Filmowcy wracają na plan w Poznaniu. „Good Grief” wchodzi w decydującą fazę produkcji

codziennypoznan.pl 1 dzień temu

Produkcja jest szczególnie ważna dla lokalnego środowiska filmowego, bo w przedsięwzięciu uczestniczy Sowa Films – poznańska firma pełniąca rolę koproducenta. Scenariusz i produkcja to dzieło Jasona Madicusa, filmowca z Kalifornii, który już po raz kolejny realizuje swój projekt w Polsce. Za reżyserię odpowiada Svetlana Zemliana. W obsadzie znaleźli się m.in. Hubert Kożuchowski, Hanna Novak, Jakub Reizer oraz Paweł Sakowski – aktor pochodzący z Poznania.

Historia „Good Grief” zaczęła się od krótkiego metrażu „In Another Life”. Film ten zdobył uznanie na festiwalach filmowych za subtelną, kameralną narrację i głębokie spojrzenie na temat straty. Widzowie i krytycy chwalili autentyczność postaci oraz wyważony balans pomiędzy realizmem a poetyckim obrazem. Film zdobył główne nagrody na festiwalach Couch Film Festival (w kategorii: 5:01 to 20:00 Minutes), South Film and Arts Academy Festival (w kategorii: Short film Submission & CRITIQUE REVIEW) i Eastern Europe Film Festival (Best Short Film), został także wyróżniony podczas Blackbird Film Festival (w kategorii: Narrative EXTENDED).

Pełnometrażowa wersja rozwija tamtą historię i poszerza ją o nowe wątki. To opowieść o tym, co dzieje się z ludzką psychiką po utracie bliskiej osoby – o ciszy, pustce, ale też o próbach odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Twórcy mówią, iż chcą pokazać, iż żałoba to proces, w którym ból miesza się z nadzieją, a wspomnienia stają się zarówno ciężarem, jak i drogowskazem.

– To nie jest prosta historia, ale dla mnie zawsze ważne jest, żeby w kinie mówić prawdę. Żałoba ma wiele twarzy, a my staramy się je wszystkie uchwycić – mówi Damian Ratajczak, koproducent z Sowa Films. – Część ekipy i obsady pochodzi z Poznania i okolic, więc ten powrót na plan w naszym mieście ma też wymiar osobisty.

Poznań, Wielkopolska, Szczecin, Dziwnów – filmowa mapa „Good Grief”

Dotychczasowe zdjęcia do filmu powstawały w różnych częściach Polski. W Wielkopolsce ekipa realizowała sceny o kameralnym, rodzinnym charakterze, gdzie istotną rolę odgrywała gra światłem i naturalnym otoczeniem. W Szczecinie kręcono sekwencje miejskie, które miały oddać klimat codzienności bohaterów. Nadmorski Dziwnów stał się natomiast tłem dla scen symbolicznych, w tym jednej z najbardziej pamiętnych – na pokładzie niewielkiego statku wycieczkowego, unoszącego się na spokojnych wodach rzeki uchodzącej do Bałtyku.

– Polska daje filmowcom coś, czego trudno szukać w innych krajach: różnorodność plenerów w stosunkowo niewielkiej odległości – podkreśla Jason Madicus, autor scenariusza. – W jeden dzień możemy przenieść się z zatłoczonego, nowoczesnego miasta na ciche, piaszczyste wybrzeże. To ogromna wartość dla produkcji – dodaje.

Kalifornijczyk zakochany w Polsce

Jason Madicus nie ukrywa, iż praca w Polsce to dla niego zawsze wyjątkowe doświadczenie.

– Kręcenie w Polsce zawsze daje mi ogromną energię. Macie tutaj świetnych specjalistów, fantastycznych aktorów i plenery, które opowiadają historię same z siebie – mówi. – Poznań jest szczególny. Ma w sobie jednocześnie historię, nowoczesność i atmosferę, która sprzyja pracy twórczej.

Madicus zaznacza, iż choć jego korzenie są kalifornijskie, w Polsce czuje się jak u siebie. To już kolejny projekt, który realizuje w tym kraju, i – jak sam mówi – na pewno nie ostatni.

Sierpniowe zdjęcia mają najważniejsze znaczenie dla fabuły – to właśnie wtedy nakręcone zostaną sceny, które nadają filmowi ostateczny ton emocjonalny. We wrześniu ekipa powróci na plan, by sfinalizować produkcję.

– Kiedy wracamy na plan, czujemy, iż to już ostatnia prosta. Każdy dzień zdjęciowy to mieszanka ogromnego wysiłku, skupienia i twórczej ekscytacji. Wiemy, iż warto, bo ta historia może poruszyć naprawdę wielu ludzi – mówi Damian Ratajczak.

Choć twórcy nie zdradzają jeszcze daty premiery, wiadomo, iż „Good Grief” będzie pokazywany na festiwalach filmowych, zanim trafi do szerszej dystrybucji. Ambicją producentów jest udział zarówno w europejskich, jak i amerykańskich wydarzeniach branżowych.

– Dla mnie najważniejsze jest to, żeby widzowie po seansie zabrali tę historię ze sobą. jeżeli ktoś choć przez chwilę zastanowi się nad własnym doświadczeniem straty albo doceni wartość bliskich relacji, to znaczy, iż zrobiliśmy coś wartościowego – podsumowuje Jason Madicus.

Idź do oryginalnego materiału