wykorzystana.

Chyba największa ironia losu jest taka, iż w setne urodziny Gierowski doczekał się retrospektywy... w Chinach. Wystawa nosiła tytuł „That’s How the Light Gets in. The Art of Stefan Gierowski”. Pokaz zorganizowany został w Guangdong Museum of Art w Kantonie, potrwał od stycznia do marca. Nie był to debiut artysty na chińskiej ziemi – w 2024 r. solową wystawę urządził Pekin. Może chińskie zainteresowanie podziała stymulująco nad Wisłą?

Czytaj też: Recenzja wystawy: Portret gruppowy

mat. pr.Chińska wystawa Gierowskiego

Gierowski: jak zmarnować rocznicę

Sama fundacja o rocznicy próbowała przypominać m.in. podczas wrześniowych targów sztuki HWAF. Była jednym z kilkudziesięciu uczestników imprezy. Od ludzi z FSG można usłyszeć, iż toczą się rozmowy z instytucjami w kraju. Wystawa zorganizowana w siedzibie fundacji potrwa zaś do końca września.

Przykro patrzeć, jak instytucje publiczne nie wykorzystały potencjału okrągłego jubileuszu. Najważniejsze muzea w ogóle go nie odnotowały. A wystarczy sobie przypomnieć, jak obchodzono analogiczne rocznice w ostatnich latach: setne urodziny Jerzego Nowosielskiego (2023) albo Wojciecha Fangora (2022). Odbyły się wielkie wystawy, które zaliczyły frekwencję po kilkadziesiąt tysięcy gości. Nowosielski został choćby patronem roku. Mieliśmy istne festiwale twórczości. Tutaj niestety stało się coś zgoła innego. A setna rocznica urodzin zdarza się tylko raz.

Idź do oryginalnego materiału