Ghostbusters: Frozen Empire psuje piękną queerową fabułę

cyberfeed.pl 1 miesiąc temu


Nie mam zbyt wiele nostalgii za serią Ghostbusters, ale choćby jeżeli podchodzę do najnowszego filmu bez żadnych oczekiwań, przez cały czas uważam, iż jest rozczarowujący. Dla mnie, Pogromcy duchów: Zamarznięte imperium — teraz dostępny w serwisie Netflix — zmarnował swoje jeden wciągający wątek fabularny: Cokolwiek łączyło Phoebe Spengler (Mckenna Grace) z dziewczyną-duchem Melody (Emily Alyn Lind).

Szybkie nadrobienie zaległości, na wypadek gdybyście mieli szczęście i nie oglądali najnowsze nowe filmy Ghostbusters:Phoebe jest 15-letnią wnuczką oryginalnego Ghostbustera Egona Spenglera (Harold Ramis). I podobnie jak jej dziadek, jest trochę niedopasowana. Uwielbia duchy i naukę. I jest taka, Więc queer-coded. Te włosy! Te ogrodniczki! Fakt, iż czuje się odizolowana od swoich rówieśników i może łącz się tylko z duchami!

W nowym filmie nawiązuje przyjaźń z dziewczyną-duchem, Melody, która tragicznie zginęła w pożarze kamienicy w nieokreślonym okresie czasu. Tworzą głęboką więź, wzmocnioną faktem, iż Phoebe została tymczasowo wykluczona z ghostbustingu, z powodu, na przykład, przepisów dotyczących pracy dzieci lub czegoś takiego. Czuje się szczególnie odizolowana od swojej rodziny i przyjaciół-duchbustersów, więc naprawdę przywiązuje się do Melody jako kogoś, kto oferuje jej przyjaźń w tym trudnym czasie.

[Ed. note: Major spoiler ahead for Ghostbusters: Frozen Empire.]

Zdjęcie: Columbia Pictures

Przyjaźń gwałtownie staje się bardzo intensywna, w sposób, który ma o wiele więcej sensu, jeżeli czyta się ją jako romantyczne zauroczenie. Phoebe dosłownie postanawia wprowadzić swoje ciało w stan nieświadomości bliski śmierci, tylko po to, aby móc wejść do samolotu duchów i dotykać Melodia. A jednak film przez cały czas przedstawia to jako moment „po prostu kumpelki”, całkowicie platoniczną pilną potrzebę fizycznego kontaktu z kumplem. Kto przechodzi przez to wszystko, żeby trzymać się za rękę z przyjacielem?

Przez cały film czekałem na jakieś wyznanie, albo na ich ostatnią scenę, żeby dostać wielkiego całusa czy coś. Oczywiście, iż byłem zawiedziony. (Ale nie jestem zaskoczony!) Oboje żegnają się ze łzami w oczach, ale zupełnie bez romantyzmu, a Melody odchodzi do Wielkiej Otchłani, czy jakoś tak. A to dlatego, iż zdaje sobie sprawę, iż powodem, dla którego nie była w stanie iść dalej, było to, iż ostatecznie była przeznaczona do uratowania życia Phoebe w kulminacyjnym momencie filmu, używając pudełka zapałek, które prześladowało ją przez całe jej nieżycie. Platonicznie.

Nie każdy romans queerowy musi być wyraźnie przedstawiony na ekranie, ale no cóż. Najwyraźniej reżyser Gil Kenan choćby powiedział Lynd, żeby obejrzała Sylvie i Duch na badania. To film z 1946 roku o duchu zakochującym się w kobiecie, która przypomina mu jego byłą kochankę. W tym momencie wydaje się, iż twórcy filmu, studio lub jakiś dyrektor zrobili wszystko, aby ta fabuła nie była wyraźnie romantyczna, na wypadek gdyby zagorzali fani Ghostbusters wpadli w złość z powodu queerowej wnuczki Egona Spenglera. (Biorąc pod uwagę historia samookreślonej rzeszy fanów Ghostbustersto naprawdę dość prawdopodobny scenariusz.)

Ale to pozostawia Zamrożone Imperium w tchórzliwym, półuświadomionym stanie, w którym Phoebe i Melody nie są gejowskimi dziewczynami-duchami, choćby jeżeli to wyjaśniałoby ich zauważalną intensywność związku i dodało poczucia emocjonalnej stawki do niektórych wielkich momentów. Czy tęskny nastoletni pocałunek lub pełne łez wyznanie na pożegnanie uratowałyby Zamrożone Imperium z bycia szczerze złym filmem? Prawdopodobnie nie. Ale przynajmniej by to dało coś emocjonalne, by ugruntować jej pozycję i pozwolić tej podupadającej franczyzie zrobić coś nowego i interesującego.



Source link

Idź do oryginalnego materiału