W piątek do kin wchodzą dwa filmy, które redakcja Filmwebu postanowiła wyróżnić znakiem jakości Filmweb poleca. Pierwszy z nich to laureat Złotych Lwów na festiwalu w Gdyni, "Kos" w reżyserii Pawła Maślony z Jackiem Braciakiem, Bartoszem Bielenią i Robertem Więckiewiczem. Drugi to natomiast "Przesilenie zimowe" Alexandra Payne'a, nominowany do pięciu Oscarów tegoroczny laureat dwóch Złotych Globów, w którym zagrali Paul Giamatti, Da'Vine Joy Randolph i Dominic Sessa.
Choć tonalnie film fruwa po całej skali i kręci bączki, to z takim rodzajem estetyczno-intelektualnej demolki trudno dyskutować. Stojący za kamerą Paweł Maślona ma wystarczające oparcie w precyzyjnym tekście Michała A. Zielińskiego, by odpalać inscenizacyjne fajerwerki bez obaw o fundamenty całej konstrukcji. Nie dziwi mnie w najmniejszym stopniu, iż Kościuszko jest tutaj szeryfem na Dzikim Wschodzie, z którego stopniowo uchodzi powietrze (Jacek Braciak fantastycznie wygrywa tę emocjonalną deflację samym spojrzeniem). Ani to, iż Robert Więckiewicz z podkręconym wąsem, półką żółtych zębów i bon motem na każdą okazję celuje w XIX-wiecznego Hansa Landę. Zaskakujący jest natomiast fakt, iż pomimo tych hopsztosów w popkulturowym gabinecie luster, Maślona i Zieliński są w stanie zamienić rzeczone figury w bohaterów z krwi i kości. Widać to zwłaszcza w relacji Kosa z Domingo (inspirowanym postacią wyzwolonego niewolnika Jeana Lapierre'a) – pozbawionej wielkich słów i deklaracji, rozpisanej na delikatne gesty czułości i solidarności. A także w zaskakującej trajektorii wątku Ignaca, który przypomina o podwójnym znaczeniu "chocholej" symboliki – staje się uosobieniem zarówno rewolucyjnego przebudzenia, jak i wspólnotowej porażki (...).
Przeczytajcie całą recenzję Michała Walkiewicza pod tym linkiem.
W swoim najlepszym filmie od lat Alexander Payne doprowadza do spotkania trzech światów. Pierwszy reprezentuje Paul, inteligent, który stracił euforia życia, rozgościł się w swojej samotności i chowa się za łacińskimi sentencjami oraz akademicką wiedzą. Przedstawicielem drugiego okazuje się Angus, nastolatek borykający się z problemami psychicznymi i toczący nierówno walkę z całym światem. Na trzecim froncie znajdziemy Mary, cierpiącą matkę wywodzącą się z czarnej mniejszości. Na pozór bohaterów dzieli tak wiele, iż reżyser mógłby wykorzystać ich relacje i konflikty jako metaforę stanu amerykańskiego społeczeństwa, przeżywającego rewolucję obyczajową, kontrkulturową gorączkę i równościowe zrywy. Payne'a od dawna nie zajmują jednak polityczne diagnozy, woli skupiać się na portretowaniu zagubionych jednostek, którym ofiaruje empatię i szansę na wyjście z egzystencjalnego impasu. "Przesilenie zimowe" jest oczywiście mocno osadzone w epoce, spowija je nimb nostalgii, ale film ciąży ku najszlachetniejszej odmianie komediodramatu. Opowieść o klasowym i ekonomicznym przywileju, którego jaskrawym symbolem jest prestiżowa Barton Academy, nie przesłania terapeutycznego jądra całości (...).
Przeczytajcie całą recenzję Wojciecha Tutaja pod tym linkiem.
"Kos" - recenzja filmu
Choć tonalnie film fruwa po całej skali i kręci bączki, to z takim rodzajem estetyczno-intelektualnej demolki trudno dyskutować. Stojący za kamerą Paweł Maślona ma wystarczające oparcie w precyzyjnym tekście Michała A. Zielińskiego, by odpalać inscenizacyjne fajerwerki bez obaw o fundamenty całej konstrukcji. Nie dziwi mnie w najmniejszym stopniu, iż Kościuszko jest tutaj szeryfem na Dzikim Wschodzie, z którego stopniowo uchodzi powietrze (Jacek Braciak fantastycznie wygrywa tę emocjonalną deflację samym spojrzeniem). Ani to, iż Robert Więckiewicz z podkręconym wąsem, półką żółtych zębów i bon motem na każdą okazję celuje w XIX-wiecznego Hansa Landę. Zaskakujący jest natomiast fakt, iż pomimo tych hopsztosów w popkulturowym gabinecie luster, Maślona i Zieliński są w stanie zamienić rzeczone figury w bohaterów z krwi i kości. Widać to zwłaszcza w relacji Kosa z Domingo (inspirowanym postacią wyzwolonego niewolnika Jeana Lapierre'a) – pozbawionej wielkich słów i deklaracji, rozpisanej na delikatne gesty czułości i solidarności. A także w zaskakującej trajektorii wątku Ignaca, który przypomina o podwójnym znaczeniu "chocholej" symboliki – staje się uosobieniem zarówno rewolucyjnego przebudzenia, jak i wspólnotowej porażki (...).
Przeczytajcie całą recenzję Michała Walkiewicza pod tym linkiem.
"Kos" - zwiastun
"Przesilenie zimowe" - recenzja filmu
W swoim najlepszym filmie od lat Alexander Payne doprowadza do spotkania trzech światów. Pierwszy reprezentuje Paul, inteligent, który stracił euforia życia, rozgościł się w swojej samotności i chowa się za łacińskimi sentencjami oraz akademicką wiedzą. Przedstawicielem drugiego okazuje się Angus, nastolatek borykający się z problemami psychicznymi i toczący nierówno walkę z całym światem. Na trzecim froncie znajdziemy Mary, cierpiącą matkę wywodzącą się z czarnej mniejszości. Na pozór bohaterów dzieli tak wiele, iż reżyser mógłby wykorzystać ich relacje i konflikty jako metaforę stanu amerykańskiego społeczeństwa, przeżywającego rewolucję obyczajową, kontrkulturową gorączkę i równościowe zrywy. Payne'a od dawna nie zajmują jednak polityczne diagnozy, woli skupiać się na portretowaniu zagubionych jednostek, którym ofiaruje empatię i szansę na wyjście z egzystencjalnego impasu. "Przesilenie zimowe" jest oczywiście mocno osadzone w epoce, spowija je nimb nostalgii, ale film ciąży ku najszlachetniejszej odmianie komediodramatu. Opowieść o klasowym i ekonomicznym przywileju, którego jaskrawym symbolem jest prestiżowa Barton Academy, nie przesłania terapeutycznego jądra całości (...).
Przeczytajcie całą recenzję Wojciecha Tutaja pod tym linkiem.