Niektórzy nie dowierzają, jak skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się Friz i grupa influencerów, która wzięła udział w 6. odcinku internetowego programu "Challenger".
Wymyślili sobie zadanie: musieli jak najdłużej wysiedzieć w bali wypełnionej kostkami lodu. A to wszystko dla nagrody pieniężnej (250 tys. złotych), którą miał otrzymać najwytrwalszy.
Doszło jednak do przerażających scen. Po godzinie Friz stracił czucie w nogach i nie mógł się ruszyć. Z kolei Jay Dąbrowski miał objawy hipotermii: silne dreszcze i ból. Było słychać przeraźliwe krzyki mężczyzn. Ratownicy medyczni robili, co mogli, aby im pomóc. To wyzwanie mogło skończyć się tragedią.
Do dziś niektórym doskwierają przykre skutki. – Mam uszkodzone nerwy w stopach. Od półtora miesiąca mam dwa palce zdrętwiałe. Mam mrowienie 24/7 w obu największych palcach. Do tego uszkodziły mi się wszystkie nerwy w dłoniach. Wyczuwam wszystkie materiały inaczej: bluzę, podkładkę od myszki, wszystko czuję inaczej, bo mam poniszczone końcówki nerwów – ujawnił Dominik Stokłosa.
Suchej nitki na takiej postawie influencerów nie zostawili widzowie. Z kolei Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych nazwał ich "zabawę patologiczną". I wskazał, iż zgłosi zawiadomienie o podejrzeniu popełnia przestępstwa do adekwatnej miejscowo prokuratury.
Natomiast Karolina Korwin-Piotrowska na Instagramie zwróciła uwagę na pewną kwestię: "Czy ktoś kontroluje tego typu challenge? Czy byle patologia może sobie to robić i filmować, zarabiać na tym? I czy ktoś mi wytłumaczy, czym to się różni od patologii we freak fightach? Poświęciłam kawałek życia, żeby to zobaczyć. I naprawdę pytam, kto na to pozwala i to kontroluje".
W sprawie głos zabrał prawnik Marcin Kruszewski, znany na TikToku z profilu pod nazwą "Prawo Marcina". Jego zdaniem Frizowi nic nie grozi za to, co wydarzyło się na planie show.
Pytania z "Awantury o kasę" wzbudzają skrajne emocje. Sprawdź, jak poszłoby ci w teleturnieju [QUIZ]
– Zdecydowanie jestem przeciwnikiem pokazywania takich niebezpiecznych akcji. Program w tym przypadku poszedł w złą stronę [...] Ale moim zdaniem żadnych zarzutów w tym przypadku nie usłyszy. Po pierwsze brali w tym udział ochotnicy. Po drugie na miejscu była pomoc medyczna – stwierdził.
– Miejmy nadzieję, iż z tego niefortunnego odcinka wyjdzie przynajmniej, iż dzieciaki będą wiedzieć, iż do zimnej wody bez przygotowania się nie wchodzi – podkreślił na koniec Marcin Kruszewski.