“Gemina” wciągnęła mnie znowu w ten sam wir chaosu, co “Illuminae”. Tym razem już bez efektu oszołomienia, który towarzyszył pierwszemu kontaktowi z formatem akt śledztwa. To dalej przyjemnie szalona jazda przez stację Heimdall, tylko iż teraz bardziej świadomie widzę mechanizmy,...








