Gdy usłyszała diagnozę, była przerażona. Bała się, iż "stanie się rośliną"

kobieta.gazeta.pl 1 miesiąc temu
Irena Santor przez wielu jest nazywana ikoną polskiej sceny muzycznej. Jej utwory do dziś cieszą się ogromną popularnością. W lipcu artystka skończy 91 lat i rzadko już występuje na scenie. Ostatnio podzieliła się z fanami pewną obawą.
Santor od 1959 roku działa na rynku muzycznym jako artystka solowa. Każdy zna takie przeboje jak "Powrócisz tu", "Tych lat nie odda nikt" czy "Już nie ma dzikich plaż". W 2021 roku Irena ogłosiła zakończenie kariery. Kilka miesięcy temu wróciła jednak do śpiewania i zorganizowała serię koncertów z okazji swoich 90. urodzin. Jej głos jest porównywany do brzmienia najlepszych skrzypiec Antoniego Stradivariusa.


REKLAMA


Zobacz wideo Album muzyczny, którego mógłbyś słuchać do końca życia to? [SONDA]


Co się stało z córką Ireny Santor? Artystka długo nie chciała o tym mówić
Życie nie oszczędzało piosenkarki. W 1959 roku urodziła córkę Sylwię, która zmarła po dwóch dniach. Przyczyną było zapalenie płuc. Dziewczynka nabawiła się go po tym, jak jedna z pielęgniarek otworzyła okno w sali, w której przebywała. To wydarzenie negatywnie wpłynęło na relację Ireny z mężem, w wyniku czego się rozstali. Dwa lata później Santor znów spotkał życiowy dramat. 5 listopada 1961 roku uległa wypadkowi samochodowemu. Kierowcą był pianista Jerzy Abratowski.


Auto wpadło w poślizg i uderzyło w drzewo. Zginęła żona Abratowskiego, Ludmiła Jakubczak. W 2000 roku u artystki wykryto nowotwór piersi. Na szczęście został zdiagnozowany we wczesnym stadium, dzięki czemu Santor udało się wyzdrowieć. - Pobiegłam na onkologię i powiedziałam mojej pani doktor: "Natychmiast proszę mi wszystko usunąć. Ja chcę żyć". Badajmy się za wszelką cenę. Rak to wyjątkowo szpetna sprawa - opowiadała w "Faktach po Faktach".


Irena Santor Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl


Irena Santor pokonała nowotwór. Skonfrontowała się z własnymi lękami
Irena Santor w niedawnej rozmowie z Beatą Biały w książce "Kobiece gadanie", której fragment opublikował portal zwierciadlo.pl, dyskutowała o szukaniu pozytywnych aspektów życia. - euforia jest moją przeciwwagą psychiczną, moim ratunkiem. Smutek mnie wyniszcza, odrzucam go instynktownie, jak organizm odrzuca truciznę. Nie znoszę go, gryzę się z nim. Tyle razy w życiu byłam smutna, przeszłam przez to. A jednak za każdym razem, kiedy ciemność mnie wciąga, wiem, iż muszę się wygrzebać. To niemal fizyczny wysiłek - wyznała Santor. Biały była pod wrażeniem optymizmu piosenkarki. - Trochę w życiu przeszłam. A wtedy wszystko wydaje się już tylko prostsze - mówiła artystka. Poruszyły również temat choroby.


- Wtedy świat się zawalił. Zrobiłam mammografię i okazało się, iż w jednej piersi jest jakiś mały guzek. Miałam się zgłosić po Wielkanocy. Zrobili wszystkie badania. Czekanie na wyniki to jest piekło - wspominała gwiazda. W tym trudnym czasie najbardziej przerażała ją jedna rzecz. - W chorobie boję się tylko tego, iż stanę się rośliną i nie będę wiedziała, kim jestem, przestanę rozumieć - przyznała. Odczuwa również lęk przed śmiercią. Trudno jej uwierzyć, iż po niej czeka na nas coś lepszego. - Bo ja mam kłopot z tą wiarą, iż będzie mi lepiej w raju, po śmierci. Dlatego jestem zdania, iż powinnam być jak najdłużej tu, na ziemi. Istnieć i cieszyć się życiem - podsumowała.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału