Frankie Freako przyjmuje godne Oscara podejście do głupkowatego terroru gremlinów

cyberfeed.pl 9 godzin temu


Nakręcenie świetnego filmu to nie lada wyzwanie. Jednak nakręcenie świetnego „złego” filmu jest większym wyzwaniem. Steven Kostanski uczynił ze swojego wielkiego złego filmu swoją wizytówkę: nikt nie zamienia śmieci w skarb tak jak kanadyjski makijażysta FX, który został reżyserem, którego umiejętności wykraczania poza pastisz i rozciągania niezależnych budżetów w pełnowymiarowy spektakl w filmach takich jak Manborgu I PG: Psycho Goreman powinien umieścić go w lidze z takimi jak Pizza Lukrecyjna reżyser Paul Thomas Anderson. To się jednak nigdy nie stanie – masy nie szanują sera!!

I to jest w porządku. Ale dla tych, którzy zrozumieją: najnowszy film Kostanskiego, Frankie Freakoto kolejna pokręcona odyseja głupkowata, pełna marionetek, śluzu i FREEEEAAAKO-OUT, CZŁOWIEKU. Rok 2024 niekoniecznie jest idealnym momentem na mashup Ghoulie I Dzieci z kubła na śmieci z domieszką komedii o nieudanych imprezach z lat 80., ale w swojej komedii-horrorze w stylu retro Kostański sugeruje, iż może to zawsze odpowiedni moment na coś w tym stylu. jeżeli Beetlejuice uda się powrócić w 2024 roku, w sercach kinomanów znajdzie się miejsce dla Frankiego Freako, złośliwego gremlina w skórzanej kurtce, który uwielbia tańczyć i miażdżyć puszki napoju gazowanego Fart.

Frankie Freako W roli Conora, klasycznego yuppiego z lat 80., którego życie w biurze tak mocno przygnębia, iż ​​nie jest w stanie zaspokoić potrzeb seksualnych swojej żony rzeźbiarki Kristiny (Kristy Wordsworth), występuje stały bywalca Kostanskiego, Conor Sweeney. Kiedy Kristina wyjeżdża z miasta do weekendowej pracy, krnąbrny schlub po cichu postanawia zostać w domu i odkurzać półkę z płytami CD. Plany te przerywa hipnotyzująca reklama usług niejakiego Frankie Freako. Wiedząc w głębi duszy, iż potrzebuje wstrząsu w postaci samozwańczego „króla imprezy”, Conor wzywa Frankiego prostym telefonem pod numer 1-900 i natychmiast żałuje swojej decyzji. Wraz z dwoma innymi dziwakami, kowbojką Dottie Dunko i Boinkiem Bardo, który nie mówi nic poza „Sha-ba-doo!”, Frankie sieje spustoszenie w domu Conora w przedłużającym się szaleństwie, które Kostanski inscenizuje niczym film akcji na żywo Whac-a-Mole.

Kostańskiemu wystarczyło riffowanie Zwierzęta i euforii złego dialogu z horroru Frankie Freako. Sweeney powala rytmem każdego chujowego aktora, na którym się wyśmiewano Tajemniczy Teatr Nauki 3000a scenariusz Kostanskiego zaskakuje go wartkimi jękami jednowierszówkami, które wywołują śmiech wytrawnej publiczności. Scenografia szalejących dziwaków jest jednocześnie znajoma i niezwykła: gdy dom Conora zostaje zniszczony, każdy fragment wulgarnych wulgaryzmów namalowanych graffiti lub zniszczonych obrazów ściennych wydaje się idealnie umieszczony i ma swój charakter. Choć dbałość Wesa Andersona o szczegóły jest łatwiejsza do zauważenia, Frankie Freako Zespołowi projektantów produkcji w równym stopniu zależy na olśniewaniu widzów każdą klatką.

Ale Kostański nie zadowala się jednonutowym, 90-minutowym żartem. Po chwili ścigania dziwaków z pistoletu Conor otrzymuje istotną lekcję na temat tego, dlaczego dziwaki są tak cholernie dziwaczne — i niedługo zostaje przeniesiony do Freakworld, aby stawić czoła Freaklordowi Munchowi i jego batalionowi mechanicznych dziwaków. Dzięki połączeniu lo-fi CG i groteskowych lateksowych kreacji, Kostanski wysyła Conora przez Freakworld, kreskówkowy koszmar, który przypomina ożywioną animację Ralpha Bakshiego. Tło wydaje się brudne i żywe, w sposób, w jaki filmy o budżecie 10–20 razy większym (mówiąc o Sok z żuka Sok z żuka…) nigdy tego nie rób.

To rzemiosło w połączeniu z zawodzącą gitarą i odrobiną budowania świata podnosi poziom Frankie Freako z czystej parodii w hybrydowy podgatunek o prawdziwych wartościach, które w zasadzie należą do Kostańskiego. W czasach, gdy horror może wydawać się wysypiskiem taniej pracy dla dyrektora studia, a próby naginania gatunków mogą mieć mniej biznesowy sens, ekscytujące jest obserwowanie reżysera takiego jak Konstanski, który bankrutuje na absurdalnym poziomie i traktuje egzekucję równie poważnie jak Ridley Scott w epopei historycznej.

W pewnym sensie jest to sposób Frankiego Freako: żadnych półśrodków. Tylko dziwaczne środki.

Frankie Freako debiutuje w kinach 4 października.



Source link

Idź do oryginalnego materiału