Prezentuje ona twórczość przedwojennego mieszkańca miasta, który do Nowego Tomyśla przybył w 1925 roku. 43 pastelowe prace wykonane kredką i jedna akwarela, obrazują głównie miejsca odwiedzane przez artystę. Pojawiają się wśród nich również prace portretowe.
Artystycznie nie stanowią zbioru wybitnego czy unikatowego. Mają jednak wartość o wiele większą.
Przygotowanie tekstu związanego z prezentacją kolejnej nowotomyskiej rodziny, przez przypadek ujawniło ów zbiór. Od razu pojawiła się decyzja o jego upublicznieniu. Po kilkudziesięciu latach od śmierci autora, wydarzenie to stało się okazją do nie tylko przypomnienia postaci Satkowskiego, ale przede wszystkim sposobnością do przywrócenia pamięci o nim, a w szerszym kontekście pozwoliło na wypełnienie pewnej luki, która istniała w dziejach i oglądzie miasta.
Życie artystyczne w każdej społeczności jest elementem dopełniającym całości wyrazu tej grupy. W kontekście Nowego Tomyśla aspekt ten pozostawał pewnym obszarem spod znaku terra incognita. Dla miasta o tak zróżnicowanej tradycji kulturowej i konfesyjnej, tak mocno naznaczonego ustawicznym przemieszczaniem się jego mieszkańców i ciągłą wymianą populacyjną, poznanie z natury rzeczy płynnej historii, jest nie dość iż trudne, to w wielu przypadkach wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Tym bardziej w przypadku braku pasjonatów, którzy misję pielęgnacji pamięci o tym „tu i teraz” Wielkopolski tratują poważnie.
Franciszek Satkowski, Portret Józef Piłsudskiego. Fot. Grażyna Matuszak
W odniesieniu do Satkowskiego stało się inaczej za sprawą ocalenia i przywrócenia pamięci o nim, co stało się wielkim osiągnięciem Damiana Rożka-Pawłowskiego. Wystawa wpisuje się nie tylko we wzorcowe działania biblioteki, która od lat stanowi naturalne centrum życia kulturalnego miasta, ale również we współczesne model związane z budowaniem pamięci i tożsamości społeczności lokalnych, osadzając je w szerszym kontekście regionu.
Tego rodzaju prac jest przez cały czas zbyt mało, niemniej jednak inicjatywy jak nowotomyska wystawa, są potwierdzeniem aktualności tego zapotrzebowania, a co najważniejsze – możliwości wypełnienia luk w zbiorowej pamięci wielu zakątków Wielkopolski.
Emilian Prałat: To, iż tak duża liczba prac przetrwała do naszych czasów, jest pewnym ewenementem, zwłaszcza z perspektywy mniejszych miejscowości. Co spowodowało, iż zbiór Satkowskiego został tak pieczołowicie przechowany przez rodzinę?
Damian Rożek-Pawłowski: Na wstępie należy podkreślić, iż zbiór plac plastycznych Franciszka Satkowskiego (1878-1945) jest jedynym w dziejach Nowego Tomyśla zbiorem artystycznym przedwojennego mieszkańca. Satkowski tworzył głównie w latach okupacji, podczas wysiedlenia do Generalnej Guberni, do Krakowa. Nie był to najlepszy czas dla niego i jego rodziny. W Auschwitz został zamordowany syn Satkowskich – Zbigniew (1917–1941), przedwojenny nowotomyski harcerz, absolwent gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Sądzę, iż dla Satkowskiego praca twórcza była częściowo odreagowaniem wojennej rzeczywistości. Prace są bardzo barwne, zupełnie odmienne od okupacyjnej rzeczywistości.
Ostatnia praca Satkowskiego datowana jest na koniec 1944 roku. Artysta zmarł w Krakowie w 1945 roku, po wkroczeniu wojsk radzieckich. Jego żona Maria (1888–1977) z córką Danutą (1922–2015) wróciły z wysiedlenia do Nowego Tomyśla w czerwcu 1945 roku. Prace plastyczne przywiozły ze sobą. Biorąc pod uwagę zawirowania roku 1945, prace miały dużo szczęścia, iż dojechały z nimi do Nowego Tomyśla.
