W 2011 roku Latoya Ammons razem z matką, Rosą Campbell, i trójką dzieci przeprowadziła się do domu w miasteczku Gary w stanie Indiana. Krótko po przybyciu Latoya i Rosa zaczęły doświadczać dziwnych, niewytłumaczalnych zdarzeń. Słyszały kroki w piwnicy, skrzypiące drzwi, seniorka wspominała nawet, iż którejś nocy w salonie dostrzegła postać tajemniczego mężczyzny, a gdy zniknął, zauważyła mokre odciski butów na podłodze. Na ganku w środku grudnia znikąd pojawiły się meszki. Ammons twierdziła też, iż jej 12-letnia córka "lewitowała nad łóżkiem", starszego syna "nieznana siła rzuciła przez cały pokój", a młodszy kilkukrotnie "warczał", wywracał oczami i mówił "czas umierać".
REKLAMA
Zobacz wideo Makabryczny lodziarz i dusiciel cały w smalcu. To jedne z dziwniejszych horrorowych fabuł
Horror oparty na faktach na Netfliksie. W tle opętanie i egzorcyzmy
Ich opowieści początkowo ignorowali zarówno policjanci, jak i duchowni proszeni o interwencję. Lista przerażających zdarzeń wydłużała się i w końcu zainteresowała służby, a na miejsce przybyła wezwana przez zaniepokojonego lekarza rodzinnego policja. Dzieci trafiły do szpitala, rodziną zainteresowała się też opieka społeczna. Ksiądz przeprowadził choćby egzorcyzmy, w tym jeden na samej Latoyi. Niektórzy twierdzili, iż źródłem były problemy psychiczne Latoyi albo chęć zdobycia przez nią sławy, inni, iż to prawdziwe opętanie. Ostatecznie rodzina przeprowadziła się, a dziwne wydarzenia ustały w 2012 roku. 12 lat później historia stała się inspiracją dla horroru Netfliksa.
"Wybawienie" nie przypadło do gustu widzom. Zwracają jednak uwagę na "fajny klimat"
"Wybawienie" w kinach i na polskim Netfliksie zadebiutowało już jakiś czas temu, bo w sierpniu 2024 roku. Bohaterką jest samotna matka, Ebony Jackson, która toczy walkę z własnymi demonami. Po wprowadzeniu się do nowego domu odkrywa, iż zamieszkuje go przerażająca istota. Porównywany przez twórców do kultowego "Egzorcysty" amerykański horror długo cieszył się popularnością nie tylko wśród użytkowników z Polski, bijąc rekordy oglądalności. Produkcja nie przypadła jednak do gustu krytykom. Również fani oceniali ją raczej surowo.
Nie pomogło choćby to, iż za kamerą stanął nominowany do Oscara za film "Hej, skarbie" Lee Daniels. W obsadzie obok Glenn Close znaleźli się Andra Day, Aunjanue Ellis-Taylor i Mo’Nique. Wśród widzów opinie wciąż są mocno podzielone. Jedni uważają, iż seans to "zmarnowane 2 godziny", a horror to w rzeczywistości "nuda" i "rozczarowanie". Niektórzy wprost przyznawali, iż nie dali rady i zrezygnowali z seansu. Użytkownicy portalu Filmweb ocenili go na zaledwie 4,6/10.
Tragedia. Początek powolny, ale lekko trzymający w napięciu, jednak potem z każdą minutą coraz gorzej. Sama końcówka to jakiś żart.
Nie brak też nieco bardziej pozytywnych recenzji i komentarzy, choć i tu można znaleźć kilka zarzutów.
Przyznaję, odpaliłem wyłącznie dla Glenn Close i Glenn Close dostałem - choćby w demonicznej charakteryzacji - ale to serio jedyny powód, żeby ten film oglądać
- pisał po seansie krytyk Bartek Czartoryski.
Wbrew ocenom fajnie się to ogląda. Przerażająca Glenn Close w formie.
Do połowy bardzo wciąga, później kogoś fikcja poniosła. Fajny klimat
- ocenili internauci.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.