Korzenie i konotacje
Początki tanga zaciążyły na długo na jego reputacji jako gatunku. W dużym uproszczeniu taniec ten wywodzi się z kubańskiej habanery i flamenco, wchłonął także elementy afrykańskiego candombe. Rozprzestrzenił się na początku ubiegłego wieku w portowych dzielnicach Buenos Aires i Montevideo głównie w nocnych barach i domach publicznych. Początkowo tańczony był przez mężczyzn, dopiero później parę stanowiła kobieta z mężczyzną.
Bandonegro „Color Aires”, Rec Art
Z racji bliskiego kontaktu tańczących i figur o silnym zabarwieniu erotycznym na początku XX wieku taniec ten uznawany był za „brudny” i został potępiony m.in. przez papieża Piusa X oraz prasę europejską. Nie powstrzymało to jednak procesu rozprzestrzeniania się tanga w Europie i Stanach Zjednoczonych. W samej Argentynie z różnych powodów tango przeżywało regres po obaleniu rządu Perona aż do lat 80.
ubiegłego stulecia, kiedy to zaczęło się odradzać w swojej ojczyźnie, a potem w innych krajach. Mimo iż w 2009 roku tango wpisano na listę światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO jako narodową tradycję Argentyny, negatywne konotacje przylgnęły do tego tańca na tyle, iż przez cały czas słychać głosy moralistów projektujących na tango swoje uprzedzenia. Warto tutaj przypomnieć, iż w pierwszej połowie XX wieku winą za „demoralizację młodzieży” obarczano także automobile, jazz i kino.
Stare czy nowe
W okresie renesansu tanga w Argentynie z jednej strony starsze pokolenia uznały za istotne przekazać narodową tradycję młodym, z drugiej – rozgorzały dyskusje pomiędzy ortodoksami a zwolennikami ewolucji gatunku. Z dzisiejszego punktu widzenia dyskusje te zdają się być pozbawione sensu, o ile jest się świadomym tego, iż każdy gatunek muzyczny ma w sobie potencjał zmiany – inaczej stałby się martwy.
fot. Paweł JaNic Janicki
Podobnie jest z wykonawstwem. Wprawdzie wyróżnia się tzw. tradycyjne tango argentyńskie i tango nuevo, zapoczątkowane przez Astora Piazzolę, ale w przypadku tego gatunku mówienie o jakiejś ortodoksyjnej formie wydaje się o tyle wątpliwe, iż już na początku ubiegłego wieku był to taniec szczególny – nie miał ustalonych sztywno kroków, ale w dużej mierze bazował na improwizacji.
Można by powiedzieć, iż w takim razie był „tradycyjnie nietradycyjny”, otwarty na kreatywne interpretacje kolejnych grup muzycznych, kompozytorów, aranżerów, tancerzy i śpiewaków. Bywa jednak, podobnie jak w popie czy jazzie, iż standardy opracowane na nowo niczego istotnego nie wnoszą do oryginału, a choćby mogą ten oryginał wypaczyć. Nie każdy potrafi grać tango tak, jak czynią to muzycy Bandonegro.
Klasycznie nieklasycznie
Poznańska orkiestra tanga Bandonegro to czteroosobowy zespół instrumentalistów z zapleczem wykształcenia klasycznego. Jak sami mówią, studia na akademii muzycznej pozwoliły im wykorzystać zdobyte tam umiejętności w sztuce aranżacji i kompozycji (mają w swoim dorobku także dzieła autorskie).
fot. archiwum Bandonegro
I nie chodzi tylko o to, iż są twórcami utworów będących fuzją tanga i skrzypcowych pierwowzorów Henryka Wieniawskiego, ale o rzecz bardziej subtelną – zdolność do żonglowania elementami struktury gatunku, charakterystycznymi rytmami i motywami melodycznymi, świadome decyzje instrumentacyjne i kolorystyczne zróżnicowanie brzmienia. W tangach, milongach i walcach argentyńskich zachowują proporcje pomiędzy tradycyjnym kolorytem a kreatywnymi przetworzeniami.
Nurt tango nuevo zapoczątkowany przez wspomnianego już Piazzolę (notabene wyklinanego przez ortodoksyjną część środowiska za zdradę tradycji) realizuje się w muzyce Bandonegro w całej pełni. Improwizacja ma tu swoje ugruntowane miejsce i jest mocną stroną idiomu muzycznego zespołu, z jednej strony nawiązując do improwizacyjnych korzeni gatunku, z drugiej – przenosząc ten gatunek na poziom mogący zadowolić również koneserów muzyki klasycznej (zakładając, iż ów koneser nie odrzuca tego gatunku samego w sobie).
Kolory Buenos Aires
Tytuł świeżo wydanego albumu „Color Aires” można interpretować jako grę słów, odnoszącą się zarówno do Buenos Aires, jak i bardziej poetycko – do kolorów powietrza czy wiatru, co nawiązywałoby do nostalgicznego charakteru niektórych odmian tanga. Na poprzednim krążku „Hola Astor” (2019) muzycy Bandonegro włączyli do swoich aranżacji standardów i własnych kompozycji elementy jazzu i rocka, co nadało utworom niepowtarzalny charakter, wymykający się dotychczasowym klasyfikacjom.
fot. A. Słaboń
„Color Aires” to przede wszystkim zaproszenie do odkrywania całej gamy możliwości brzmieniowych tkwiących w standardach różnych podgatunków tanga. Kolorystyka brzmienia zespołu jest zaskakująco bogata, zważywszy na fakt, iż mamy tu czteroosobową obsadę.
Poszczególne utwory przedstawiane są w zróżnicowanej szacie kolorystycznej – arpeggia, glissanda, zmienna artykulacja, frenetyczne fragmenty przechodzące w nostalgiczne kantyleny dają wrażenie migotliwości świateł wielkiego Buenos Aires. Jest w tym życie ze wszystkimi jego sprzecznościami.
Gdyby Mrożek wiedział
A może gdyby Mrożek wiedział, jednak zostałby przy „La Cumparsicie”? Interpretacja ostatniej sceny „Tanga” polskiego dramaturga, uznająca końcowy taniec Edka i Eugeniusza za symbol zwycięstwa tego, co prymitywne, nie musi być jedyną słuszną.
fot. Pancewicz&Wysmyk
Podział na kulturę niską i wysoką nie przebiega wzdłuż linii gatunków i stylów muzycznych, czego dowodem są kiczowate wykonania przebojów muzyki klasycznej czy jazzowej, a z drugiej strony spora ilość dobrych aranżacji muzyki etnicznej, którą jeszcze tak niedawno uważano za coś gorszego. Można by powiedzieć: nieważne, jaką historię opowiadasz, ważne – jak.
Być może jednak Sławomir Mrożek użyłby tanga tak czy inaczej – nie jako symbolu kultury niskiej, ale dlatego, iż muzyka i figury tego tańca oddają dramatyczne napięcie między postaciami reprezentującymi różne środowiska. A może nie? Może gdyby pisał swój dramat dzisiaj, nazwałby go raczej „Disco polo”?
„Color Aires” (2022), wyk. zespół Bandonegro, wyd.: RecArt