Gęsia skórka – recenzja odc. 1-5. – Klasyczna frajda

popkulturowcy.pl 11 miesięcy temu

Kiedy Internet obiegła wieść o nowej wersji serialu Gęsia skórka od Disney+, wiele fanów oryginalnej produkcji poczuło dreszczyk. Ja natomiast przegapiłam wcześniejsze odsłony opowieści, co pozbawiło mnie sentymentu. Mimo to pierwsza połowa Goosebumps najpierw zaskoczyła, później zaskoczyła trochę bardziej, a na koniec skutecznie przykuła do ekranu.

Gęsia skórka to typowa opowieść o grupie nastolatków, którzy zostają wplątani w mroczną historię z przeszłości małego miasta. Licealiści urządzają imprezę w domu, w którym przed laty w pożarze zginął ich rówieśnik. Każdy z bohaterów trafia w domu na jakiś przedmiot, który gwałtownie staje się źródłem dziwacznych, nadnaturalnych sytuacji. Wszystko zdaje się być powiązane ze śmiercią chłopaka, który przyjaźnił się z rodzicami imprezowiczów.

Pięcioodcinkowa połowa sezonu podlega starannie zaplanowanej strukturze. Historia rozpoczyna się jak na klasykę gatunku przystało, goniąc wszystkie możliwe klisze. Widać, kto pójdzie do odstrzału; dom jest nawiedzony; dorośli coś wiedzą, ale nie powiedzą. Pierwszy odcinek nie napełnił mnie więc nadzieją z powodu swojej przewidywalności, na szczęście jednak humor jest niewymuszony – a typowe dla gatunku motywy przecież nie wzięły się znikąd. Choć pewnych rozwiązań możemy się spodziewać, to wciąż przyjemnie poobserwować zmagania postaci na ekranie. Następnie odcinki dzieją się w mniej więcej tej samej ramie czasowej, prezentując inną perspektywę.

Prawdziwa frajda zaczyna się właśnie wtedy, kiedy każdy kolejny odcinek skupia się na innym nastolatku wraz z prześladującym go przedmiotem. Piątka głównych bohaterów to choćby interesujące postacie, ale potrzebują chwili czasu ekranowego, żeby to przekazać. Zaczynamy bowiem z typowym pakietem startowym: ambitny sportowiec, atrakcyjna sąsiadka, szkolny dziwak, cicha uczennica i (uwaga, innowacja) kolega gej. Prostota streszczenia ich do takiego przedstawienia nie świadczy o postaciach najlepiej – dobrze jednak sprawdza się ten zestaw, a także duety wewnątrz grupy. Im bardziej zazębiają się relacje między poszczególnymi członkami, tym lepiej wypadają całościowo.

Fot. Materiał prasowy

Przyznam jednak, iż bardziej od postaci interesują mnie przedmioty. Odkrywamy je stopniowo, a każdy ma nieco inną funkcję. Ponownie zaczyna się od wyświechtanego na prawo i lewo motywu, ale postęp jest zadowalający. Uśmiałam się, nie dowierzałam, poczułam nutkę obrzydzenia oraz doceniłam kreatywność. Przekrój jest całkiem niezły pod warunkiem, iż nie spodziewamy się kolejnych etapów. Warto też wspomnieć, iż konfrontacja z mocą przedmiotu stanowi dobrą przestrzeń do pogłębienia postaci. Najlepiej wychodzi na tym Lucas (aka szkolny dziwak), o którym chętnie dowiedziałabym się jeszcze więcej.

W międzyczasie dowiadujemy się też z półsłówek czy zaniepokojonych spojrzeń, iż skrywana tajemnica może być bardziej poważna niż myśleliśmy. Przyglądamy się rodzicom, którzy ewidentnie mieli styczność z podobnymi wydarzeniami. Przewija się też niepokojący nauczyciel, który przyjechał do miasta, a potem wynajął nawiedzony dom. Z okruchów można wyciągnąć wnioski, iż druga połowa serialu przyspieszy nam tempo akcji.

Pierwsze pięć odcinków serialu pojawi się na Disney+ już jutro (w piątek trzynastego!), a druga połowa będzie systematycznie pojawiać się na platformie po jednym epizodzie tygodniowo. Po seansie pierwszej części jestem choćby nie tyle zaintrygowana – bo swoje podejrzenia już mam – ale zwyczajnie podjarana zaoferowanymi mi treściami. Zanim jeszcze Gęsia skórka zdążyła zawiązać główną tajemnicę, ja już zdążyłam się świetnie ubawić.

Obrazek główny: Materiał prasowy.

Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę
Idź do oryginalnego materiału