Weronika, no co ty tam grzebiesz? zawołał Mirek, gdy w końcu wyskoczyła z domu. Chodzili do tej samej klasy. Spóźnimy się do szkoły.
Mama nalała gorącej herbaty, mało się nie poparzyłam odparła Weronika, śmiejąc się. Czekałam, aż ostygnie. Nie spóźnimy się, niedaleko mamy.
Mirek i Weronika byli sąsiadami, dzielił ich tylko płot. Ich rodzice żyli w dobrych relacjach i czasem żartowali, iż fajnie by było, gdyby dzieci kiedyś się pobrały w końcu przyjaźnili się od kołyski.
Mirek był jedynakiem Tatiany i Krzysztofa. Matka duszą się za nim nie mogła dla niej był najpiękniejszy, najmądrzejszy i najgrzeczniejszy. I rzeczywiście taki wyrósł. Weronika zaś była skromna i cicha, ale złota rączka: potrafiła szyć, robić na drutach, a gdy matka była w pracy, gotowała obiady. Wiele nauczyła się od swojej mamy.
Właśnie Weronikę powinniśmy wziąć dla Mirka na żonę oznajmiła pewnego dnia Tatiana mężowi.
No jasne zaśmiał się Krzysztof. Jak się pobiorą, możemy płot rozebrać i żyć jak jedna rodzina.
W całej wiosce wydawało się oczywiste, iż Mirek i Weronika kiedyś staną na ślubnym kobiercu. Zawsze byli razem. Mirek lubił Weronikę, choć nie do szaleństwa, ale przyjaźń była mocna. Weronika też patrzyła na sąsiada z nadzieją.
W dziesiątej klasie do szkoły przyszła nowa uczennica Marianna. Mirek zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ciemnowłosa, z dołeczkiem w brodzie, ale z melancholią w oczach.
Marianna z matką Teodorą przyjechały do wioski z miasta. Smutek w jej oczach miał swoją przyczynę śmierć ojca. Utonął, ratując sąsiedniego chłopca, którego wypchnął na brzeg, ale sam nie dał rady wyjść. Później mówili, iż w tym momencie zawiodło go serce.
Po pogrzebie ukochanego ojca Marianna nie mogła patrzeć na tego chłopca. Wracał w jej myślach jak bumerang.
Mamo, tak bardzo tęsknię za tatą, iż czasem aż brakuje mi tchu. I nie mogę znieść widoku tamtego choćby nie potrafiła wymówić jego imienia.
Teodora też nie mogła znieść wspomnień. Wynajęła mieszkanie w mieście, a przez ogłoszenie znalazła mały domek na wsi, kupiła go i wyjechała z córką, by zostawić tragedię za sobą.
Weronika zaprzyjaźniła się z Marianną, a gdy poznała jej historię, szczerze współczuła. Widziała, iż Mirek się zakochał, ale nie miała do nich żalu.
Czas mijał. Mirek zaczął spotykać się z Marianną, ale jego miłość nie ucieszyła matki.
Mirku, nieładnie oszukiwać Weronikę. Przecież od dziecka jesteście razem, a tu jakaś przyjezdna odbiera ci rozum. Weronika będzie dobrą żoną, a ta Marianna? Skąd w ogóle jest? Pewnie choćby garnka nie potrafi zagrzać, a Weronika to już gotowa gospodyni.
Mamo, choćby jej nie znasz. Poza tym Weronika wie, iż nic jej nie obiecywałem. To ty wymyśliłaś nasz ślub.
Krzysztof milczał, ale gdy żona naciskała na syna, w końcu się wtrącił:
Tatiana, daj chłopakowi żyć. Sam zdecyduje, kogo poślubi. To jego życie.
Sam? Zrujnuje sobie życie z tą przybłędą, a ty mówisz, jakby to nie był twój syn! To wszystko przez twoją matkę, która ci mózgi wyprała!
Od lat Krzysztof był zmęczony konfliktem między swoją matką a Tatianą. Od początku teściowa nie zaakceptowała synowej, i tak już zostało. choćby raz powiedziała, iż wnuk wcale nie przypomina jej syna. Dlatego Krzysztof nie wtrącał się w życie Mirka by nie zostać znowu winowajcą.
Po maturze Mirek i Marianna postanowili się pobrać. Ojciec radził, by się nie śpieszyli, ale Mirek się wściekł.
Tato, zostawcie mnie w spokoju. Kochamy się. Tylko z Marianną będę naprawdę szczęśliwy.
Wiedział, iż przy matce lepiej nie zaczynać tej rozmowy, więc postanowił działać po swojemu. Z Marianną złożyli papiery w urzędzie i miesiąc później cicho się pobrali. Wrócili jako małżeństwo, stawiając wszystkich przed faktem dokonanym.
Tatiana rozpętała burzę:
Nie pozwolę, żeby ta przyjezdna przekroczyła próg mojego domu! i wiele innych rzeczy, których lepiej nie powtarzać.
Mirek spakował rzeczy i wyprowadził się do domu Teodory. Teściowa i zięć dogadywali się znakomicie. Z rodzicami zerwał kontakt choćby na wojskową komendę nie zaprosił.
Mirku, przyjadę na twoją przysięgę obiecała żona, a on tylko się uśmiechał. Naprawdę ją kochał.
Marianna dotrzymała słowa przyjechała, tym bardziej iż służył niedaleko, w sąsiednim województwie.
Mirku, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko szepnęła wtedy.
Był jeszcze szczęśliwszy. choćby napisał o tym rodzicom, ale ci nie odpowiedzieli. Gdy urodził się syn, Marianna była zła, iż teściowa nie chce uznać ani jej, ani dziecka. Omijała dom Tatiany szerokim łukiem.
Czas mijał. Michał wrócił z wojska. Po drodze wpadł do rodziców Teodora mieszkała na drugim końcu wsi. Tęsknił, myślał, iż oni też.
O, synku! powitała go matka czule. Wróciłeś! Chodź, usiądź, ojciec w pracy.
Nalała mu kieliszek, potem drugi. Michał, który nigdy nie pił, a tu jeszcze po drodze, nie mógł odmówić. Gdy już się zachwiał, Tatiana zaczęła rozmowę.
Synku, okazuje się, iż ten chłopiec to nie twój. Marianna cię oszukała. Jak tylko wyjechałeś, do Teodory przyjeżdżał jakiś młody chłopak. Ludzie mówili, iż to kuzyn, ale ja im nie wierzę. Mieszkał u nich kilka dni.
Mamo, co ty pleciesz?! warknął syn.
Mówię, iż twój syn wcale nie jest do ciebie podobny. A do tamtego chłopaka tak.
Na trzeźwo Michał nigdy by w to nie uwierzył, ale matka była sprytna. Wiedziała, jak podsunąć mu swoje kłamstwa.
Gości przyjmowali? Beze mnie? wściekł się, sięgnął po ojca broń i wybiegł z domu.
Tatiana pognała za nim, przerażona, iż doprowadziła do tragedii. Gdy wpadła do domu synowMichał z Marianną i synem zostali w Sosenkowie, gdzie odnalazł spokój i prawdziwe szczęście, a jego matka nigdy już nie przeprosiła i nie zobaczyła wnuka.