Galant w epicentrum

kulturaupodstaw.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. Reinhard Wilting


Sebastian Gabryel: Z muzyką dawną jest pan związany już od wielu lat. Na pierwszy rzut oka ten termin może wydawać się zrozumiały, ale mówiąc o muzyce dawnej, ściśle mówimy o…?

Aureliusz Goliński*: Był czas, kiedy zaciekle dyskutowano, gdzie są granice tzw. muzyki dawnej. Dziś chyba nikt nie ma już wątpliwości, iż zaliczamy do niej te dzieła, które powstały w czasach innej estetyki muzycznej niż dzisiejsza. Ta natomiast zmienia się znacznie szybciej, niż podpowiada nam intuicja…

SG: Co więc przede wszystkim jest największą różnicą pomiędzy muzyką współczesną z ubiegłego i obecnego wieku, a tą z poprzednich epok?

AG: To nie jest łatwe pytanie. Z całą pewnością każdy z muzyków mógłby znaleźć inne cechy. Dla mnie późny barok i tzw. klasycyzm, albo inaczej wiek oświecenia, to czas niezwykłej wręcz integracji poezji i muzyki. Chyba nigdy wcześniej i nigdy później ten związek nie był tak silny. Ten czynnik prowokuje mnie do innego czytania muzyki, ale także do innego widzenia poezji, w której warstwa semantyczna schodzi na drugi plan.

SG: Fryderyk Chopin napisał, iż „Nie ma nic gorszego niż muzyka bez ukrytego znaczenia”. Pan tych znaczeń ukrytych w dawnych językach dźwiękowych nieustannie poszukuje. Jakie odkrycia i ekscytacje temu towarzyszą?

Arte dei Suonatori, fot. materiały prasowe

AG: Dotknął pan tej części warsztatu muzyka, która napędza mnie najsilniej. Całkiem niedawno dopadła mnie refleksja wskazująca na fakt, iż bez tego czynnika poszukiwania znaczeń i stałego pogłębiania tych poszukiwań w dziełach kompozytorów minionych epok, prawdopodobnie choćby nie byłbym dziś muzykiem.

SG: Nie po raz pierwszy został pan doceniony przez Marszałka Województwa Wielkopolskiego. W tym roku otrzymał pan stypendium, które przeznaczy na nagranie i wydanie płyty, na której znajdą się kompozycje w stylu galant. W moim rozumieniu to muzyka pomiędzy barokiem a klasycyzmem. Kim byli jej najwięksi wirtuozi? I czym najbardziej wyróżniał się ten styl?

AG: Styl galant w zasadzie wypełnia cały wiek oświecenia. zwykle słuchając Mozarta czy Haydna, myślimy o epoce klasycznej w historii muzyki. Rzadko jednak kojarzymy ich dzieła ze stylem komponowania zwanym galant, a przecież to jego schematy wypełniają te wszystkie genialne dzieła muzyki klasycznej. To one stały się pomostem pomiędzy epoką baroku a klasycyzmu w tej dziedzinie sztuki. Co więcej, założenia tego stylu są w dużym stopniu odpowiedzialne za tak silne zbliżenie muzyki do poezji.

Aureliusz Goliński, fot. materiały prasowe

SG: Projekt jest ściśle związany z pracą badawczą, jaką pan wykonuje. Na czym się pan i jak wygląda proces przekuwania tej teorii na praktykę, której rezultaty znajdziemy na płycie?

AG: Dobrze, idźmy więc bardziej w głąb założeń stylu galant. Bazowym punktem jego manifestu jest prostota – odejście od ciężkiej, skomplikowanej faktury polifonicznej. Zresztą w swojej początkowej fazie barok również szukał uproszczeń fakturalnych dla wydobycia retoryczności dźwiękowej wypowiedzi.

W tym kontekście nie możemy wykluczyć, iż styl galant jest emanacją tej samej potrzeby uwypuklenia ludzkich emocji.

To „nowe podejście” proponuje jednak większe rozwarstwienie faktury. W osiemnastowiecznych partyturach coraz częściej zauważamy nie tylko wyraźne fragmenty melodyczne i towarzyszący im bas, ale także warstwę tworzącą teksturę. Warstwa ta w dużym stopniu odpowiedzialna jest za nadawanie koloru i charakteru fragmentowi narracji prowadzonej w głosie bądź głosach melodycznych. Przy okazji eksperymentowanie w ramach tej funkcji daje kompozytorowi szansę na wykorzystanie idiomu poszczególnych instrumentów. Warstwa basowa zmienia się istotnie poprzez jej urytmizowanie, co silnie uwypukla jej funkcję metryczną – poprawną akcentuację, okresowość.

Ten zabieg jest szczególny, gdyż daje większą wolność interpretacji warstwom melodycznym i narracyjnym.

To ten aspekt jest być może najtrudniejszy do przyswojenia przez dzisiejszych muzyków, a tym samym i najbardziej pociągający. Jest on również przedmiotem głębokiego zainteresowania muzyków Arte dei Suonatori i wyznacza kolejne etapy procesu odkrywania dzieł tej fascynującej epoki w historii muzyki.

Arte dei Suonatori, fot. materiały prasowe

SG: Skoro już o Arte dei Suonatori mowa – wspólnie z żoną swoją orkiestrę założył pan w 1993 roku, a więc ponad trzydzieści lat temu. Czy ta początkowa myśl, jaka towarzyszyła wam podczas jej powstawania, z biegiem czasu ewoluowała czy może pozostała niezmienna?

