GENIUSZ. Włoski western na wesoło

film.org.pl 1 tydzień temu

Geniusz to połączenie westernu i komedii, w którego tworzeniu palce maczał sam Sergio Leone.

Joe Thanks sprawia wrażenie osobnika dość tępego – jeżeli nie opóźnionego w rozwoju, to na pewno niezbyt bystrego. W rzeczywistości jest on genialnym oszustem kierującym się maksymą „pozować na głupca to sekret mędrca”, dzięki czemu umie uśpić czujność każdego, kto nierozważnie weźmie go za głupszego od siebie. Pewnego razu Joe i jego przyjaciele, półkrwi Indianin Parowóz Bill oraz piękna Lucy, dowiadują się, iż okrutny major Cabot zamierza bezprawnie zająć ziemię należącą do miejscowego plemienia indiańskiego. Aby go powstrzymać, wymyślają misterny plan: zamierzają przekonać Cabota, iż w pobliskiej jaskini znajdują się bogate złoża złota, i ujawnić mu dokładną lokalizację w zamian za 300 tysięcy dolarów. Cabot zgadza się na warunki oszustów, nie wiedząc, iż w rzeczonej jaskini nie ma żadnego złota, ale tylko piryt, czyli bezwartościowe „złoto głupców”. Tym samym trójka przyjaciół uruchamia serię skomplikowanych podstępów, oszustw oraz zdrad.

Sergio Leone uważał, iż w ramach konwencji westernu wszystko, co miał do powiedzenia, wyraził już w Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (1968), toteż konsekwentnie odrzucał kolejne propozycje wyreżyserowania filmów w tym gatunku. Ale gdy nie udało mu się zwerbować Sama Peckinpaha i Petera Bogdanovicha do nakręcenia Garści dynamitu (1971), sam niechętnie objął funkcję reżysera. Potem jednak ograniczył się już tylko do produkowania westernów, odnosząc zresztą spore sukcesy na tym polu: Nazywam się Nobody (1973) Tonino Valeriiego był wielkim przebojem komercyjnym we Włoszech, Francji i w Niemczech. Un genio, due compari, un pollo – wyświetlany przed laty w polskiej telewizji pod tytułem Geniusz – powstał na fali popularności Nobody’ego, a w niektórych krajach reklamowano go choćby jako kontynuację filmu Valeriiego, choć podobieństwa kończyły się na komediowym tonie obu filmów i udziale kilku aktorów, w tym Terence’a Hilla i Jeana Martina.

Geniusz miał być pierwotnie westernową przeróbką Jaj (1974) Bertranda Bliera, jednak ostatecznie skrypt przerobiono na oryginalną historię mocno inspirowaną Żądłem (1973) George’a Roya Hilla. Leone wybrał na reżysera Damiana Damianiego, ponieważ był pod wrażeniem jego filmów Gringo (1967) i Zeznanie komisarza policji przed prokuratorem republiki (1971). Po latach Leone przyznał, iż zaangażowanie Damianiego było wielkim błędem, bo reżyser ten świetnie czuł dramat, ale był całkowicie pozbawiony poczucia humoru, a Geniusz to wszak komedia w westernowym anturażu (być może z tego powodu Leone samodzielnie wyreżyserował sekwencję otwierającą całość i był podobno bliski przejęcia całego projektu). W obsadzie znaleźli się m.in. Terence Hill (Joe), Robert Charlebois (Parowóz Bill), Miou-Miou (Lucy), Patrick McGoohan (Cabot) oraz Klaus Kinski (Doc Foster). Nieoczekiwanie dla twórców film nie powtórzył kasowego sukcesu swego poprzednika.

Finansowa porażka Geniusza dziś już nie dziwi – nie dość, iż połowa lat 70. znamionowała schyłek popularności spaghetti westernów, to na dobitkę film Damianiego stanowił specyficzną wersję tego gatunku, czyli western na wesoło. Poczucie humoru to rzecz indywidualna, toteż przygody Joego i jego przyjaciół nie każdego rozbawią, tym bardziej iż czasami film ociera się wręcz o slapstick. Także wielbiciele mrocznych spaghetti westernów Sergio Corbucciego nie odnajdą w Geniuszu ani moralnej ambiwalencji, ani ambitniejszych wątków. Odnajdą za to pięknie sfotografowane przez operatora Giuseppego Ruzzoliniego plenery (m.in. Monument Valley w amerykańskim stanie Utah i okolice rzeki San Juan na styku Utah, Arizony, Nowego Meksyku i Kolorado), wspaniałą muzykę Ennio Morricone (to zdecydowanie jeden z jego najmniej docenianych soundtracków) oraz wartką akcję pełną intryg i piętrowych zdrad. Jak na dwie godziny dobrej zabawy, to chyba wystarczy.

Idź do oryginalnego materiału