Maj roku 1968 we Francji – czas, w którym studenci i robotnicy Paryża postanowili sprzeciwić się władzy Charles’a de Gaulle’a, a tym samym kapitalizmowi i konserwatyzmowi swojego państwa. Pomimo iż protesty trwały wyłącznie dwa miesiące, stały się one istotnym powodem przetasowania politycznego i społecznego, które ukształtowało współczesną tożsamość Francji. W świat tego przełomowego wydarzenia przenosi nas film W ukryciu w reżyserii Lionela Baiera, stworzony na podstawie autobiograficznej powieści Christophe’a Boltanskiego. Autor ten, jako dziewięcioletni chłopiec, był biernym obserwatorem strajków – jego rodzice, zaangażowani działacze polityczni, oddali go w ich trakcie pod opiekę dziadków. To właśnie w ich mieszkania przyszło mu przeżywać ten przewrotowy moment w europejskiej świadomości XX wieku. Historia Francji, tworząca się w czasie rzeczywistym, kontrastuje tu z pamięcią i przeszłością własnej rodziny – a my, razem z bohaterem, zostajemy wciągnięci w zawiłą i niecodzienną kronikę pokoleniową.

W ukryciu przedstawia nam gamme wątków i postaci – od prababci bohatera, która całe dnie poświęca na palenie papierosów i wspominanie swojej młodości spędzonej w Odessie, przez dziadków dokumentalistów z ekscentrycznymi cechami, aż po wujka artystę próbującego prosperować w paryskim świecie sztuki. Wszystkie te wyraziste charaktery zamknięte zostają w domowym zaciszu, w którym muszą współgrać ze sobą. Daje to niesamowite pole gry dla aktorów, a wszyscy wywiązują się ze swojego zadania znakomicie. Dominique Reymond w roli babci skupia na sobie uwagę oszczędnym sposobem ekspresji, który jednocześnie pokazuje mnogość emocji, które się w niej gotują. Michel Blanc spełnia się znakomicie jako ciepły i potulny dziadek, który jednocześnie jest powiernikiem najmroczniejszych traum rodzinnych z okresu II wojny światowej. Każdy z aktorów wykonuje wspaniałą robotę. Warto wspomnieć o Ethanie Chimienti, który jak na dziecięcego aktora i tematykę poruszaną w filmie, wnosi dużo niewinności i naturalności do swojej roli. Jest on jednocześnie naszym przewodnikiem po świecie swojej zakręconej rodziny – i obydwa zadania wykonuje świetnie.
Pomimo znakomitej gry aktorskiej reszta elementów W ukryciu nie zasługuje aż na tak wysokie noty. Pod względem produkcyjnym budżetowość filmu jest widoczna. Mimo prób tworzenia jakiejś wyróżniającej estetyki tuszującej niższy budżet produkcja przypomina raczej miniseriale telewizyjne niż coś, co warto zobaczyć na dużym ekranie. Kolejnym problemem jest również tonacja historii. Komiczne scen rodzinnych konfrontowane są z historiami o traumie generacyjnej. Ma to sens pod względem fabularnym, gdyż z czasem kiedy główny bohater zagłębia się w historię rodziny, my również otrzymujemy coraz więcej mrocznych detali. Film jednak nie miesza tych elementów wystarczająco efektywnie. W dramatycznych momentach rzadko pozwala wybrzmieć emocjom, jakby twórcy nie wiedzieli, czy chcą stworzyć lekką komedię o ekscentrycznej rodzinie czy dramat o ich życiu. W rezultacie ani jedno, ani drugie nie nabiera wystarczającego rozpędu, aby móc jakoś wpłynąć na widza.

Mimo tych problemów W ukryciu to wciąż seans, który zasługuje na uwagę, chociażby z racji na poruszaną tematykę i świetny warsztat aktorski. Jest to nieoczywista historia o młodości, ale też starości; budowaniu przyszłości, jak i przeżywaniu przeszłości. Szczerość emocjonalna, która grzmi w tym filmie, sprawia, iż warto poświęcić mu półtorej godziny swojego czasu – choćby jeżeli nie wszystko gra w nim tak, jak powinno. Tak jak rodzina w nim przedstawiona, jest to film z niedoskonałościami, ale i z sercem.
Korekta: Oliwia Kramek