Gdy "Pershing" wracał z wyścigów, musiał tu wejść. "Baszta" wygląda niczym z horroru

wiadomosci.onet.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Andrzej Kolikowski Pershing, ruiny restauracji Baszta


"Baszta" jeszcze kilkadziesiąt lat temu zachwycała wyglądem, tętniła życiem i była dumą Warszawy. To właśnie ta restauracja gościła w swoich progach m.in. Neila Armstronga oraz Jane Fondę. Lokal w tej chwili jest ruiną, który straszy, a jedyne osoby, które przyciąga, to wandale malujący po ścianach czy wybijający szyby w oknach. Kultowa "Baszta" początkowo była ulubioną restauracją dygnitarzy i elit w czasach PRL-u, a następnie miejscem spotkań gangsterów. To nie przypadek, iż cieszyła się szczególną sympatią króla mafii, czyli "Pershinga", który lubił tu obstawiać wyniki wyścigów konnych.
Idź do oryginalnego materiału