AG: Ewoluowała, i to znacząco. Te trzydzieści lat temu byliśmy wręcz zachwyceni wolnością podejścia do dzieł epok minionych. Istotną wartością było też odmienne brzmienie, jakie kreowaliśmy w stosunku do tradycyjnych wykonań. Dziś znacznie bardziej skupiamy się na estetyce samych kompozycji. To ona decyduje o zastosowanych technikach gry i sposobie interpretacji partytury. Staramy się przede wszystkim dobrze zrozumieć treść partytury, a dopiero później przystępujemy do interpretacji odkrytego w niej tekstu. Dzięki takiej zmianie perspektywy dostrzegamy jeszcze większy potencjał jakościowy w dziełach posiadających silną tradycję wykonawczą, nie wspominając już o muzyce niesłusznie zapomnianej, której odkrywanie jest nieodłącznym elementem tego procesu.

SG: Arte dei Suonatori stoi za wieloma festiwalami muzyki dawnej – nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Które z projektów, jakie przez ostatnie trzy dekady realizowaliście, dały wam największą satysfakcję?

Aureliusz Goliński i Marta Gawlas fot. Zrobię Ci Zdjęcie, Jak Grasz Na Instrumencie

AG: W historii zespołu było kilka takich kamieni milowych, ale teraz skupię się tylko na tych czysto muzycznych, artystycznych. Rozpocznę od owocu spotkania ze skrzypaczką Rachel Podger. Nagranie pełnego cyklu koncertów skrzypcowych zatytułowanego „La Stravaganza” Antonio Vivaldiego kończyło dla nas epokę rockowego podejścia do muzyki baroku.

Współpraca z Martinem Gesterem, francuskim organistą, klawesynistą i dyrygentem, ukształtowała naszą filozofię podejścia do muzyki.

Jestem przekonany, iż bez tej niezwykłej relacji nie byłoby takiego Arte, jakim jest dzisiaj. A miłość do stylu galant rozpoczyna się od intensywnej współpracy z polskim, absolutnie genialnym klawesynistą Marcinem Świątkiewiczem, który dziś jest szefem artystycznym większości przedsięwzięć naszego zespołu. Dwa lata wspólnych przygotowań do nagrania kompletu wybitnych koncertów klawesynowych Johanna Gottfrieda Muthela otworzyło nam oczy na takie rozumienie muzyki, którego wcześniej nie doświadczyliśmy. W konsekwencji styl galant do dziś jest idiomem estetycznym Arte dei Suonatori.

Natomiast doznanie tego, czym jest poetyka muzyczna zawdzięczamy spotkaniu z Katarzyną Drogosz, pianistką, która uczyniła z fortepianu najdoskonalszy instrument do wyrażania tego, co w nas najszlachetniejsze.

Nie możemy zapomnieć o tym, iż żaden z tych kamieni nie pojawiłby się w naszym doświadczeniu, gdyby nie zaangażowanie każdego z muzyków tworzących ten wyjątkowy zespół. Nie umiem wyrazić ogromu mojej wdzięczności za ich oddanie celowi, jakim jest muzyka.

SG: Co jeszcze pozostało niezrealizowane, niespełnione, a co może wydarzyć się w ramach działalności orkiestry w ciągu najbliższych lat?

AG: Co do bliższych i dalszych planów oraz marzeń, mam wrażenie, iż jest ich teraz więcej niż kiedykolwiek, a wszystkie są ściśle powiązane z wcześniej wymienionymi przeze mnie artystami, a także innymi instrumentalistami i śpiewakami, którzy otwierają nowe obszary repertuarowe. Galant jest w epicentrum naszego muzycznego świata. Idą za tym kolejne etapy rozpoznawania jego języka. Jednym z kamieni milowych na tej drodze może stać się głębokie wniknięcie w melodramę – formę muzyczno-dramatyczną popularną bardzo krótko w drugiej połowie XVIII wieku. Ale proszę pozwolić mi nie rozwijać już tego wątku – myślę, iż już niedługo nadejdzie czas na rozbudowany opis i tego etapu naszych działań.

*Aureliusz Goliński – skrzypek, którego muzyka dawna nieustannie inspiruje do twórczych poszukiwań. Już w okresie studiów w Akademii Muzycznej w Poznaniu założył zespół Dankwart Consort, a kilka lat później – wraz z żoną Ewą – powołał do życia formację Arte dei Suonatori, której jest dyrektorem artystycznym i koncertmistrzem. W 1998 roku, wspólnie z grupą muzyków i muzykologów skupionych wokół zespołu, zapoczątkował cykl regularnych koncertów z udziałem najwybitniejszych artystów z całego świata, zatytułowany „Muzyka Dawna – Persona Grata”. Od tego czasu orkiestra stała się inicjatorem i gospodarzem sześciu festiwali muzyki dawnej w Polsce oraz festiwalu w Kopenhadze. Jako koncertmistrz, solista i kameralista ma w swoim dorobku liczne koncerty z towarzyszeniem Arte dei Suonatori. Wspomniane projekty, obejmujące zarówno dzieła orkiestrowe, jak i kameralne, były prezentowane w całej Europie i Stanach Zjednoczonych. Z zamiłowaniem oddaje się również działalności pedagogicznej, prowadząc klasę skrzypiec barokowych i muzyki kameralnej w Duńskiej Królewskiej Akademii Muzycznej. W charakterze wykładowcy jest także zapraszany do udziału w kursach i warsztatach poświęconych zagadnieniom muzyki dawnej.

Idź do oryginalnego materiału