Po wojnie Maria z Danutą mieszkały przy nowotomyskim Starym Rynku, gdzie prace męża i ojca przechowywały przez kolejne dziesięciolecia. Maria była istotną postacią Nowego Tomyśla, jako przed- i powojenna nauczycielka. W dwudziestoleciu międzywojennym należała do organizatorów Związku Nauczycielstwa Polskiego w powiecie. Była aktywną działaczką społeczną: należała m.in. do Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet, którego celem było równouprawnienie kobiet w życiu publicznym.
EP: Co poza tym wyjątkowym zbiorem znajdziemy w archiwum? Na ile – w kontekście Pana wcześniejszych poszukiwań i prac – spuścizna Satkowskich jest unikatowa? Czy jednak jest typowa i czy można mówić w oparciu o dotychczasowe prace, o swoistej regionalnej typowości zbiorów rodzinnych mieszkańców Nowego Tomyśla?
DR-P: Prowadząc od kilku lat badania nad najstarszymi rodzinami Nowego Tomyśla, miałem do czynienia z dziesiątkami mniejszych i większych udostępnianych mi archiwów rodzinnych. Archiwum Satkowskich jest przede wszystkim bardzo obszerne. Składają się na nie unikatowe w dziejach miasta prace plastyczne, dalej – rodzinne fotografie, najstarsze pochodzące z przełomu XIX i XX wieku, ale również zdjęcia zbiorowe pracowników nowotomyskiej oświaty, klasy szkolne Publicznej Szkoły Powszechnej, w której Maria przed wojną pracowała.
Franciszek Satkowski, Wieża na rynku staromiejskim w Krakowie. Fot. Grażyna Matuszak
Wszystkie te fotografie nowotomyskiej oświaty zostały wykonane w latach 20. – 60. XX wieku, w okresie aktywności zawodowej Marii Satkowskiej. Często zachowane są w jednym egzemplarzu! Na archiwum składają się także dokumenty życia społecznego – urzędowe pisma do Franciszka Satkowskiego, nowotomyskiego urzędnika skarbowego, świadectwa seminarium nauczycielskiego Marii Satkowskiej, świadectwa szkole rodzeństwa Danuty i Zbigniewa.
Dla historii Nowego Tomyśla bardzo cenne są pamiątki pierwszokomunijne z pieczęciami i podpisami pierwszego nowotomyskiego proboszcza parafii katolickiej księdza Stanisława Kuliszaka. Na uwagę zasługują archiwalne rękopisy m.in. listy syna Zbigniewa pisane Auschwitz do rodziców na przełomie 1940/1941 roku.
EP: Na wystawie znajdziemy przede wszystkim widoki odwiedzanych miejsc. Krajobrazu rodzimego, lokalnego zdaje się nie ma. Czy wiadomo może czy Satkowski planował utrwalić ziemię nowotomyską?
DR-P: Satkowski był artystą amatorem. W spuściźnie rodziny nie ma śladu wskazującego na posiadane przez niego wykształcenia w kierunku artystycznym. Był urzędnikiem skarbowym od 1896 roku, między innymi w Gorlicach, w Nowym Tomyślu od 1925 roku. W połowie lat 30. XX wieku przeszedł na emeryturę, i sądzę, iż wówczas zaczął tworzyć.
Nie ma jednak wśród jego prac krajobrazu lokalnego, ujęć Nowego Tomyśla.
Problem jest również z datowaniem prac. Tylko kilka opatrzonych jest datą, i są to prace powstałe w latach wysiedlenia do Generalnej Guberni, ukazujące zabytki architektoniczne Krakowa, kościoły Podhala, a więc prace powstałe w latach 1939-1945. Portret córki Danuty Satkowskiej jest wg mnie wcześniejszy – z drugiej połowy lat 30., podobnie portret marszałka Piłsudskiego, który zmarł w 1935 roku. Marszałek był dla części nowotomyślan postacią znaczącą, dla Satkowskiego jak widać również. Po śmierci Marszałka przemianowano nowotomyski Nowy Rynek właśnie na Plac Piłsudskiego, dziś Plac Niepodległości. Wracając do ujęć Nowego Tomyśla, miasta w którym nasz artysta mieszkał do 1939 roku, liczę iż jeszcze kilka prac z czasem wypłynie, może będą wśród nich właśnie ujęcia Nowego Tomyśla i okolic?
EP: Mamy do czynienia z artystą amatorem. Z tego, co można wyczytać jedynym rodzimym, chociaż napływowym artystą. Co Pana zdaniem było powodem tak skromnej reprezentacji życia artystycznego w Nowym Tomyślu?
