"FUBAR" sprawdza, czy Arnold Schwarzenegger jest w stanie oszukać czas – recenzja serialu Netfliksa

serialowa.pl 1 rok temu

„FUBAR” to pierwsza duża rola Arnolda Schwarzeneggera w serialu. Czy dla gwiazdora kina akcji będzie to okazja, by pokazać coś nowego, czy raczej odciąć kilka kuponów?

„FUBAR” to nowy serial akcji od Netfliksa, za którą odpowiada Nick Santora specjalista od przepełnionych testosteronem seriali, jak „Reacher” czy „Skorpion”. Najnowsza produkcja, jaka wyszła spod jego ręki, to zarazem pierwszy serial, w którym główną rolę zagrał Arnold Schwarzenegger. Czy odtwórca kultowej roli Terminatora może, u schyłku swojej kariery, pokazać jeszcze coś świeżego? Od razu odpowiem – nie. Czy zatem potrafi chociaż dobrze odtwarzać to, z czego znamy go najlepiej? Tu odpowiedź jest już ciut bardziej skomplikowana.

FUBAR – o czym jest serial akcji ze Schwarzeneggerem?

Luke Brunner (Schwarzenegger) to prawdziwa legenda CIA – agent, który mimo upływających lat wciąż świetnie radzi sobie z kolejnymi wyzwaniami, jakie stawia przed nim praca w agencji. To także człowiek, którego kariera kosztowała życie rodzinne. Jego relacje z dziećmi tylko na pierwszy rzut oka wydają się udane, a na dodatek była żona (Fabiana Udenio, „Jane the Virgin”) związała się z Donniem (Andy Buckley, „The Office”) – facetem, którego Luke z wielu powodów nie znosi. To jednak dopiero początek, bo już za chwilę życie rodzinne głównego bohatera skomplikuje się jeszcze bardziej.

„FUBAR” (Fot. Netflix)

Wszystko wywróci się do góry nogami, gdy Luke dowie się, iż jego córka, Emma (Monica Barbaro, „Top Gun: Maverick”) również pracuje dla CIA. Dowie się tego w najmniej sprzyjającym momencie – podczas wykonywania misji mającej na celu powstrzymanie Boro (Gabriel Luna, „The Last of Us”) – groźnego terrorysty, z którym łączy Luke’a skomplikowana przeszłość. Gdy drogi ojca i córki skrzyżują się, oboje będą musieli nauczyć się współpracować i poznać na nowo, bo okaże się, iż do tej pory nie wiedzieli o sobie zbyt wiele.

Oczywiście nie będzie to łatwe, bo Emma ma swojemu ojcu wiele za złe, w tym zaniedbywanie rodziny oraz okłamywanie jej na temat swojej pracy. Ten z kolei nie chce lub nie potrafi przyjąć do wiadomości, iż jako rodzic i mąż popełnił wiele błędów, które odbiły się na całej rodzinie. W takiej atmosferze bohaterowie będą musieli nauczyć się współpracować – co oczywiście nie będzie łatwe, ale konieczne, bo tylko we dwójkę są w stanie uchronić świat od katastrofy.

FUBAR to Arnold Schwarzenegger w słabej formie

Tytuł „FUBAR” to skrót od wyrażenia „F*cked Up Beyond All Repair/Recognition” i tak w uproszczeniu można byłoby określić relację Luke’a i Emmy. Serial Netfliksa polega właśnie na konflikcie ojca i córki – dwojga ludzi niezwykle do siebie podobnych, ale nie chcących tego przyznać. Ich relacja ma napędzać fabułę serialu – Emma będzie miała problem, by wybaczyć ojcu wszystkie kłamstwa i nieobecności. A nie pomoże w tym fakt, iż bohater Schwarzeneggera to prawdziwy samiec alfa, który wciąż próbuje narzucać córce swoje zdanie i nie będzie potrafił pogodzić się z tym, iż ta jest dorosłą, niezależną kobietą. Mamy więc motyw, który świetnie znamy z wielu rodzinnych komedii, nie ma wymyślania koła na nowo, można jedynie liczyć na umiejętnie ogrywanie oklepanych schematów. Niestety, na tym, i nie tylko na tym, polu „FUBAR” ponosi porażkę.