DR-P: Chciałbym powiedzieć, iż nowotomyślanie, Wielkopolanie zajęci byli pracą i nie mieli czasu w rozrywkę. Byliśmy miastem rzemieślniczym, kupieckim. Budowaliśmy się na kresach zachodnich po odzyskaniu niepodległości. Jednak życie artystyczne w nowotomyskim dwudziestoleciu międzywojennym było aktywne i mieszkańcy z niego korzystali. Kultura skupiona była między innymi w towarzystwach śpiewaczych – polskich „Halka”, „Chopin”, oraz dwóch niemieckich. Działało Towarzystwo Przyjaciół Muzyki i Teatru. Miasto posiadało kino, nie posiadało własnego teatru, często jednak zapraszano Warszawski Teatr Objazdowy oraz teatry z Poznania. Byli fotografowie – polscy i niemieccy, wspomnę choćby Ignacego Szczepaniaka czy Georga Endericha, utrwalających oblicza miasta i twarze jego mieszkańców. Nie mieliśmy jednak szczęścia do artystów plastyków. Tym bardziej mieszkający tutaj przed wojną artysta plastyk Satkowski bardzo cieszy!
EP: Jak wyglądała organizacja wystawy, negocjacje z rodziną, biblioteką? Jak ocenia Pan społeczny odzew na wystawę?
DR-P: Prace plastyczne Satkowskiego zostały mi pokazane podczas wywiadu ze spadkobiercami archiwum – rodziną Ziemniewskich, podczas pracy nad artykułem o rodzinie Satkowskich. Od lat współpracuję z Miejską i Powiatową Biblioteką Publiczną w Nowym Tomyślu, niezaprzeczalnie centralną instytucją kultury w mieście oraz powiecie, więc pomysł pokazania światu prac właśnie w nowotomyskiej bibliotece zrodził się w mojej głowie natychmiast.
Biblioteka była zainteresowana zorganizowaniem wystawy, obecni właściciele spuścizny Satkowskich, również. Pokazaliśmy je światu po raz pierwszy po 80-90 latach!
Na wystawie zaprezentowaliśmy prace plastyczne, ale również archiwalia rodzinne – fotografie, dokumenty życia społecznego, czy wspomniane listy z obozu. Nowotomyślanie, Wielkopolanie są spragnieni są wiedzy o przeszłości miasta, w którym żyją. Badania regionalne, ich prezentacja czy to w formie książki, artykułu w prasie lokalnej, lub właśnie jako wystawa, są bardzo ważne dla zachowania lokalnego dziedzictwa, budują poczucie tożsamości, stanowią spoiwo mieszkańców z miastem, z regionem. Nie miałem więc obaw przed brakiem zainteresowania wystawą, także ze strony przedstawicieli samorządu nowotomyskiego.
Wernisaż w bibliotece zaszczycił swoją obecnością wicestarosta nowotomyski Marcin Brambor, dyrektor Powiatowego Centrum Sportu i radny miejski Jakub Skrzypczak, przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Nowym Tomyślu. Obecni byli przedstawiciele nowotomyskiej i regionalnej kultury – Lucyna Kończal-Gnap i Ryszard Ratajczak z zarządu Nowotomyskiego Towarzystwa Kulturalnego, dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Szamotułach dr Piotr Nowak, współczesny nowotomyski artysta plastyk Ryszard Pozdrowicz, dopisali również mieszkańcy miasta i okolic. Wystawę chcą zwiedzić nauczyciele nowotomyskich szkół średnich ze swoimi uczniami. To bardzo cieszy, iż wśród młodzieży buduje się poczucie lokalnej tożsamości.
Damian Rożek-Pawłowski jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, politologiem, dziennikarzem i bibliotekarzem. Jest kierownikiem Zespołu ds. Narodowego Zasobu Bibliotecznego Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu oraz kustoszem w Pracowni Regionalnego Zasobu Bibliotecznego tej biblioteki, w której zajmuje się m.in. dokumentowaniem i badaniem księgozbiorów wielkopolskich rodzin ziemiańskich, w tym księgozbioru pochodzącej z ziemi nowotomyskiej Emilii Sczanieckiej. Jest współautorem artykułu pt. „Nowe uwagi do dziejów biblioteki i archiwum Łąckich w Posadowie.” Jak przyznaje, kuratorstwo wystawy objął po raz pierwszy. W Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu zorganizował wystawę autorskich fotografii pt. „Berlin”.
Wystawę można oglądać w nowotomyskiej książnicy do 7 kwietnia 2023 roku.