„FUBAR” (Fot. Netflix)

Z założenia serial Netfliksa miał być mieszanką gatunków – komedią szpiegowską, która i pozwoli nam się zaśmiać, i emocjonować. Niestety, historia mająca potencjał co najwyżej na to, by zrobić z niej przyzwoity dwugodzinny film, została rozciągnięta do ośmiu, trwających zawsze niemal godzinę odcinków. Tym samym „FUBAR” nie jest ani zabawny, ani emocjonujący. Jest najzwyczajniej w świecie nudny, a napisy końcowe odcinka są zwykle prawdziwym wybawieniem. Szkoda, bo pewne elementy produkcji mimo wszystko pokazują, iż był w niej jakiś potencjał – ten został jednak zaprzepaszczony jeszcze na długo przed wejściem ekipy na plan.

Twórcy serialu nie potrafią się zdecydować, czy mocniej stawiać akcent na komedię rodzinną, czy na komedię szpiegowską. Ostatecznie próbują łączyć jedno z drugim, a szkoda. Gdyby tylko wątki rodzinne ograniczyć do relacji ojciec – córka, nie mieszać w to wszystko byłej żony i jej nowego partnera, coś mogłoby z tego wyjść. Na pewno byłoby to z korzyścią dla serialu, bo jego sceny akcji są zwykle jego najmocniejszą stroną. I nie jest to zasługa Arnolda Schwarzeneggera – ten przez większość czasu jest w słabej formie i razem z twórcami na wszelkie sposoby próbuje ukryć, iż lata już nie te. Gdy trzeba komuś przywalić, zastrzelić czy zatrzymać pędzący pociąg, to gwiazda Moniki Barbaro świeci najjaśniej, zostawiając leciwego aktora daleko w tyle.

FUBAR – czy warto oglądać serial akcji Netfliksa?

Znacznie lepiej Schwarzenegger radzi sobie, co może być zaskoczeniem, w scenach komediowych. Tu jednak pojawia się pewien problem – te zdecydowanie zbyt rzadko są autentycznie zabawne. Zbyt dużo tu żenujących dialogów, których poziom przypomina raczej najsłabsze buddy movies niż dobre komedie. Scena, w której bohaterowie muszą udać się razem na terapię, gdzie korzystają z kukiełek, na długo pozostanie w mojej pamięci. I to nie z dobrych powodów. Po tak żenujących momentach próby uderzania w poważniejsze tony, które raz za razem zdarzają się serialowi Netfliksa, wyglądają zupełnie nieautentycznie, przez co widz ma do nich stosunek ambiwalentny.

„FUBAR” (Fot. Netflix)

Serialu nie ratuje kiepski drugi plan, wypełniony postaciami, z których każda zdaje się mieć przypisaną jedną cechę osobowości. Z kolei główny czarny charakter serialu – grany przez Gabriela Lunę Boro – może i jest nieco pokręcony i karykaturalny, jak powinien wyglądać antagonista w komedii szpiegowskiej, ale scenarzyści zbyt łatwo o nim zapominają. A razem z nimi widzowie. To tylko jeden z symptomów choroby, na jaką cierpi serial Netfliksa – skoro już na równi traktuje wątek zawodowy i rodzinny, powinien poszukać między nimi balansu. Tymczasem popchnięcie jednego z nich do przodu zwykle odbywa się kosztem porzucenia drugiego. Inna rzecz, iż – jak wspomniałem już wcześniej – wątek rodzinny najlepiej byłoby ograniczyć jedynie do relacji Luke’a i Emmy. Nie ma nic fajnego w oglądaniu dorosłego faceta, który nie potrafi zrozumieć, iż jego była żona mogła wybrać na partnera kogoś, kto nie jest jego zdaniem wystarczająco męski.

„FUBAR” finalnie jest serialem, który lepiej, by nigdy nie ujrzał światła dziennego. Choć zapowiedzi obiecywały produkcję wypełnioną akcją, ostatecznie dostaliśmy twór ze wszech miar nudny i na dodatek rzadko kiedy śmieszny. Fakt, iż Netflix ściągnął do swojego serialu Arnolda Schwarzeneggera, mógłby być wabikiem na widza w latach 90. Mamy jednak rok 2023, świat poszedł do przodu, a „FUBAR”, zdaje się, utknął w czasie. Gdybym miał znaleźć jeden element, który udał się w tym serialu bez żadnego „ale”, powiedziałbym, iż to właśnie Monica Barbaro. Wielka szkoda więc, iż jej występ pozostanie prawdopodobnie w cieniu podstarzałego gwiazdora, który próbuje oszukać czas i żeruje na sentymentach widzów.

FUBAR jest dostępny w serwisie Netflix

Idź do oryginalnego materiału